Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

Piractwo, a straty wynikające z piractwa

· Wojtek Pietrusiewicz · 25 komentarzy

Często w pozwach sądowych czy mediach możemy przeczytać o tym jakie to ogromne straty poniósł twórca oprogramowania/filmu/wstaw własne słow. Zresztą nie tylko firmy szacują w ten sposób straty — nieraz widziałem w artykułach informacje ile to państwo nie straciło pieniędzy (zapewne na VAT i podatkach) i ma to pewne uzasadnienie. Jest to całkowicie zrozumiałe jeśli kino wyświetla piracki film lub firma korzysta z nielegalnego oprogramowania — de facto zarabiają dzięki niemu, ale nie odprowadzają twórcom, wytwórniom ani państwu należnych kwot.

Nijak się to jednak ma do sytuacji, w której Iksiński pobiera sobie z internetu film Y. Pobiera i ogląda go. Nie zarabia na tym ani grosza. Być może robi to z lenistwa. A może po prostu go nie stać. Czy wytwórnia traci pieniądze? Tak, jeśli założymy, że kupiłby go gdyby nie było wersji pirackiej. A to już bardzo błędne założenie — najprawdopodobniej spędziłby ten czas na zupełnie innych czynnościach. W komentarzach pod moim wpisem z poprzedniego dnia pojawiło się sporo tak bzdurnych założeń, że nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać. Porównywane były … a zresztą … zacytuję.

Marek:

Ciekawe jak Ty wyliczysz swoje straty jak zaczne uzywac Twoich zdjec, art. Newsow i innych bez pozwolenia, zaczne na nich zarabiac. Co Ty na to? Tez powiesz ze jest spoko i ze tym razem Ty robisz ludziom wode z mozgu chcac odszkodowania…?

Tak jak już pisałem — jest różnica pomiędzy zarabianiem na kradzieży vs. po prostu pobrania mojego zdjęcia nielegalnie i używaniu go jako tapety. To są dwa zupełnie odmienne od siebie przypadki. Pierwsze będę ścigał. Drugiego nie.

Ponownie Marek:

Tez zajumam twoje audi bede nim jezdzil ale wszystko spoko przeciez nie zarobie na nim. Dalej uwazasz ze to jest w porzadku?

Odpowiada mu całkiem sensownie Wiktor:

A Twój drugi argument jest bardzo, ale to bardzo mocno naciągany. Jak ukradniesz mi auto, to fizycznie tracę przedmiot, a jak ukradniesz moją piosenkę (czyt. ściągniesz z Internetu zamiast kupić moją płytę) to nic nie tracę. Nie uderza mnie to fizycznie kiedy ja mogę piosenkę powielać teoretycznie w nieskończoność.

Porównanie z autem było zupełnie nie trafione. Gdyby ktoś skopiował moje auto za darmo i jeździł nim … to proszę bardzo. Padł też argument, że przecież jest AC. Tak, ale nie zmienia to faktu, że zabrano mi moją własność, a nie ją skopiowano. AC też nie wypłaca pełnej wartości, więc taka osoba będzie stratna tak czy siak. Ciekawą sytuację przytoczył Pawciu:

Czy student który używa pirackiego Photoshopa w celach prywatnych powoduje straty dla Adobe? Czy powinien nauczyć się darmowego Gimpa, albo taniego PaintShopa PRO?

Późnej zakłada działalność, to jaki program zdecyduje kupić? Drogiego Photoshopa, którego nie zna i nie umie obsługiwać, czy taniego PaintShopa PRO w którym czuje się jak ryba w wodzie?

Nie twierdzę, że firmy powinny rozdawać program za darmo, ale jesteśmy przy temacie absurdalnego liczenia strat.

Paradoksalnie na używaniu pirackiego Photoshopa przez użytkowników domowych, którzy używają go do zmniejszania zdjęć bardziej stratny może być Corel niż Adobe, gdyż to właśnie po taką tańszą alternatywę sięgnąłby użytkownik gdyby musiał kupić program.

Nie popieram piractwa. Nie popieram kradzieży. Muzykę i filmy kupuję. Nie wszystko jednak da się kupić. Nie każdy serial jest u nas dostępny. Nie każda piosenka. Nie zmienia to jednak faktu, że szacowanie strat i pozywanie kogoś o absurdalne sumy wzięte z księżyca nie jest dobre — tego zdecydowanie nie popieram.

Tego typu przykładów można by znaleźć mnóstwo. Jednak jak to kiedyś powiedziało Apple (parafrazuję):

Nie bawimy się w zabezpieczanie oprogramowanie, bo koszty takiego przesięwzięcia przewyższają zyski, a może w przyszłości Ci użytkownicy docenią je i kupią oryginał.

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.