Miałem dzisiaj ogromną przyjemność udać się na kolację z moją drugą połową. Jako że mieliśmy specjalną okazję, a później chciałem jej zrobić niespodziankę i zaprosić do Teatru Improwizowanego Klancyk, który będzie od niedzieli do środy w lecie na Placu Zabaw nad Wisłą, niedaleko Centrum Kopernika, to szukałem interesującego lokalu w okolicy. Trafiłem w dziesiątkę.
Nie do końca dla mnie jasne jest tylko czy nazwa restauracji to Kuchnia Warszawska czy Nadwiślański Świt. Składa się w każdym razie z dwóch części – na parterze jest kawiarnia i to ją prawdopodobnie określa ta druga nazwa, a na pierwszym piętrze znajduje się miejsce właściwe – wspomniana Kuchnia Warszawska. Oba lokale mają różne menu, co jest dosyć istotne – nie można ich pomylić, bo przegapicie prawdziwą ucztę dla oczu i podniebienia.
Wyjął nóż, który dla Hobbita niewątpliwie okazałby się mieczem oburęcznym, i zaczął swoje przedstawienie.
Otóż polecam zamówić tatara wołowego, który jest przyrządzany przy stole na oczach klientów. Zamówiliśmy dwa – uwielbiam to danie. Parę minut później kucharz wyjechał drewnianym stołem z otwartej kuchni i zaparkował nieopodal nas. Wyjął nóż, który dla hobbita niewątpliwie okazałby się mieczem oburęcznym, i zaczął swoje przedstawienie. Mięso był całe i nawet surowe wyglądało apetycznie. Kucharz jednak zaczął go siekać wspomnianym mieczem… to znaczy nożem. Posiekał też cebulę, grzyby, ogórki i kapary. Dolał oliwy, wymieszał całość z żółtkiem i podał do stołu. Iwona nie mogła oderwać oczu od jego wprawy – ten człowiek z pewnością mógł zostać znakomitym chirurgiem.
To prawdopodobnie był jeden z najlepszych tatarów jakiego w życiu miałem okazję skosztować, a kosztował 21 złotych, czyli niewiele drożej niż w miejscach typu Bar Lotos (17 zł). Na drugie skusiliśmy się na placki ziemniaczane i eskalopki wołowe – oba dania pochłonęliśmy w rekordowym tempie. Dodam, że najdroższe danie kosztuje poniżej 50 złotych (jeśli dobrze pamiętam), więc pod tym względem jest bardzo dobrze.
To prawdopodobnie był jeden z najlepszych tatarów jakiego w życiu miałem okazję skosztować…
Uwielbiam odkrywać takie miejsca – niedrogie i z wybornym jedzeniem. Wystrój restauracji nawiązuje do PRL-u, za barem znajduje się otwarta kuchnia, a kelnerzy podkreślają klimat. Rzadko zdarza mi się zachwycać dobrym daniem, a uwielbiam dobrze zjeść. Możemy go śmiało polecić wszystkim.
Zapomniałbym – na dole w Nadwiślańskim Świcie podają „żeberka BBQ”, a obok nich jest piktogram Kapitolu z Waszyngtonu. To nasz drugi cel – może dorównają tym z Domku z Kart, ale o to trzeba będzie zapytać Franka Underwooda.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.