Po obejrzeniu dzisiaj nowych reklam Maca, zastanawiałem się dlaczego w końcu przekonałem się do wypróbowania OS X. Skojarzyłem jak długa to była podróż, od początkowego przekonania, że to nie dla mnie, poprzez inne systemy operacyjne, nieśmiałe próby zrozumienia nowego interfejsu w iSpotach, aż do gorączkowego poszukiwania software’u, który zapewniłby mi bezkompromisowe przeniesienie wszystkiego co niezbędne do nowego świata, lepszego świata. Ale zacznijmy od początku …
Dla mnie wszystko zaczęło się od tego, że na swoim Thinkpadzie po półtora roku od nowości postanowiłem postawić na nowo XP. Wynikało to z ogólnego zamulenia systemu. Bootował się ponad 2-3 minuty do ekrany logowania, potem trzeba było odczekać kolejne 60-90 sekund aż załadował cały ten swój bloatware i inne śmieci.
Skończyło się na kompletnym restore całego systemu z fabrycznego obrazu dysku. Ominąłem dzięki temu proces instalacji Windows … Następnie przystąpiłem do zaaplikowania wszelkich poprawek do XP. Już nie pamiętam ile to było, ale 300-500MB później (podziękowania dla szybkiego internetu) byłem niemalże gotowy na rozpoczęcie instalacji oprogramowania. Niestety, mocno się zdziwiłem, kiedy Lenovo Software Update zawołał o ściągnięcie ponad 2.2GB (tak – giga) driverów i innych rzeczy. 2.2GB!!!!! Niestety, ze względu na poprawne funkcjonowanie systemu (i brak niebieskich ekranów) było to konieczne.
Trzy dni póżniej miałem już wszystko zainstalowane (spać też trzeba), pliki przenesione z drugiego komputera i byłem gotowy do pracy. Po zaledwie trzech miesiącach, Thinkpad powrócił do ślimaczącej się prędkości sprzed reinstalacji.
W tym momencie prawie szlag mnie trafił, byłem już na etapie dosyć dużej desperacji i zacząłem poszukiwać wszelkich rozwiązań, które pomogłyby mi wydajnie na nim pracować. Akurat przed miesiącem zakupiłem sobie 8-gigowy pendrive. Procedura instalowania na nim Ubuntu była niezwykle prosta, więc ściągnąłem co trzeba i parę godzin później miałem gotowego linuxa. Było nieźle, ale to nie było to. Brakowało mi oprogramowania, nie wszystko funkcjonowało tak jak powinno. Do niektórych funkcji Lenovo nie było driverów, więc pozostawało mi mozolne krążenie wokół problemów.
Przez ten cały okres frustracji z XP i linuxem, zdarzało mi się przechodzić obok iSpotów. A to zerkałem co nowego dzieje się w świecie iPodów, czasami poklikałem coś na wystawionych Macach, nie wiedząc za bardzo co robię, ale z czasem coraz bardziej oddziaływały na moją podświadomość i łapałem się na tym, że jabłuszka krążyły w moich myślach.
W końcu nadszedł dzień, w którym dorwałem sprzedawcę w jednym z warszawskich oddziałów iSpot i poprosiłem go o zademonstrowanie podstawowej funkcjonalności OS X. Głównie chodziło mi o wydajność mojej pracy i przyzwyczajeń – w końcu ponad 20 lat korzystania z PC robi swoje. Jako, że wychowałem się na Doomach i tym podobnych grach, gdzie grało się na klawiaturze, a z myszki korzystało się tylko w Windows 95 (czy to 3.11 jeszcze wtedy było?) to do dnia dzisiejszego korzystam z klawiatury na tyle na ile się da. Nie kliknę myszą w pasek adresu w IE/Firefoxie, tylko użyję skrótu Alt+D. Tak samo z zamykaniem okien, przełączaniem się między aplikacjami czy zamykaniem zakładek/kart w IE/FF. Jest to znacznie szybsze niż przenoszeniem ręki na myszkę i szukaniem odpowiedniej ikony czy napisu.
Niestety, sprzedawca swoją znajomością mnie nie powalił na kolana, więc zacząłem szukać samodzielnie czegokolwiek na ten temat. Po wypunktowaniu sobie potrzebnego oprogramowania doszedłem do wniosku, że czas rzucić się na głęboką wodę. Pozostało już tylko wybrać jaki model będzie mi odpowiadał najbardziej …
Ale to już temat na inny wpis …
Dzisiaj mogę śmiało stwierdzić, że Windows to jest zlepka przypadkowego oprogramowania, wyrażnie kodowanego przez zupełnie różne niewspółpracujące ze sobą grupy ludzi. Oprogramowania kompletnie nieużytecznego na dłuższą metę (no może poza IE – jaki jest taki jest, ale działa).
A OS X wraz z iLife dostarcza bardzo dobry pakiet podstawowych narzędzi, cudownie ze sobą zintegrowanych. Na tyle dobrych, że niewielka ilość dodatkowych aplikacji wystarczy do codziennej pracy oraz zabawy. Widać, że ktoś to wszystko robił z głową, myślał o użytkownikach i o ich wygodzie, starał zaoszczędzić im czasu upraszczając wszystko.
Ten system operacyjny po prostu działa!
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.