Nigdy nie spodziewałem się wydarzenia, które wstrząsnęło światem przed trzema dniami. Tak … wiele pisaliśmy do ostatniego numeru iMagazine o jego nowej roli. Wiele też rozmawialiśmy na ten temat. Okazało się jednak, że pomimo że słuchałem, to nie słyszałem. Nie przyjmowałem w żaden sposób do świadomości, że to kwestia dni, tygodni czy miesięcy. Najgorsze miało się stać w odległej i nieokreślonej przyszłości, kiedy już będę miał czas się oswoić z tą myślą. Kiedy świat będzie miał czas na przyjęcie do wiadomości, że nie jest dobrze.
Informację otrzymałem telefonicznie, szykując się do uśpienia komputera. Moje oczy natychmiast powędrowały do Twittera, palce przescrollowały go do góry, a głowa nie była w stanie tego zaakceptować. Nie znałem tego człowieka, nie poznałem jednego z największych, jeśli nie największego, wizjonerów naszych czasów. Osoby porównywanej do najgenialniejszych — do Einsteina, Picassa … Edisona. Pomimo tego, ten człowiek odmienił moje życie. Wpłynął na cały świat! Nauczył patrzeć na niego w inny sposób, doceniać pewne jego walory, jednocześnie pomijając inne. Przez ostatnie cztery lata z groszami wiele się w moim życiu zmieniło, a ciąg zdarzeń zaczął się od iPoda … A smutek po stracie Steve’a jeszcze nie minął.
Gdyby nie Jobs, nie zacząłbym pisać. Nigdy nie założyłbym bloga, nigdy nie kupił swojego pierwszego Maka. Nie zdecydowałbym się również na pisanie do iMaga, dzięki któremu poznałem wiele wspaniałych ludzi. Nie miałby dzisiaj konta na Instagramie, nie interesowałbym się iPhonografią. Część z Was pomyśli sobie, że delikatnie przesadzam … ale piszę całkowicie szczerze. To właśnie iPod urzekł mnie swoją prostą, brakiem konieczności zarządzania muzyką. iPhone tylko wzmocnił te odczucia, a OS X je ugruntował. Dzisiaj jestem w miejscu, w którym czuję się znakomicie, jestem szczęśliwy i przede wszystkim kocham to co robię.
Steve nie wypłynął tylko na mnie — miliony osób na całym świecie dały upust swoim uczuciom publicznie, składając kwiaty, wnosząc toasty, tweetując, pisząc statusy, rysując komiksy. To są ludzie, którzy zostali w jakiś sposób przez Niego dotknięci. Każdy ma swoją własną historię do opowiedzenia, każdy inną. Podzielcie się nimi.
Here’s to the crazy one. The misfit. The rebel. The troublemaker. The round peg in the square hole…
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.