Po wczorajszych przemyśleniach na temat samego keynote i po dzisiejszych myślach na temat iPhone’ów 6 i 6 Plus, przyszedł czas na bardziej szczegółowe spojrzenie na Watch. Apple Watch. Dobrze, że nie iWatch… jego nazwa mi kompletnie nie leży. Zegarek od Apple. Klasyczne marki mają porywające tytuły – Omega Seamaster Planet Ocean, IWC Portuguese Yacht Club Chronograph, Rolex Submariner, czy Tag Heuer Carrera Calibre 1887 Automatic Chronograph. A Apple? Watch. Apple Watch. Patrz. Zegarek. Zabrakło im trochę fantazji, która czasami jest konieczna przy świecie mody, ale pomińmy to – dobry produkt ze złą nazwą sam się obroni… Chyba, że nazywa się Kupa. Kupa UltraNote X15…
Apple próbuje połączyć technologię ze wspomnianą modą i pierwsze podejście oceniam pozytywnie. Jak już wspominałem wczoraj, sam produkt nie podoba mi się wizualnie, ale koncepcyjnie już bardzo. Jakość i pierwsze wrażenia będą najistotniejsze, bo ludzie będą go kupowali sercem – albo go pokochają, albo nie. Wątpię, aby wiele osób się na Watcha zdecydowało, jeśli nie czują do jakiegoś jego pierwiastka „mięty”. 18-karatowe złoto. Ekran ze szkła szafirowego, którego nie da się porysować. Brzmi luksusowo i zapewne taka też będzie cena… Bo te $350, które wczoraj padło dotyczy modelu z koperty z miękkiego aluminium, które prawdopodobnie będzie się rysowało jak sam sk… bardzo, oraz szkła ze… szkła. X-ion. Podejrzewam, że to coś w stylu tego co mamy obecnie w telefonach. Problem w tym, że na ręku zegarek jest znacznie bardziej podatny na uszkodzenia – moja własna koperta ze stali nierdzewnej dostała sporo „strzałów” w życiu i ma ślady używania z tego powodu. Ale na szkle (szafirowym) nie ma śladu. Gdyby chociaż mineralne wstawili…
Apple Watch, którego wszyscy i tak będą nazywali iWatch, w wersji Sport, będzie tani i podatny na uszkodzenia. Prawdopodobnie nie będę go mógł nikomu polecić. Pozostałe modele – tak, one powinny być ciekawsze. Wytrzymalsze. Bardziej eleganckie.
Mężczyzna zazwyczaj potrzebuje kilka zegarków. Rzadko kiedy trafia się taki, który pasuje na siłownię, plażę, do kawiarni i na galę w smokingu. Są jak ciuchy – zakładamy ten, który pasuje do danych okoliczności. Apple poradził sobie z tym problemem kilkoma różnymi kopertami oraz jeszcze większą ilością bransolet. Nie wątpię, że jeśli produkt się przyjmie, to same bransolety jako dodatkowe akcesoria będą sprzedawały się w dużych ilościach. Bo łatwo się je wymienia i potrafią w kilka sekund całkowicie zmienić oblicze zegarka. Technologiczny kameleon.
Wygląd to jedno, ale pozostaje kilka spraw technicznych, które trzeba poruszyć. Niestety.
Jeśli smartzegarek nie będzie trzymał tygodnia na jednym ładowaniu to nie ma racji bytu. Dla mnie. To mentalna bariera dla mnie i absolutne minimum, które jestem w stanie zaakceptować jeśli nie urzeknie mnie czymś innym. Czekamy na oficjalne info od Apple, ale idealnie byłoby gdyby „trzymał” miesiąc. Wątpliwa sprawa.
Kolejną kwestią jest wnętrze. Jego procesor. SoC. Nie wiemy czy to dedykowana konstrukcja, stworzona specjalnie dla Watcha i bardzo oszczędna, ale możemy się domyślać, że tak jest. Nazwali ją S1. Patrząc na inne iUrządzenia, które co roku otrzymują nowsze i szybsze elementy, zastanawia mnie polityka Apple w tej kwestii. Czy będzie można robić upgrade samych bebechów raz na rok lub dwa, pozostawiając sobie sam zegarek? Czy będzie trzeba kupić nowy model, aby mieć wydajniejszą baterię i szybszy SoC? Czy akumulator będzie wymienialny w serwisie na nowy za kilka lat? Czy akcesoria będą kompatybilne z nowszymi wersjami? Media technologiczne niewątpliwie będą domagały się kolejnych wydań, co roku, bo są przyzwyczajone do tego na podstawie smartfonów, komputerów i tabletów. Czy to w ogóle konieczne w tym wypadku? Apple Watch wydaje się być kompletnym produktem i jedynie co by mnie interesowało, to lepsza bateria.
Indukcyjne ładowanie? W tym przypadku nie ma innego sensownego wyjścia – port popsułby jego wygląd i przy okazji powoduje problemy z wodoodpornością. Jestem na tak. Zakładam jednak, że Watch nie mierzy snu jak na przykład Jawbone UP24 czy Garmin Vivofit, najprawdopodobniej dlatego, że wtedy i tak znajduje się w ładowarce.
Wspominałem w nocy, że ciężko byłoby swojego automata zastąpić Watchem, zakładając, że podobałby mi się.
Co ciekawe, wiele osób i tak zdejmuje zegarki do snu. Ja tego nie robię – mam go na ręce 24/7/365. To niestety kosztuje – musiałem już raz wymieniać kauczukowy pasek na nowy, bo sparciał od słońca, soli i oceanów. Wspominałem w nocy, że ciężko byłoby swojego automata zastąpić Watchem, zakładając, że podobałby mi się. Jedyne co mi przyszło do głowy to sytuacja, w której na co dzień nosiłbym Apple Watcha, a Omegę zakładał na specjalne okazje. Do zrobienia, ale podejrzewam, że za każdym razem, opuszczając mieszkanie, żał mi by było, że go nie mam na sobie.
UI i UX Watcha stoi pod ogromnym znakiem zapytania, ale są trzy kwestie, w których do mnie przemawia. Glances, powiadomienia i parę innych rzeczy od razu wyrzuciłbym od kosza, ale urzekła mnie przede wszystkim możliwość wysyłania obrazków, rysowanych na ekranie palcem. Komunikujemy się w rodzinie przy pomocy emoji, bo często wyrażają na tyle dużo, że można oszczędzić kilkanaście sekund pisania. Watch oferuje ich nieskończoną ilość, pod warunkiem, że mamy jakiekolwiek zdolności artystyczne.
Drugą kwestią jest zbiór funkcji, które umożliwiają wykorzystanie go jako pilota. Do sterowania HomeKit – światłem w domu, Apple TV i wieloma innymi, połączonymi elementami. Mamy go w końcu zawsze przy sobie i nic nie trzeba wyciągać z kieszeni albo błądzić po mieszkaniu w poszukiwaniu pilota. To może mieć sens.
Ostatnią rzeczą, która mi się bardzo spodobała, to możliwość przesyłania sobie z drugą osobą rytmu bicia serca. To może dla każdego oznaczać co innego i byłoby to naturalnie zarezerwowane dla najbliższej rodziny, ale coś w tym jest. Ciężko to ująć w słowa, ale jak masz ukochaną kobietę lub faceta w swoim życiu to wiesz o czym mówię.
Bzdury prawda? Pierdoły. Patrząc na powyższe to Apple Watch bardziej do mnie przemawia jakością wykonania, mechanizmem wymiany pasków i prostymi, ale jakże estetycznymi możliwościami komunikacji, niż samymi możliwościami smartzegarka. Prawdopodobnie dlatego, że takiego jakiego większość ludzi sobie wyobraża nie potrzebuję. Teoretycznie znalazłem swoje trzy rzeczy, które mogłyby mnie przekonać do niego.
Pozostaje już tylko pytanie czy takowe znajdą też inni.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.