Ewa Lalik:
A to ktoś zmieni zdjęcie profilowe na „Je suis Charlie”, a to ktoś wrzuci fałszywą grafikę Banksy’ego ze złamanym ołówkiem. Tymczasem przepraszam państwa, ale może zaczęlibyśmy chronić naszej, i tak koślawej wolności słowa i zaczęli ubolewać, że tak mocno broniona przez ludzi mediów satyra u nas niemal nie istnieje, a w Kodeksie Karnym wciąż tkwi zapis o karaniu za obrazę uczuć religijnych?
A co ma piernik do wiatraka? Bo powinniśmy to wykorzystać jako powód do zmiany KK?
W Polsce nikt nikogo nie zabija w imię boga lub bogów, dlatego jakoś tak ciężko empatycznie podejść do tematu i oburzyć się na ekstremistów religijnych.
Rzeczywiście. Ciężko mi z empatią podejść do tego, że ktoś z kałachem z zimną krwią zamordował ludzi na ulicach Paryża, bestialsko strzelając im w głowę bez żadnej litości. Ulicach, po których niejednokrotnie w życiu spacerowałem.
A nie! Wróć! Jestem człowiekiem, mam uczucia i podchodzę z ogromny smutkiem do tych wydarzeń! Nie mi też jakoś tak ciężko podejść do tematu.
Jak wiele hipokryzji możemy jeszcze pokazać sprzeciwianiu się islamskim fanatykom z kałasznikami, którzy próbują zastraszaniem ograniczyć wolność słowa, jednocześnie żyjąc w kraju, w którym wolność słowa w kontekście religijnym na dobre nie istnieje, a władze uginają się pod naciskami katotalibanu w wieli sprawach, na przykład sztuki „Golgota Picnic”?
Czyli powinniśmy się z nimi zgadzać, aby nie być hipokrytami?
Jak możemy oburzać się na cokolwiek w momencie, gdy w parlamencie istnieje ciało nazwane „zespół do spraw przeciwdziałania ateizacji polski”, a ministerstwo nie chce uznać Kościoła Latającego Potwora Spaghetti i postanawia oceniać, co jest a co nie jest religią tym samym narzucając ludziom w co mogą wierzyć w zorganizowany, uznany prawnie sposób?
Możemy się oburzać. Bo tam zginęli ludzie. Bo mamy uczucia. Bo potrafimy współczuć. Bo to bestialski mord. Bo co ma, powtarzam, piernik do wiatraka?
Ilustracja: Kaveh Adel