Tomasz Godlewski:
Po dwóch godzinach dostaję informację mailową (Twitter już się nie odezwał), że realizacja zamówienia trwa do 12 godzin. Otóż wiem, umiem czytać (choć kupiłem audiobooka, ale tylko dlatego, że nie da się czytać biegnąc po lesie). Ja po prostu nie rozumiem, jaki jest powód tak długiego czasu realizacji zamówienia, które powinno zostać zrealizowane w ciągu góra kilku minut. Rozumiem, że może zdarzyć się awaria, pewnie, sprzęt się psuje. Ale to nie ten przypadek – mamy 12 godzin i co nam zrobisz? Otóż nic. Po prostu więcej u Was nie kupię, bo nie macie pojęcia o standardach, jakie obowiązują w tym momencie w sieci.
A książkę ostatecznie dostałem – pięć minut przed zakończeniem treningu. Wiem bo dostałem powiadomienie na zegarek biegowy. Ja w przeciwieństwie do Merlina wiem, że nie mamy już lat 90-tych.
Nie ma żadnego wytłumaczenia na coś takiego. Ja podobnie reaguję na sklepy internetowe, które nie wysyłają towaru tego samego dnia. Często Amazon UK jest szybszy niż sklep z Warszawy. Jeśli nie potraficie wyslać towaru, który macie na stanie (załóżmy, że zamówienie złożone do 12:00) tego samego dnia, abym następnego miał u siebie, to nie rozumiecie potrzeb swoich klientów. A ja staram się nie powtarzać błędów.
Protip: Istnieją tańsi kurierzy, którzy działają w obrębie danego miasta i towar dostarczają jeszcze tego samego dnia.