Dzisiaj szaleństwo ogarnęło geekową część mojego Twittera. Google rzucił Android Wear w formie preview dla developerów oraz przy okazji pokazano jak to wszystko ma działać. Koncepcja wygląda świetnie, ale wiele osób tak się zapatrzyło na całość, że pominęli kilka dosyć istotnych szczegółów…
Same zegarki
Zaprezentowane dzisiaj zegarki wyglądają fenomenalnie, szczególnie Moto 360, którego prototyp i render zapowiada się świetnie. Widzieliście jak genialnie wyświetlane są na nim informacje? Ten ekran LCD, którego część świecąca sięga aż do brzegu koperty i nie widać żadnego łączenia? Ja też nie.
Filmy i zdjęcia nie przedstawiają prawdziwego produktu. Informacje wyświetlane na tarczy zegarka są też symulowane. To wszystko rendery. Nie ma w tym nic dziwnego – to preview. Ale to istotna kwestia w kwestii zachwytu…
Sprawa jest banalnie prosta – jeśli finalny produkt będzie wyglądał dokładnie tak jak na zdjęciach, a LCD rzeczywiście będzie sięgał samiusieńkiego brzegu, to będę pod wrażeniem. Niestety, z tego co wiem, to nie ma obecnie na rynku takich ekranów LCD.
Android Wear
Sprawa z Androidem dla wearables zapowiada się genialnie, szczególnie jeśli obejrzycie film. Przecież to się przyda w każdej sytuacji, szczególnie w autobusie czy metrze, gdzie nie zawsze chcemy wyciągać telefon – teraz będziemy mogli z nim rozmawiać! Naprawdę widzę siebie idącego do sklepu, w którym podnoszę rękę do góry, aby zegarek był bliżej głośnika i uchwycił utwór akurat lecący w radiu. A otwieranie garażu? Piękna sprawa… ale w snach.
W rzeczywistości nie będę się w autobusie odzywał. Nawet jak z kimś jadę to staram się rozmawiać bardzo cicho, często szepcząc słowa na ucho. W sklepie nie podniosę ręki, żeby nikt nie pomyślał, że jestem dzieckiem, które czeka na pozwolenie wypowiedzenia się, a mój administrator puknie się w głowę jak mu zaproponuję wprowadzenie głosowego otwierania bramy. Nie korzystam w miejscach publicznych ani z Siri, ani z Google Now – po pierwsze czuję się jak idiota gadając z telefonem; po drugie są to zazwyczaj prywatne sprawy; a po trzecie, i przede wszystkim, nie chcę przeszkadzać innym. A jak ktoś mi będzie w kolejce do kiosku gadał do swojego zegarka lub komórki swoim pongliszem, a telefon nie będzie go rozumiał i zmuszał do powtarzania się, to cisnę mu ten telefon do rynsztoku. Irytujące jak cholera.
Kolejną genialną rzeczą jest wyświetlanie informacji dokładnie wtedy kiedy ich potrzebujemy. Korzystam codziennie z Google Now od paru miesięcy i niestety… zaledwie kilka razy zdarzyło mu się przewidzieć moje potrzeby. Repertuar kina pokazał jak wchodziłem do spożywczaka; nie pokazał, gdy byłem w kinie i bilet czekał na mnie już od paru godzin na Gmailu. Zaproponował alternatywne linki do poczytania trzy dni po fakcie… Nie działa to u mnie tak jak powinno niestety. A karta z krokomierzem nie pojawiła się do dnia dzisiejszego…
Potencjał jest – wykonania u mnie brak.
A same inteligentne zegarki? Są głupie i na obecną chwilę tylko Google Now (w przypadku Android Wear) daje im nadzieję na poprawę. Pisałem o tym we wrześniu zeszłego roku…
Powtórzę. Jeśli cokolwiek ma się na tym rynku zmienić, to producenci nie mogą rozszerzać zegarków o funkcje komputerów. Muszą stworzyć coś nowego, rewolucyjnego, co pociągnie za sobą tłumy i ich zainspiruje. Takiego produktu dzisiaj nie ma na rynku, a czy w ogóle będzie to się dopiero okaże po prezentacji Apple. O ile ta w ogóle nastąpi i o ile będą w stanie stworzyć cokolwiek rewolucyjnego.
Zapraszam do pełnego tekstu tutaj.
P.S. Zapomniałem o jednym – dopóki Siri i Google Now nie wspierają języka polskiego jednocześnie z angielskim, to o kant dupy można to potłuc. Musi być możliwość podawania ulic w innych językach niż ustawiony chociażby – chodzi tutaj o nawigację. A to tylko pierwszy z brzegu przykład.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.