Dzisiaj rano czytałem o kobiecie, która jadąc pod prąd zamiast pokornie przyjąć krytykę przechodniów, celowo wjechała w ciężarną kobietę prowadzącą wózek z 3-letnią dziewczynką. Brzmi jak scena z filmu, ale niestety – to rzeczywistość. Rano na drodze spotkałem zresztą podobną kretynkę.
Na prawym pasie, już za łukiem, jechał przegubowy autobus, a obok niego, czarny Opel.
Jechałem dzisiaj spokojnie ul. Spacerową w dół, w kierunku Hyatta. Na pierwszym łuku miałem około 40 km/h – ruszałem po przepuszczeniu pieszych na przejściu przed nim. Na prawym pasie, już za łukiem, jechał przegubowy autobus, a obok niego, czarny Opel. Kierowca osobówki powoli wyprzedzał autobus, a ja w międzyczasie zdążyłem do niego dojechać w rejonie fotoradaru, który jest tam ustawiony. Przypomnę, że ograniczenie w tym miejscu wynosi 50 km/h… Zostawiłem sobie dobre dwie-trzy długości samochodu wolnego miejsca z przodu i zwolniłem do prędkości Opla, bo zaraz jest przejście dla pieszych, na które często wbiegają ludzie i kierowcy z tego powodu gwałtownie hamują.
Spojrzałem w jego tylne lusterko – patrzył prosto na mnie. Tak – zdecydowanie było to celowe.
Kierowca nagle, zakładam że po tym jak zobaczył, że jestem za nim, dał po hamulcach. Bez powodu. W zasięgu wzroku nie było niczego co mogłoby wtargnąć na jezdnię. Spojrzałem w jego tylne lusterko – patrzył prosto na mnie. Tak – zdecydowanie było to celowe. Dlaczego? Nie wiem. Przez najbliższe 30–50 metrów kierowca Opla toczył się obok wspomnianego autobusu, uniemożliwiając jego wyprzedzenie, co chwilę przyhamowując gwałtownie. Na drogę nie patrzył – zerkał tylko na moją reakcję.
Spojrzała w bok na mnie… i szarpnęła kierownicą, próbując zepchnąć mnie z jezdni.
Po chwili widocznie mu się to znudziło, bo przyśpieszył nieznacznie, więc zjechałem na prawy pas przed autobus i zrównałem się z nim… Nią! Starsza kobieta, z siwymi, nieumytymi włosami… Spojrzała w bok na mnie… i szarpnęła kierownicą, próbując zepchnąć mnie z jezdni. Nie zareagowałem na jej “straszenie” – doszedłem do wniosku, że ma nierówno pod sufitem. Robiła to kilkukrotnie, pomimo że byłem wyjątkowo spokojny i nie robiłem nic poza podziwianiem jej wątpliwej urody facjaty. Akurat zbliżaliśmy się do rozwidlenia drogi – ja stanąłem na prawoskręcie, a ono na pasach do jazdy na wprost. Razem z kilkoma innymi kierowcami, którzy widzieli co wyczyniała na drodze, przyglądaliśmy się jej jak klaunowi w cyrku – w końcu widok niecodzienny. To babsko w tym czasie skakało zadem na swoim siedzeniu i wymachiwało łapskami jak epileptyk na głodzie…
Uważajcie, bo pierdolnięci umysłowo są wśród nas i nigdy nie wiadomo kiedy takiego spotkasz.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.