Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

Dochodzenie policji w sprawie Gizmodo [update]

· Wojtek Pietrusiewicz · 7 komentarzy

Na wstępie zaznaczam, że nie jestem prawnikiem, ani tym bardziej nie orientuję się w przepisach w stanie Kalifornia. Wiem jedynie, że osoba która znajdzie zagubiony przedmiot jest prawnie zobowiązana do jego oddania prawowitemu właścicielowi. Tyle tytułem wstępu …

23. kwietnia, 2010 dom Jasona Chena został przeszukany i policja skonfiskowała większość jeśli nie całą elektronikę jaką znalazła w jego domu. Łupem (zapewne tymczasowym — do czasu wyjaśnienia sprawy1) padły m.in. MacBooki, iPod, Thinkad, iPhone i kilka innych, których pełną listę znajdziecie poniżej.

Wszystko oczywiście spowodowane jest prowadzonym dochodzeniem w sprawie zagubionego (przez Graya Powella.) odnalezionego (nie wiadomo jeszcze przez kogo) i sprzedanego (do Gizmodo za $5,000) iPhone 4G/HD, o którym pisałem kilka dni temu. Osobiście uważam, że śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte z urzędu i głosy, że to Apple wysyła policję są bezpodstawne. Mogli co najwyżej złożyć doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Odpowiedź prawnika Gizmodo, Gabiego Darbyshire’a stwierdza, że Jason jako dziennikarz nie miał prawa mieć zabranego sprzętu komputerowego, który służy mu do pracy reporterskiej i na którym może mieć swoje źródła, które ma prawo chronić2. Nie znam dokładnych szczegółów na obecną chwilę, ale z tego co dowiedziałem się to prawo kalifornijskie jest wyjątkowo korzystne dla dziennikarzy w tym względzie.

Jason Chen własnymi słowami opisał całe wydarzenie — postaram się je przetłumaczyć:

Pojechaliśmy na kolację z żoną i wróciliśmy około 21:45. Kiedy dotarłem do domu zauważyłem, że drzwi garażowe są w połowie otwarte, a jak próbowałem je otworzyć to wyszli policjanci i powiedzieli mi, że mają nakaz przeszukania domu i pojazdów na posiadłości „pod moją kontrolą.” Następnie kazali mi położyć ręce na głowie i przeszukali mnie, aby upewnić się, że nie posiadam broni lub ostrych przedmiotów.

Moja żona poszła zaparkować samochód na ulicy, aby nie blokował samochodów w garażu. Policjanci mieli komputer i katalogowali wszystkie rzeczy, które wzięli z mojego domu. Powiedzili mi, że byli na miejscu od kilku godzin i musieli włamać się, ponieważ nie było mnie w domu. Poinformowali mnie, że zostaną mi zwrócone poniesione koszty za drzwi.

Policjanci powiedzieli mi, że nie jestem aresztowany ani przesłuchiwany, więc mogę wyjść kiedy tylko zechcę. Sprawiali wrażenie, że chcieliby się mnie pozbyć, a kiedy podszedł sąsiad, którego nawet nie znam, żeby dowiedzieć się co się dzieje, policjanci powiedzieli, że mogę „iść do przyjaciela [domu] i pozostać tam, aż nie skończą, o czym mnie poinformują telefonicznie [lub słownie — nie jest to jasne].” Powiedziałem im, że nie znam tej osoby.

Poprosiłem o ukazanie nakazu, który natychmiast mi przedstawili. Następnie zapytałem się, ponieważ dzień wcześniej wydrukowałem wiadomość od Ciebie 3 aby mieć do niej szybki dostęp, czy widzieli tego emaila. Powiedzieli, że go widzieli i włączyli do akta sprawy jako dowód rzeczowy. Jeden policjant powiedział, że przez 25 lat służby w podobnych sprawach nigdy nie widział czegoś takiego.

Zmusili mnie do czekania na zewnątrz wraz z żoną przez mniej więcej kolejne 30 minut podczas kończenia sprawdzania domu w poszukiwaniu komputerów, zabierając je i zapisując potrzebne im informacje. Kiedy zakończyli, załadowali wszystko na pickupa i odjechali. Detective prowadzący sprawę dał mi swoją wizytówkę gdybym miał do niego jakiekolwiek pytania oraz poinformował mnie o zgłoszeniu w sprawie zwrotu kosztów za wyważone drzwi. Również powiedział, po tym jak nie skomentowałem tego i poinformowałem o kierowaniu wszelkich pytań do Ciebie, coś o nieporozumieniu które mogłoby zostać wyjaśnione gdybym odpowiedział na kilka pytań. Nic na to nie odpowiedziałem.

Policjanci wydrukowali spis zabranych przedmiotów oraz poinformowali mnie, że robili zdjęcia „przed” i „po”, aby upewnić się że nie spowodowali żadnych szkód. Poza tym co zabrali, nie wydaje mi się, aby spowodowali jakiekolwiek szkody poza drzwiami wejściowymi, które siłą wyważyli.

Relacja Jasona wydaje się być napisana bez emocji — skrupulatne sprawozdanie z zaistniałej sytuacji. Konfiskata może spowodować niezłe zamieszanie wśród dziennikarzy, którzy mogą obawiać się o ochronę własnych źródeł. Jeśli to wszystko co napisał prawnik Gizmodo jest prawdą, to policja nawet jeśli znajdzie dane osoby, która sprzedała iPhone’a, to w teorii nie powinna móc z nich skorzystać.

W każdym razie ciekawy jestem jak cała sprawa dalej się potoczy … a prawników i wszystkich innych zapraszam do własnych punktów widzenia w komentarzach.

Update:

Prokurator generalny wstrzymał sprawę do czasu wyjaśnienia watpliwości po tym jak Electronic Frontier Foundation wyraziło swój sprzeciw na postępowanie policji. Według prawa w kaliforni każdy blogger jest dziennikarzem. PG również poinformował media, że trwa dochodzenie i nie postawiono jeszcze żadnych zarzutów.

Źródło: Gizmodo

  1. Naiwny jestem?
  2. Odwołuje się do sekcji 1524(g) CA Penal Code.
  3. Zakładam, że słowa Jasona są kierowane do prawnika Gaby Darbyshire.

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.