Jeszcze nie uspokoiłem nerwów po kretyńskiej propozycji monitorowania internetu, a tutaj proszę … kolejny kwiatek. Emetro.pl pisze o planach rządu na temat „uszczelnianiu” przepisów określających jakimi linkami wolno nam się dzielić, a jakimi nie.
Obecne przepisy nie mówią bowiem wprost, do czego i pod jakimi warunkami można linkować, a do czego nie (…)
W czym problem? W prawie autorskim. Krążące w sieci linki mogą je łamać. Według niektórych opinii internauta podający odsyłacz do strony z piracką muzyką może być oskarżony o jej nielegalne rozpowszechnianie – a za to grożą nawet trzy lata więzienia. Z kolei internauta, który zamieszcza link do tekstu na jakimś portalu, może narażać na straty właściciela portalu, na którym tekst pierwotnie umieszczono. Wchodząc tam przez link, który dostaliśmy w mailu, od razu logujemy się na stronie z tekstem i pomijamy główną stronę portalu z reklamami. A właściciel portalu żyje z reklam i ilości kliknięć.
Jeśli chodzi o piractwo, linkowanie do treści nielegalnych jak dziecięca pornografia i tym podobne, to całkowicie się zgadzam. Nie znam się na prawie, ale tutaj chyba nie ma potrzeby ustanawiania konkretnego prawa — czy obecne nie jest przypadkiem wystarczające? Nie to jednak mnie zbulwersowało …
Jeśli właściciel portalu nie życzy sobie, aby linkować bezpośrednio do artykułów to może skorzystać z przekierowania z odwiedzin innych niż ze strony głównej i żadne prawo nie musi tego regulować. Idąc tym tropem można również odrzucać gości z włączonym AdBlockiem i tak dalej. Umówmy się poza tym, że odsetek osób klikających w reklamy jest jeszcze rzadzszy niż krew jednorożca zabitego podczas pełni księżyca.
A tutaj ciekawa opinia eksperta:
– Uwaga! Internauta musi zdawać sobie sprawę, do czego linkuje. Jeśli nie będzie wiedział, że strona do której odsyła zawiera nielegalne treści, to nic mu nie będzie groziło.
To ja w takim razie z góry informuję, że „wiem, że nic nie wiem”.
Jeśli chodzi o linkowanie … mogą mnie pocałować tam gdzie słońce rzadko zagląda (no chyba, że w Chałupach), bo nie mam zamiaru zaprzestać linkowania bezpośrednio do artykułów. Wyobrażacie sobie sytuację, w której linki stają się zbiorem wskazówek jak dotrzeć do artykułu? Wejdź na emetro.pl, następnie znajdź link do newsów politycznych, potem przejdź o jeden ekran w dół na monitorze o rozdzielczości 1920×1200 (dwa ekrany jeśli masz niższą rozdzielczość), następnie znajdź dział „Kretynizmy XXI wieku” i tam będzie artykuł … o ile nie przeniesiono go do archiwum.
P.S. A co jeśli ja chcę, aby linkowano do moich artykułów?!
- Jeszcze legalny link: Źle zalinkujesz, odpokutujesz
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.