Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

iPrecioussss!

· Wojtek Pietrusiewicz · 4 komentarze

Smeagol miał swój skarb w potężnym świecie stworzonym przez Tolkiena … ale ja miałem więcej szczęścia, ponieważ w moim życiu goszczą, aż trzy przedmioto-skarby. Oczywiście w celach blogowych pominę te duchowe, jak sex, drugs & Rock’n’Roll … lub miłość, uczucia i rodzina – jak kto woli.

Pierwszym jest naturalnie moja skromna motoryzacyjna kolekcja – niestety z płaczem i bólem serca sprzedałem najstarszą ukochaną Niunię* – na szczęście w dobre ręce. Drugim pozostanie niedawno nabyty D700 wraz ze skromnym arsenałem szkieł, a trzecim jest naturalnie moje codzienne narzędzie interakcji ze światem binarnym – mój Mac.

Mieszkanie oraz chęć jego niezagracenia przekonała mnie do wybrania modelu przenośnego – niewątpliwie fakt, że przyda się na wyjazdach fotograficznych również skłonił mnie do tego wyboru. W wersji siedemnastocalowej jest jednak równie przenośny jak lodówka w zabudowie. Co nie zmienia faktu, że czasami po odłączeniu wszystkich kabelków, akcesoriów, dysków i monitorów biorę go sobie na kolana, żeby ogrzał mój lap niczym kotek Aurelka. Co jak co, ale jest to świetny desktop replacement – również bez monitora zewnętrznego.

Czas jednak płynie, a moje wrodzone gadżeciarstwo przejmuje nade mną władzę oddziałowując coraz silniej z dnia na dzień, niczym brzemię Froda w najwspanialszym świecie fantastyki Tolkiena. Hmm … jeśli jednak nie znasz tego świata, nie masz pojęcia o czym mówię, a jesteś kobietą: jak para butów wołająca do Ciebie z witryny sklepowej podczas codziennego spaceru do pracy – „Kup nas! Jesteśmy Twoje!”

W każdym razie od dłuższego czasu kombinuję jak by tu sprawniej wypełnić domowo-służbowe obowiązki większą ilością komputerów – wszyscy przecież tak myślimy prawda? Odkąd pojawiły się 27″ iMaki to chodzi mi taki po głowie z i5 lub i7 – do obróbki większej ilości zdjęć jak znalazł. Tylko, że ma szklany ekran, a ja za plecami mam okno. Ze słońcem na tle niebia. To może postawić go lekko z boku i pod kątem, podłączyć 24″ Eizo do niego i tego drugiego wykorzystywać jako główny pulpit? Trochę za dużo powierzchnii jak na jedną ścianę – wystarczy już, że druga zajęta jest przez telewizor. Do nowego MBP 17″ nie widzę sensu upgrade’owania – za mała różnica. MBP 15″ z kolei w full opcji praktycznie cenowo nie różni się od 17-stki. Gdyby miały quad-core to może warto byłoby się zastanowić? Hmm … może dokupić MBA z przeznaczeniem tylko mobilnym, a obecnego przykleić do stojaka? Trochę droga ta żyletka … Ale przecież zbliża się 27. stycznia – może Apple jednak doda nowe procesory Intela do swojej przenośnej linii komputerów? A może jednak pokaże całkowicie nowy produkt wraz z konkretnymi planami rozwoju na przyszłość?

Spider’s Web i Fotogenia przez ostatni kilka dni grają sobie w ping-ponga i odbijają piłeczkę – Bartek w szczególności domaga się wytłumaczenia czemu i konkretnie w jaki sposób ów mityczny tablet miałyby być lepszy od iPhone’a, netbooka, laptopa czy desktopa. Jego ostatnie argumenty częściowo do mnie przemawiają – mianowicie o tym, że świat się zmienia, książka w swojej obecnej formie zostaje wyparta przez inne media, a elektroniczna gazeta może zostać zalana przez herbatę/mleko/kawę/dziecko.

Otóż wygoda i ergonomia korzystania z 10″ tabletu może rzeczywiście stać pod wielkim znakiem zapytania – nigdy nie miałem takiego urządzenia w ręku, więc ciężko mi sobie wyobrazić jak miałbym popełniać ten wpis na małym szklanym ekranie. Na kanapie trzymając go jedną ręką, a pisząc drugą? Leżąc na łóżku, odpowiednio podpierając tablet poduszką, klepiąc paluchami na ekranie jak na zabawkowym pianinie? Garbić się nad nim podczas gdy leży na stole, niebezpiecznie blisko dżonnego łolkera**? Znam betonowe podłogi, które są wygodniejsze do snu niż moje wyobrażenie o korzystaniu z takiego urządzenia. A może po prostu jesteśmy zbyt ograniczeni? Może to nie będzie tylko duży iPhone/iPod touch?

Co jak co, ale gazet nie czytam od dłuższego czasu – preferuję przewertować kilka portali na komputerze i kilka aplikacji na iPhone, aby zapewnić sobie odpowiednią dozę wiadomości z kraju i świata. Jest to przede wszystkim zdrowsze dla mojej psychiki, ponieważ mogę skutecznie unikać czytania i słuchania czegokolwiek dotyczącego polityki w naszego cudownym kraju. Zbaczając na chwilę z tematu zadam pytanie obecnie praktykującym politykom:

Ludzie! WTF?!

Przepraszam – nie mogłem się powstrzymać. O czym … ach tak, o czytaniu – książki dzisiaj również rzadziej podnoszę z półki, ale niemniej jednak staram się kilka do kilkunastu rocznie przeczytać. A elektroniczne media? Owszem – czytałbym. Ba! Zaprenumerowałbym kilka czasopism, pod warunkiem, że byłoby to sensownie zintegrowane z komputerem. Nawet mam kilka obowiązkowych pozycji, które nosiłbym ze sobą – trzy tomy od J.R.R Tolkien i całą serię -nastu książek Roberta Jordana. Dla R.R. Martin też znalazłoby się parę bajtów. To wszystko jednak rzeczywiście za mało … Telewizja? Bez sensu – mam to już od dłuższego czasu za pomocą kablówki z PVR, PS3, PSP (do strumieniowania z PS3) i nieporównywalnie większego telewizora. Zresztą i tak nie ma w Polsce iTunes Store ani contentu w 1080p klasy Blu-Ray. Na drzewo!

Czym więc mogłoby być urządzenie tableto-podobne, jak nie dużym iPhonem? Może hybrydą – MacPad Air?

toilet

Jest weekend, wstaję rano i idę do łazienki pomyśleć – a jest to miejsce, gdzie laptop się kompletnie nie sprawdza. iPhone już bardziej, ale podejrzewam że z tabletem byłoby mi wygodniej niż tej biednej Pani z zatwardzeniem. Po szybkim prysznicu jadę do biura, gdzie potrzebuję przygotować kilka ofert oraz wysłać parę maili. Ekran dotykowy tylko i wyłącznie spowolniłby mnie, więc wyjmuję z małej torebki iPrecious’usa (czyt. ajpresies’usa) i wkładam go do MacStojaka, do którego mam za pomocą nowego standardu CHWDP*** podpięty monitor. Stary dobry BlueTooth zapewnia w tym czasie automatyczne wykrycie Magic Mouse oraz klawiatury. Wracając do domu, tablet spełnia rolę nawigacji samochodowej i pozwala mi uniknąć korków za pomocą na bieżąco transmitowanych informacji przez 3G oraz standardy radiowe. Będąc już w domu łączę się bezprzewodowo ze swoim telewizorem i pobieram kolejny odcinek z cynicznym Gregory Housem i jego watahą. Jako, że wieczorem mają zjawić się znajomi z dzieckiem to jeszcze szybko wypożczyam na wieczór Shreka, sprawdzam zawartość lodówki w % – wszystko nadal nie ruszając się z kanapy – i na koniec wkładam tablet do docka na ławie. Nie dość, że naładuje się indukcyjnie, to znajomi będą mogli sobie za jego pomocą wybierać piosenki do playlisty iTunes DJ oraz przy okazji podejrzeć teledysk do obecnie granego utworu. Naturalnie to wszystko będzie się działo podczas, gdy Amelia grzecznie poogląda sobie kolejne przygody Osła i Kota w Butach z bezprzewodowymi słuchawkami na uszach.

Wizje przyszłości możemy tworzyć różne – mniej lub bardziej fantastyczne – a tylko od naszej wyobraźni zależą ich granice. Pokonywanie ich niestety kosztuje sporo pieniędzy, a tego z pewnością firmie Steve’a Jobsa nie brakuje. Speed costs money – how fast do you want to go?


Jaka będzie przyszłość przedłożona przez Apple to wkrótce się okaże – wiem tylko, że nie spodobała im się nagroda w wysokości $100,000 za informacje dotyczące iPrecioussss.

Tymczasem czekam na Wasze opinie, potrzeby oraz przede wszystkim fantazje związane z komputerami i ich efektownym/efektywnym wykorzystaniem w codziennym życiu. Podobne do moich? Zupełnie inne? Chciałbym je poznać! Zapraszam do komentowania.

* Geralt zawsze miał konia Płotkę, a ja mam swoją Niunię.

** Tak po prawdzie to tylko J.D.

*** Cheetah Wireless DisplayPort

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.