Jak każdy szanujący się geek-i-recenzent-wannabe, który nie akceptuje szarpiących się animacji pod OS X, na wyjazd zabrałem ze sobą sporo sprzętu, od telefonu poprzez aparat. Wiedziałem już przed wyjazdem, że będę chciał w wolnych chwilach, dla relaksu oraz własnej pamięci, spisywać swoje wrażenia oraz doświadczenia. Te bardziej prywatne oczywiście trafiają do Day One. Nie zdecydowałem się jednak na przedruk moich artykułów z bloga, ponieważ cenię sobie ich prezencję i nie byłbym w stanie tolerować moich treści na innych portalach w formie, której nie ja im nadałem – tym bardziej gdybym tak dbał o swój image. W każdym razie, od dłuższego czasu kompletuję idealny (dla mnie) zestaw podróżny, którego staram się za każdym razem modyfikować, aby go dostosować do charakteru podróży. W Kenii mam sporo elektroniki ze sobą, ale jej gabaryty nie przeszkadzają w samym przemieszczaniu się oraz pozwalają dobrać idealny zestaw na każdą okazję.
Ciężka artyleria
Najważniejszy i jednocześnie najcięższy w całym zestawie jest oczywiście Nikon D700 wraz z kompletem moich szkieł: Nikkory 14-24, 35 i 50 mm oraz Zeiss 2/100. Niestety całość waży blisko 7 kilogramów bez dodatkowych akcesoriów, ale noszę to na plecach niczym szerpa, ponieważ nie ma obecnie na rynku innego aparatu, który spełniłby wszystkie moje potrzeby. Co ciekawe, wraz z wiekiem oraz coraz większym lenistwem, często zadowalam się (w dzień) iPhonem w kieszeni jeśli wiem, że zdjęcia z danej chwili będą miały tylko charakter internetowo-prywatno-facebookowy. A skoro już o nim mowa …
iPhone 5
Uwielbiam wykorzystywać iPhone’a jako aparat. Nie wiem dlaczego, ale jest coś odprężającego w tym, że wyciągam go z kieszeni, aby bez żadnych „przeszkadzaczy” wykonać zdjęcie. Żadnych pokręteł, ustawień czy kombinowania. To pozwala przede wszystkim na jedno – skupienie się na samym kadrze. Nie muszę chyba dodawać, że jedną z istotniejszych ról w tym wszystkich jest fakt, że obiektyw iPhone’a ma po przeliczeniu na mały obrazek blisko 35 mm, która jest jedną z moich ulubionych ogniskowych?
Pomimo tego, z pewnym zdziwieniem zauważyłem, że iPhone często pozostaje w sejfie w pokoju. Dotyczy to w szczególności sytuacji basenowo-plażowych, gdzie jest to kolejny element, który mogę zgubić, zniszczyć czy zapomnieć, jak Pejot, wyciągnać go z kieszeni przed pełnym zanurzeniem. W zasadzie używam go tylko i wyłącznie jako aparatu oraz telefonu. Gdyby jakakolwiek Nokia za 200 PLN bez kontraktu robiła takie zdjęcia, to podejrzewam, że stałbym się jej posiadaczem. W zastępstwie za to zabieram to co myślałem, że większość czasu spędzi w hotelu …
iPad mini
Dzisiaj już mogę powiedzieć, że jest to najlepszy tablet jaki można kupić – ogólnie. Jest to również najlepiej pasujący tablet do moich potrzeb – lekki, przenośny i w zasadzie niewidoczny. Ma oczywiście wady, jak chociażby znacznie gorszy ekran niż w iPhonie 5 czy iPadzie 3 i 4. Nie mówię już nawet o braku Retiny, chociaż cierpię też z tego powodu. Chodzi o mi o znacznie gorsze odzworowanie kolorów oraz przestrzeń barwną niewiele lepszą od iPada 2. Gdyby sam panel pod każdym względem poza rozdzielczością był tak dobry jak najnowsze iUrządzenia, to nie miałbym wątpliwości i kupił wersję LTE w odmianie 64 GB.
iPad mini wędruje ze mną absolutnie wszędzie – naturalnie poza posiłkami – i służy mi do wszystkiego do czego tradycyjnie wykorzystywałbym laptopa. Już wyrobiłem sobie na nim na tyle przyzwoity workflow, że wszystkie podstawowe czynności mam uproszczone do bólu. Do tego dochodzi oczywiście niesamowity czas pracy na baterii … Mam również ze sobą klawiaturę1, która jednak pozostaje w hotelu i służy tylko do pisania tekstów o Kenii.
Pomimo, iż wersja przeze mnie posiadana ma jedynie 16 GB, radzę sobie nawet ze zgrywaniem zdjęć z Nikona poprzez beznadziejne pod względem estetyki combo: iPad -> przejściówka Lightning do 30 pin Dock -> iPad Camera Connection Kit -> kabel USB do miniUSB -> D700. Oczywiście nie jestem w stanie wszystkiego zbackupować, ale mogę zgrać najważniejsze zdjęcia bez większych ograniczeń. Najbardziej w tym wszystkim cierpię z powodu braku aplikacji typu Lightroom dla iPada. Mam nadzieję, że Adobe dla osób takich jak ja w końcu zrobi jakieś porządne narzędzie, które nie tylko pozwoli na podstawową „terenową” obróbkę plików RAW, ale również ich eksport w żądanych rozdzielczościach. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że to specyficzne i raczej niszowe wymagania z mojej strony, na które mam swoje sposoby.
iPad mini służy mi również jako „Kindle” – narzędzie do czytania. Tak, ten prawdziwy Kindle zarekwirowany przez moją Żonę, jest lepszy w słońcu i wygodniejszy w ręce. Ale na mini naprawdę dobrze się czyta. Nie dość, że mam Kindle.app to sytuację, jak niedawno wspominałem, ratuje iBookstore, dzięki któremu ostatnio kupioną przeze mnie pozycję pochłaniam w iBooks.app. Myślałem też, że będzie znacznie gorzej na słońcu, a jest lepiej niż na iPadzie 2 z jednocześnie wyraźnie niższym kontrastem niż na iPhonie 5 i iPadzie 3. Przypominam też, że mówię tutaj o bardzo mocnym słońcu na równiku.
MiFi – Samsung GT-B3800
Kupiony MiFi okazał się strzałem w dzisiątkę. Nie ma oczywiście simlocka, więc korzystanie z niego na wakacjach jest super wygodne, również ze względu na standardowy miniSIM. SafariCom, lokalny operator z którego tutaj korzystam, nie oferuje innych. Dzięki Samsungowi nie muszę martwić się o przycinanie kart, ani o to, że ktoś się do mnie niedodzwoni. iPhone oraz iPad łączą się z internetem wtedy kiedy tego wymagam od nich, a dodatkowo mogę obsłużyć jeszcze Kindle oraz Blackberry. Nie obciążąm również akumulatorów tych urządzeń, co jest tutaj ważne, ze względu na długie czasu bez dostępu do prądu. W zasadzie jedynym problemem jest fakt, że sam MiFi „trzyma” około pięciu godzin na jednym ładowaniu, ale ten problem rozwiązuje …
Mophie Juice Pack Powerstation Duo
Pisałem o nim niedawno i w zasadzie nie mam nic do dodania poza jednym – MiFi dzięki niemu działa przez prawie okrągłe 24 godziny, a w razie czego mogę jeszcze podładować iUrządzenia. Nie mam pytań.
Ceny internetu
Dla osób, które planują tutaj wypad – internet jest bardzo drogi w prepaidzie jak na warunki kenijskie, ale do zaakceptowania dla „nas”. Jestem na wybrzeżu i tutaj najlepsze pokrycie ma SafariCom. Dwóch pozostałych operatorów mi odradzano, więc nie mam pojęcia jak działają. Z tym pierwszym na szczęście nie mam żadnych problemów, a wszędzie, nawet wewnątrz budynków, mam silny zasięg 3G.
Ceny:
- Starter SIM w prepaidzie kosztuje około 5 USD (250 KEH jeśli dobrze pamiętam).
- Doładowanie karty 1.5 GB danych kosztuje około 20 USD (1000 KEH).
Na koniec
iPad mini okazał się na tym wyjeździe strzałem w dziesiątkę dzięki jego wszechstronności oraz dostępnym oprogramowaniu. Mówcie co chcecie o Nexusie 7, ale dorówna on możliwościom „miniaka” dopiero jak będzie miał tak zaawansowane narzędzia jak iPhoto, iMovie, Snapseed, Poster oraz setki innych, z których na bieżąco korzystam. Takich czynności zwyczajnie nie byłbym w stanie fizycznie wykonać na Nexusie, a szkoda, bo ma inne zalety oraz niespotykanie niską cenę.
Z każdym dniem zakochuję się w iPadzie mini coraz bardziej i poważnie zastanawiam się czy nie wymienić iPada 3 na model 64 GB z LTE. Bardzo poważnie. Bez czekania na Retinę.
- Apple Wireless Keyboard. ↩
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.