Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

Czego oczekuję od mediów

· Wojtek Pietrusiewicz · 11 komentarzy

Ostatnio stojąc w gigantycznym korku, zaczęliśmy z żoną rozmawiać na temat mediów, przy czym skupiliśmy się przede wszystkim na dziennikach papierowych oraz przyszłości mediów elektronicznych, w tym magazynów/miesięczników oraz stron internetowych typu gazeta.pl i podobnych. W pewnym momencie z jej ust padło pytanie o moje oczekiwania względem tradycyjnych wiadomości, dostarczanych przez dziennikarzy. Nie do końca rozumiała moje potrzeby oraz oczekiwania od mediów, z pewnym zdziwieniem słuchając moich argumentów na temat bloggerów oraz dlaczego wolę ich czytać.

Dziennikarstwo „tradycyjne”

To co się dzisiaj dzieje w dziennikarstwie tradycyjnym to całkowita porażka. Nie mówię tylko i wyłącznie o rynku polskim – czytam wiele anglojęzycznych stron, serwisów, magazynów i nie jest dobrze. Dzienniki są obecnie w stanie opłakanym, publikujące newsy bez analizy, wnikliwego spojrzenia ani nawet opinii. Fakty. Suche fakty. Niestety, nawet ta, z pozoru prosta czynność, nie jest wykonywana prawidłowo – albo pomija się, w przypisywaniu, istotne rzeczy, albo zwyczajnie autor robi błędy, które nie powinny mieć miejsca.

W czasach internetu, gdzie mogę powyższe informacje przeczytać bezpośrednio u źródła (PAP, Reuters, itp.) sprzedawanie takich newsów jest kompletnie bez sensu. Już wolałbym, aby Gazeta po prostu podawała linka do oryginału, nota bene podobnie jak sam to robię tutaj. Oczywiście, są newsy, które absolutnie muszą się pojawić w danym wydaniu. Powinny to być jednak krótkie i zwięzłe informacje oraz powinno, tych najważniejszych, być zdecydowanie więcej.

Dziennikarze, w szczególności w porównaniu do bloggerów, mają dostęp do źródeł i informacji, o których Ci drudzy mogliby pomarzyć. Niestety, nie są w większości w stanie ich wykorzystać. Podejrzewam, że powodów takiego stanu rzeczy jest wielu – od niskich płac, poprzez nierealne terminy aż do niedopasowania tematu do dziennikarza.

Na chwilę obecną oczekują od prasy przede wszystkim dwóch podstawowych rodzajów informacji: wiadomości lokalnych oraz opiniotwórczych artykułów.

Te pierwsze, przedstawione w formie opowiadania, mogą być niezwykle interesujące, pomimo że z pozoru są banalne. Niedawno czytałem o rodzinie z Warszawy, która wystawia stoisko na lokalnym festynie. Raz w roku. Dziennikarz zadał sobie trud, aby prześledzić historię tej rodziny i dowiedział się, że sam festyn ma kilkudziesięcioletnią tradycję, a sama rodzina uczestniczy w nim od wielu pokoleń. Całość zamknęła się w artykule na jedną stronę w Gazecie, a jego forma spowodowała, że czytałem go z zapartym tchem – mnogość wątków pobocznych i ciekawostek zwyczajnie mnie wciągnęła. Ze smutkiem muszę również powiedzieć, że to jeden z garstki artykułów, które w życiu czytałem w polskiej prasie, którego autor podszedł do tematu niczym do bestsellera i zafascynował czytelnika.

Artykuły opiniotwórcze, te drugie z powyższej listy, naturalnie istnieją, ale są maksymalnie spłycane przez ich autorów. Bardzo rzadko mam okazję przeczytać prywatną opinię autora na temat, w którym się specjalizuje, wraz ze szczegółową analizą za i przeciw. To zapewne wynika z wielu czynników, w tym ograniczonej ilości znaków do jego dyspozycji lub, co niestety często się zdarza, bycia zmuszonym do pisania na temat, którego nie do końca się rozumie.

Tematy, które mnie interesują, zawsze staram się poznawać z różnych stron. To często tematy, w których nie jestem specjalistą – mógłbym sobie zadać trud i posiąść wiedzę potrzebną do szczegółowego zgłębienia tematu, ale nie mam na to zwyczajnie czasu. Dlatego oczekuję od dziennikarza jego własnej, jak najbardziej subiektywnej opinii, w temacie artykułu wraz ze wspomnianą analizą. Po przeczytaniu kilku takich analiz i opinii na dany temat, będę w stanie wyrobić sobie własną.

Dlatego wolę czytać bloggerów

W lipcu 2011 roku pisałem na ten temat, więc przytoczę własne słowa z artykułu pt. „Bloggerzy kontra Dziennikarze – wolę tych pierwszych„:

Bloggerzy mają jedną ogromną przewagę nad tradycyjnymi dziennikarzami — tematy, na których się skupiają, wynikają z pasji i zainteresowania, a nie przymuszenia. To nie tylko prowadzi do lepszej znajomości danego zagadnienia, ale również pozwala im się czuć jak ryba w wodzie, w swoim naturalnym środowisku, gdzie nie obawiają się jakiegoś fuckupu i gdzie potrafią wyciągnąć z danego tematu najważniejsze informacje. Oczywiście umiejętności pisania i wysławiania się są ważne, ale nie da się ukryć, że element pasji, zainteresowania czy zafascynowania to tajemniczy składnik, którego tak często brakuje.

Opinie – fachowe, czasami kontrowersyjne – to niestety to czego mi obecnie najbardziej brakuje w prasie. W kupionym Newsweeku czy dzienniku przeczytam dwa lub trzy artykuły. W miesięczniku typu nasz własny iMagazine przeczytam 90% jego zawartości – nie chodzi zupełnie o to, że to dziecko całej redakcji. Chodzi po prostu o formę pisanych artykułów. To dlatego tak uwielbiam New Yorkera oraz nowe twory ery cyfrowej – Distro czy absolutną nowość, w postaci The Magazine od Marco Armenta. Raz udało mi się też zafascynować felietonem w Przekroju. Niestety tylko raz.

Ewidentnie nie tylko mi obecny stan rzeczy nie pasuje. Newsweek przechodzi na format wyłącznie cyfrowy, sprzedaż papieru spada – źle się dzieje, ale wydawnictwa, dziennikarze i bloggerzy szukają kolejnych rozwiązań, która mogłyby zostać zaakceptowane przez nowe pokolenia. Obserwując przemiany na świecie, w którym internet i technologia odgrywa coraz większą rolę, cieszę się, że jestem częścią tego wszystkiego – powtarzam to do znudzenia, ale zapowiadają się naprawdę interesujące czasy. Oby za tymi zmianami również poszła poprawa jakości.

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.