Adrian miał niemiłą przygodę w listopadzie – najechał na niego jakiś wieśniak, który następnie uciekł z miejsca wypadku. Na szczęście skończyło się to bez strat w ludziach, pomimo wizyty na pogotowiu. Nie mam dalej żadnych informacji co do postępowania policyjnego – znając naszych wspaniałych detektywów, którzy nie potrafiliby znaleźć przestępcy we własnej celi, to pewnie wesoło nie będzie.
W każdym razie Adrian został relegowany do korzystania z komunikacji miejskiej – widać, że po 10 latach to dramat:
Tak, to już z 10 lat jak nie używam komunikacji zbiorowej i nie używałbym pewnie dalej, gdyby jakiś osiołek nie wjechał w mój samochód… Pominę może opis całego zdarzenia, a postaram się opowiedzieć moją przygodę z MPK/PKS czy jakkolwiek to zwać.
Dzień 1. Zamawiam taxi, przecież to takie oczywiste. Kończę kurs, a Pan prosi o 45zł – wow :-( odległości robią swoje.
Dzień 2. Stosunkowo blisko miejsca zamieszkania jest sporo przystanków autobusowych, więc czas je zbadać. Idę (jednak na piechotę to nie mały kawałek) i czytam po kolei każdą tabliczkę – nie możliwe, ale żaden autobus nie jedzie w moim kierunku! Większość jedzie w kierunku placu, na którym jest pętla i masa dodatkowych przystanków. Czytam, że mogę wczytać kod QR i będę miał rozkład jazdy z tego przystanku, ale nie jestem w stanie zrobić tego przy pomocy iPhone… może i jestem, ale nie w podany w instrukcji sposób… Zamawiam TAXI i kurs kończę za 40zł hmm….
Dzień 3. Wiem, że z moich przystanków już nie dojadę, no ale zawsze mogę się przesiąść na wspomnianym placu. Fakt, że muszę kupić dwa bilety, ale i tak to taniej w porównaniu z TAXI :-D. Idę do kiosku i proszę o dwa bilety. Pan mówi, że nie ma „zwykłych”, tylko „pośpieszne”. Pytam się czy na tych drugich mogę jechać także – pan odpowiada twierdząco, więc kupuję i idę na przystanek. Czytam, czytam i nie mogę uwierzyć – następny autobus za 28minut. Zamawiam TAXI – płacę 39zł…
Dzień 4. Pierniczę mój przystanek – idę pieszo na plac. Szukam przystanku i… JEST ! Jest nawet klika autobusów, a dokładnie 3, a po bliższym przyjżeniu się, to w zasadzie jeden jeździ w miarę często… Właśnie, w miarę… Niespodzianka – przyjeżdza mój autobus! Yes, yes, yes!!! Wsiadam, a kierowca do mnie: „GDZIE?”, odpowiadam, że mam bilet i idę dalej. Nie zdążyłem zrobić kroku, a Pan ponownie burknął: „PROSZĘ POKAZAĆ!” – pokazuje, a On dalej „TU TE NIE OBOWIĄZUJĄ! TO INNA FIRMA!” What the fuck? Co to za burdel! No nic, proszę o bilet i okazuje się, że nie mam grosza przy sobie… Szlag mnie trafił. Muszę wyjść, a autobus odjeżdża… Idę do bankomatu i czekam na następny. Następny za godzinę – zamawiam TAXI – płacę 30zł…
Dzień 5. Nie poddaję się. Idę na plac, ale spóźniam się – zamawiam TAXI i kończę ponownie za 30zł.
Dzień 6. Wiem dokładnie, o której jest autobus :-D. Tuptam, tuptam i zdaję sobie sprawę, że zapomniałem telefonu…Wracam i zamawiam TAXI – ponownie 30zł.
Dzień 7. Teraz się uda, musi. Trochę mało czasu, ale zdążę. Maszeruję co sił i … spóźniam się 2 minuty… no cóż, dalsza procedura znana. Idę do sklepu po picie, wracam a tu mój autobus! Biegnę, wsiadam i kupuję mój wymarzony bilet za 2,90zł! SUKCES! Patrzę na zegarek – 9 minut spóźnienia. To nie koniec atrakcji – po drodze wsiadają „kanary”, a raczej kanareczki :-D. Sprawdzają bilety i wysiadają parę przystanków dalej.
Wnioski:
- Nie licz, że autobusy w łatwy sposób zastąpią Ci auto – z taką częstotliwością odjazdów to Ty musisz się dostosować. Chcąc być ECO trzeba dużo wcześniej wstawać i dużo chodzić. :-D
- Nie licz, że autobusy są punktualne.
- Zaskocz się miłymi kanarkami :-D – kiedyś wchodziło dwóch mało sympatycznych facetów…
Krótko: Adrian – na AppStore są wszelkiej maści Scheduler Poland i Autobusery. ;-) A Twoje nastawienie na NIE zupełnie mnie nie dziwi – też nie chciałoby mi się nic robić.
Moje wnioski:
- Kupić Scheduler Poland czy inny na iPhone.
- Spróbować dojechać za jego pomocą do pracy.
- Olać autobusy.
- Wynająć samochód na koszt ubezpieczyciela.
- Żyć nie umierać!
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.