Dzisiaj jest dla mnie bardzo ciężkim i wyjątkowym dniem – otóż od tygodnia męczy mnie niesamowity katar i kaszel. Dotychczas stosowane apsiryny, gripexy, cholinexy i inne cholerstwa nie odnoszą skutku. Przepraszam jeśli spowoduję obrzydzenie, ale rano spędzam godzinę w łazience zwracając nocne depozyty spływające z moich zatok. Biorąc sprawy w swoje ręce, za namową koleżanki z dziecińswa, postanowiłem zastosować alternatywną metodę leczenia – alkoholem. Zresztą w cargo zalegała nalewka od babci mojej ex, więc szkoda ją zmarnować. Nalewkę, nie babcię ani byłą. Dzień, jak już wspominałem jest też wyjątkowy, bo nie tylko pierwszy raz popełniam wpis po pare głębszych, ale również stukam w klawiaturę swojego stareńkiego Thinkpada działającego pod WindowsXP. Powiem jedno – ma jedną z najlepszych klawiatur na jakich w życiu pisałem. Drugiego nie ma, bo obecnie szlag mnie trafia, że zdecydowałem się na ten krok. Niestety nie miałem siły rozłączać MacBooka Pro od zewnętrznego monitora i później porządkować okna – brak zapamiętywania tych ustawień jest karygodny!
Oliwy do mojego samopoczucia dolał dzisiaj Przemek pisząc o efekcie halo w Polsce – bardzo mi miło, że zostałem w ogóle ujęty w spisie lokalnych blogów Makowych, jednak użył następujących słów:
(…) Jest Moridin z garstką własnych czytelników. (…)
Garstką?! Garstką?!?!? Ma całkowitą rację – jakby nie patrzeć pozycja tego bloga jest niszowa, a chęci niestety znacznie większe. Na tyle duże, że w pewnym momencie zdecydowałem się na wprowadzenie reklam. Eksperymentowałem z różnymi serwisami oferującymi $$$ za kliknięcia i obecnie najlepiej spisuje się Google Ads – przynajmniej z finansowego punktu widzenia. Celem tych zbiorów był jeden – utrzymanie serwera oraz przeznaczenie całego zysku na nagrody, gadżety i tak dalej – wszystko dla czytelników bez których nie byłoby tych wypocin. Skorzystam z okazji i podziękuję tym z Was, którym zdarza się kliknąć w interesującą Was reklamę. Z drugiej strony całkowite dochody do dnia dzisiejszego to jakieś 70PLN, czyli brakuje jeszcze sporo na pokrycie kosztów postawienia tego bloga oraz Makowego ABC. Obecnie rozważam wycofania się z reklam – pomyślimy zobaczymy …
Siadałem z zamiarem poruszenia zupełnie innego tematu. Otóż efekt halo musi istnieć jeśli chociaż pojedyncza osoba pod wpływem na przykład iPoda zakupiła Maka czy też inny produkt od Apple. Sam jestem tego najlepszym przykładem, a wszystko zaczęło się od tego, że współwłaściciel hurtowni mojego przyjaciela wyposażył się w iPhone 2G. Długo nie trzeba było czekać, aby Adrian podążył jego śladami. Jak tylko pojawiła się możliwość usunięcia simlocka bez stosowania wszelkiej maści nakładek to również przesiadłem się na własnego iPhone. To właśnie telefon zwrócił moją uwagę na świat Apple, a przede wszystkim na filozofię jaką reprezentują. Gdyby nie jego zakup to wątpię, że zdecydowałbym się na przesiadkę. Dzisiaj mam już drugiego iPhone – model 3GS – z którego jestem niezwykle zadowolony. Przede wszystkim ułatwia mi życie, a wraz z MacBookiem i subskrycją MobileMe, umożliwia mi bezprzewodową i w pełni automatyczną sychronizację poczty, kalendarzy i kontaktów. Nie wiem czy wzrost wydajności w pracy jest warty tego, ale przynajmniej mam więcej czasu na własne hobby co jest bezcenne. Do tego stopnia zafascynowała mnie funkcjonalność Maków, że jeden iMac już stoi w biurze, Tato wyposażył się w MacBooka Air, a wspomniany wcześniej Adrian przesiadł się na Mac mini. O zabezpieczenie danych martwi się Time Capsule, iPod nano 5G towarzyszy mi podczas biegania, iPod 5G Video dba o muzykę w samochodzie, a moje ex korzysta ze sprezentowanego iPoda nano 3G oraz dostała iPhone’a 2G od swojego brata, który nota bene już wyposażył się w MacBooka Pro 13″ i teraz czai się na nowego iMac 27″. Zupełnie jak domino. Kokaina być może jest nawet lepszym przykładem.
Dla każdego właściciela produktów Apple ich filozofia oznacza co innego. Każdy w inny sposób wykorzystuje dane mu narzędzia czy urządzenia i jest w mniejszym lub większym stopniu zadowolony. Oczywiście są wyjątki od reguły, którym zawsze coś będzie przeszkadzało – gdyby mój pierwszy Mac został dostarczony z uszkodzonym ekranem to też nie byłbym zadowolony. Osobiście najbardziej odpowiada mi integracja wszystkich narzędzi z których korzystam – wzajemne relacje między nimi są naturalne i intuicyjne … To właśnie dzięki iPhone zrozumiałem jak intuicyjność GUI może uprościć i uprzyjemnić codzienne zadania, a przesiadka na Maka była dokładnie tym czego się spodziewałem – przeniesieniem bardzo pozytywnych doświadczeń na znacznie większą skalę. Ponadto, pisząc ten tekst pod Windows po długiej przerwie od OS Microsoftu zdałem sobie sprawę (ponownie) jak przyjemnie jest pracować w środowisku OS X.
Przemku – niech Twója ważna osobistość ze sceny Makowej nie gada bzdur. Wśród znajomych jest jeszcze kilka osób, które mają iPhone i tylko czekają na fundusze, aby zakupić własne Maki – oraz pewnie dużo więcej o których nie wiemy.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.