Świat otaczający nas ulega względnie powolnemu procesowi digitalizacji. Wszelkie zbiory są skanowane, samplowane oraz fotografowane, a następnie umieszczane w mniej lub bardziej publicznie dostępnych miejscach – oczywiście przez internet.
Pamiętam jak pojawiły się pliki mp3 15 lat temu – miałem wtedy w domu modem o zabójczej (jak na te czasy) prędkości 9600Kbps. Ściągnięcie piosenki zajmowało mi wtedy przeciętnie od półtorej do dwóch godzin … chyba, że zerwało połączenie co zdarzało się nader często. W końcu łącza zapewniała nasza ukochana TP S.A.
Dzisiaj niewiele się zmieniło w naszym kraju – płyty CD dalej królują na półkach dla uczciwych, a dla z mniejszymi skrupułami czekają całe dyskografie w zasięgu kilku kliknięć myszką. iPod (i podobne) zrewolucjonizowały sposób i przede wszystkim wygodę słuchania, katalogowania oraz sychronizowania muzyki – skończyło się żmudne kopiowanie wybranych utworów do odpowiednich katalogów na urządzeniach typu Creative Nomad MuVo (którego wspominam z obrzydzeniem). Za granicą za sprawą sklepów z muzyką jest znacznie lepiej, ale płyty CD są nadal bardzo popularne.
Podobnie wygląda świat filmów – o ile mamy VoD u providerów, materiały w 720p w iTunes Store, możliwość streamowania contentu do XBox360 (wkrótce PS3) z serwisów typu NetFlix to w naszym kraju dalej to pozostaje abstrakcją. Odważniejsi przesiedli się na Blu-Ray, a tradycjonaliście uparcie kupują płyty DVD. Odpowiednie źródła w internecie oczywiście udostępniają to wszystko w wielu różnych formatach i rozdzielczościach, jednak nie ma jednego prostego rozwiązania w stylu iTunes Store.
Od dłuższego czasu kombinuję nad zrezygnowaniem z regularnej telewizji (która w domu jest praktycznie nie oglądana) na rzecz kupowania filmów czy muzyki w zależności od zachcianki z danego dnia. Materiały z iTunes Store w USA czy UK pozostaną niestety dla polskiego internauty nielegalne w oczach naszego prawa … Drugim problemem potencjalnie jest przestrzeń – o ile na półce zawsze uda mi się upchnąć kolejne niebieskie pudełko z filmem w 1080p (o nienagannej jakości) to dysk twardy w AppleTV ma znacznie mniejszą pojemność, a niższa rozdzielczość (720p) też nie jest zachęcająca – w końcu nie po to zaopatrywałem się w odpowiednią plazmę.
Prasę przestałem kupować już kilka ładnych lat temu. Niewygodny format, zaśmieca dom, a na dodatek niepotrzebnie niszczy drzewa. Już niemal całkowicie korzystam ze stron internetowych Gazety i podobnych, niestety o różnym poziomie profesjonalizmu. Przez moment nawet zainteresowałem się serwisem eGazety, ale zniechęcił mnie dostarczany format – na iPhone byłby raczej niewygodny w obsłudze.
W zeszłym tygodniu na poważniej zainteresowałem się kupnem eBook Readera, a konkretnie Amazon Kindle. W międzyczasie również na rynku pojawił się pierwszy (obok Sony’ego) poważny konkurent od Barnes & Noble – nook. Oparty na Androidzie, z dodatkowym kolorowym dotykowym ekranem (wykonanym w technologii zastosowanej w iPhone) stanowi ciekawy kąsek. Pozostałoby to jednak urządzenie dedykowane do czytania niemalże wyłącznie w domu (ew. na wyjazdach wakacyjnych), ponieważ jestem zwykłym leniem i nie chce mi się targać kolejnego urządzenia ze sobą. Ograniczona w praktyce funkcjonalność do jednej czynności powoduje, że na dłuższą metę nie wróżę takim urządzeniom wielkiem przyszłości – owszem Kindle sprzedał się w ilości przekraczającej 3 miliony w USA, ale w skali globalnej jest to zaledwie promil w porównaniu z innymi urządzeniami jak chociażby telefony komórkowe czy komputery. Kolejni konkurenci w tym segmencie rynku jednak są ciągle zapowiadani i wygląda na to, że prawdziwa walka o klienta ma się dopiero rozpocząć.
Tymczasem pojawią się kolejne plotki i podejrzenia co do tabletu od Apple – od jakiegoś czasu sporo źródeł donosi o tym, że do siedziby w Cupertino dostarczane są w hurtowych ilościach książki (do skanowania?) oraz o negocjacjach z wydawnictwami przez przedstawicieli firmy. W odróżnieniu od niepewności dotyczących iPoda touch, cel oraz grupa docelowa nowego urządzenia będzie jasno określona. Cena niewątpliwie będzie istotnym elementem sukcesu rynkowego – przewidywana jest na poziomie ok. $600-800, czyli 2-3 krotnie wyższa od eBook Readera. Dodatkowe możliwości, które w wielu przypadkach mogą zastąpić laptopa/netbooka mogą być kartą przetargową w wyborze – w końcu wygodniej mieć mniej urządzeń w domu. Wielką niewiadomą jest dalej system operyacyjny, jednak prawdopodobnie bedzie mu bliżej do iPhoneOS niż do OS X, nad czym bardzo ubolewam – jak już wspominałem, byłoby to idealne urządzenia do przeglądania zdjęć w terenie, robienia kopii karty CompactFlash czy nawet wstępnej obróbki, gdyby dało się uruchomić Lightroom. Podobnie jak muzyka, aplikacje i filmy – to iTunes Store będzie zapewne służył jako punkt dostepowy do gazet, książek czy magazynów (o ile plotki się potwierdzą oczywiście). Szkoda tylko, że znowu będziemy poszkodowani i zmuszeni do kupowania Gift Cards za absurdalne kwoty na Allegro albo przy okazji pobytu za granicą. Nie to dla mnie akceptowalne rozwiązanie. A może już tych problemów nie będzie i jednak powstanie polski iTS?
Patrząc na potencjalne możliwości takiego tabletu przychodzi mi jedna myśl do głowy:
Czy wojna pomiędzy czytnikami eBooków zakończy się zanim się rozpocznie i produkty klasy Kindle zginą śmiercią naturalną?
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.