Andrzej Sienkiewicz, na łamach Na Temat, parę dni temu sugeruje koniec Apple. Sugeruje koniec innowacyjności i tym samym, z czasem, koniec samej firmy. Nie wyzbył się nadziei, ale sprawia jednak wrażenie osoby, która ma niewielkie doświadczenie na temat produktów, które opisuje. Zupełnie też pomija pewne kwestie związane chociażby z dynamiką sprzedaży niektórych z nich, która zwyczajnie zaprzecza jego słowom.
Jeśli tytułem wpisu jest pytanie, to niezwykle rzadko odpowiedź na nie jest twierdząca. Apple się skończył? Nie! Czy Apple przeżyje bez Jobsa następne 5 lat? Nie! Wróć! Tak! Oczywiście, że tak! Uff … wygląda na to, że jednak trafiłem na jeden z tych białych kruków, o których się jedynie słyszy.
Od czasów pierwszego iPhona i pierwszego iPada Apple nie wprowadził żadnego ciekawego produktu, kolejne wersje są tylko poprawkami, a system operacyjny zaczyna być nieznośnie przestarzały.
Nie raz poruszałem temat rewolucji. To zjawisko, i mówię tutaj o prawdziwej rewolucji, która wstrząsa rynkiem i go całkowicie odmienia, zdarza się średnio raz na dekadę – tak przynajmniej twierdzą specjaliści. Apple dokonało tego, w ostatnich jedenastu latach, dwu lub trzy krotnie, zależnie czy będziemy trakować iPhone’a i iPada jako dwa różne urządzenia czy nie.
W 2001 pierwszy roku zaprezentowany został pierwszy iPod, który co prawda nie podbił rynku w debiutującym roku, ale z czasem zdominował segment odtwarzaczy mp3 i wraz z iTunes, do dnia dzisiejszego się to nie zmieniło. Różnica jedynie polega na tym, że wraz z przeprowadzeniem przez Apple kolejnych rewolucji, za pomocą iPhone’a i iPada, hardware jakim jest iPod, został w dużej mierze i dla wielu osób, zastąpiony odpowiednikiem programowym, zawartym w iOS.
Kilka lat później, w 2007 roku (to zaledwie 5 lat temu!), Apple zaprezentowało iPhone’a – urządzenia łączącego funkcje telefonu, komunikatora internetowego i wspomnianego iPhone’a. Podobnie jak iPod stał się jedynie częścią systemu, tak też stało się z telefonem – to zaledwie aplikacja, i dzisiaj mało znacząca cząstka mobilnego systemu operacyjnego. iPhone 4S jest obecnie najbardziej popularnym smartfonem na świecie, przy czym drugie i trzecie miejsce jest zajęte przez, odpowiednio, iPhone’a 4 i 3GS1
W 2010 roku Apple zaprezentowało iPada – urządzenie, które do dzisiaj dominuje swoją niszę. Już dawno przyjęło się mówienie na segment tabletów per “iPad”, czego najlepszym dowodem była reklama bodajże Media Markt, na której widniał koreański tablet i jakieś akcesoria oraz napis: “iPad sprzedawany oddzielnie.” Od premiery iPada minęło dopiero dwa i pół roku. Dwa i pół! Mamy za to trzecią jego generację, której ekran jest niesamowity2, a to dopiero początek.
The iPad was supply constrained last quarter and may be in balance this quarter. Management has very clearly and repeatedly signaled that the iPad will have a very strong quarter.
Horace Dediu z Asymco przewiduje, że w obecnym kwartale Apple sprzeda kolejne 24 miliony iPadów (wzrost o 160%, rok do roku), a porównując trend sprzedaży iPhone’a z iPadem, wyraźnie widać przewagę większego brata. Nie można też zapomnieć, że Apple sprzedało każdą wyprodukowaną sztukę z poprzedniego kwartału – nie mieli żadnych problemów z popytem, tylko ciężko im było go zaspokoić. Ta nisza dopiero się rozkręca, ilość sprzedanych urządzeń jest szokująca, a potencjał na rozwój jest gigantyczny, w tym dla tabletów o innych rozmiarach.
Oczywiście jest grupa ludzi, którzy używają iPada i iPhona do innych czynności, ale wymaga to samozaparcia i poświęceń wynikających albo z biedy (?) albo raczej z bezrozumnej miłości.
Jest bardzo duża grupa ludzi, która używa iPada do czynności kreatywnych. Ten argument jest tak nieaktualny, że aż wstyd go w ogóle używać. Ten artykuł powstaje na iPadzie, nie poświęcam się dla niego, nie muszę siebie motywować, nie wynika to z biedy, ani miłości – jest po prostu moim laptoptem.
Konkurencja w międzyczasie wprowadziła szereg innowacji.
Zapowiada się ciekawie.
Telefony z Google Androidem wprowadziły duże ekrany. Powstała kategoria smarfonów – czy urządzeń o szerszym zastosowaniu niż iPhone (który wprawdzie do tej kategorii jest zaliczany, ale ze względu na mały ekran – trochę na siłę).
iPhone zredifionował kategorię smartfona, więc kompletnie nie rozumiem jak ktoś może twierdzić, że zalicza się go do niej na siłę. Ma taką samą funkcjonalność jak telefony o innych rozmiarach i nie ma to żadnego wpływu na to co możemy na nim zrobić lub nie – pod warunkiem, że nie porównujemy go do tabletów. To iPhone dzisiaj definiuje tą kategorię.
4–5 calowe ekrany pozwalają wręcz na zastąpienie małego laptopa w funkcjach pełnej obsługi poczty, czytania dokumentów, książek oraz gazet, oglądania telewizji i filmów, rozbudowanego facebookowania, wygodnego przeglądania Internetu (iPhone nadaje się raczej do awaryjnego wykonywania tych czynności). I wciąż mieści się w kieszeni.
Redaktor Sienkiewicz właśnie tym fragmentem skłonił mnie do zastanowienia się nad tym, czy on w ogóle korzystał z jakiegokolwiek smartfona dłużej niż parę minut. Wszystkie wymienione przez niego czynności można wykonywać tak samo wygodnie na każdym Androidzie, iPhonie czy Windows Phonie – większe problemy tutaj będzie powodował rozmiar dłoni lub wada wzroku.
Wracając do iPhona – dziś wygląda on na rozbudowany telefon, a nie smarfon – przenośny komputer przyszłości. Ale w tej może zabytkowej, ale ważnej dla milionów ludzi funkcji, jest to urządzenie doskonałe.
iPhone do dnia dzisiejszego jest najlepiej wykonanym telefonem na świecie i bazuje na najnowszych technologiach. Nazywanie go zabytkiem jest dla mnie kompletnie nie zrozumiałe. Czym zatem nazwać telefony wykonane z plastiku?
Ze względu na przenośność smartfony zabijają tablety – ewolucja do coraz większych ekranów o wymiarach ok. 5 cali i więcej, w dużym stopniu sprawia, że tablet dla wielu użytkowników bardzo mobilnych jest zbędny, albo ląduje funkcjonalnie na pozycji, którą dawniej zajmował laptop albo telewizor.
Niestety wszelkie statystyki i trendy sprzedaży zaprzeczają tej tezie. To obecnie rynek tabletów rozwija się najszybciej – dobrą ilustracją są odsłony stron WWW, które co prawda nie pokazują całej prawdy, ale analitycy przewidują, że sprzedaż tabletów przekroczy liczbę sprzedanych komputerów (PC i Mac) w drugiej połowie przyszłego roku.
Android na smartfonach dominuje wyraźnie i prędkości się to nie zmieni. Musimy jednak pamiętać, że wiele osób dostaje taki telefon “za zeta” i wykorzystuje go właśnie jako telefon. Ba! Moja własna mama ma iPhone’a, który służy dla niej do trzech czynności: dzwonienia, pisania SMSów i robienia zdjęć. Jeśli dodamy do tego fakt, że dotychczasowe tablety z Androidem nie zachwycały w porównaniu z iPadem, oraz że nadchodzi pierwszy sensowny Google Nexus 7, to adopcja tych urządzeń powinna jeszcze bardziej przyśpieszyć. Zostanie to też spotęgowane jedną ważną kwestią: jak ludzie zaczną sobie zdawać sprawę z tego, że nie potrzebują komputera do przeglądania internetu i poczty, a w zupełności wystarczy im iPad czy inny tablet.
iPad pozostaje mercedesem tabletów rozrywkowych i na pewno znajdzie wielu nabywców, ale 7 calowe tablety trafią pod strzechy i do tornistrów – tak jak kiedyś tanie i masowe komputery PC.
Trafią “pod strzechy” pod warunkiem, że będzie dostępne oprogramownie, które napędzi ich sprzedaż. Jedną z niezaprzeczalnych zalet iPada jest właśnie ogrom zaawansowanych aplikacji, których u konkurencji nie znajdziemy. W dzisiejszych czasach zakup tableta wygląda podobnie do konsoli – wybieramy tą platformę, na której są gry, w które chcemy grać. Jaki ma sens kupowanie Amazon Kindle Fire, skoro w Polsce z niego nie skorzystamy?
Metro jest pierwszym poważnym interfejsem, który odchodzi od idei Apple i proponuje nowe podejście. Programy pisane dla Metro, nie tylko wyglądają znacznie nowocześniej niż te na Apple, ale tez są bardziej „dotykowe”.
Metro jest bardzo ciekawą alternatywą dla iOS i Androida. Ma niestety jedną wadę – każda aplikacja wygląda podobnie, co może prowadzić do dwóch rzeczy:
- znudzenia użytkownika
- zniechęcenia developera, którego produkt nie wyróżnia się spośród innych
Ten problem musi zostać zaadresowany przez Microsoft, ponieważ w dzisiejszych czasach dobra baza aplikacji jest kluczowa do sukcesu.
No i jest to system „dorosły” i na którym możemy działać jak na iPadzie w zakresie kanapowej rozrywki, jak i na laptopie w pracy. Urządzenia nie koniecznie będą te same, ale przejście między nimi bezbłędne.
Zupełnie nie przemawia do mnie słowo “dorosły” – zarówno Android jak i iOS dorosły przez ostatnie lata i oferują praktycznie to samo co desktopowy OS3. Jeśli Andrzej jednak ma na myśli po prostu tradycyjny system operacyjny, to tak – ma sporo racji. Niestety zupełnie pomija fakt, że kluczowym elementem do Windows 8 na tabletach jest właśnie oprogramowanie przygotowane z myślą o interfejs Metro. Nie spodziewam się, aby ktokolwiek czerpał przyjemność z dotykowej obsługi aplikacji napisanych na PC-ta. Przerabaliśmy to już wraz z tabletami sprzed dziesięciu lat – nie zostało to zaakceptowane wtedy i tym bardziej nie zostanie zaakceptowane dzisiaj, tym bardziej, że dotykowe alternatywy już “dorosły”.
Późną wiosną 2013 spodziewam się zaś tabletów i laptopów hybrydowych Windows 8 z wbudowanym z ramkę ekranu Kinectem.
Wczesną lub późną wiosną to dopiero zobaczymy pierwszą generację Microsoft Surface opartego o procesor ARM. Do wbudowanego Kinecta jeszcze długa droga …
Taki laptop lub tablet będzie reagował nie tylko na gesty szurania palcami po ekranie, ale na szybkie gesty rąk w przestrzeni przed ekranem oraz będzie rozumiał mowę i wyraz twarzy. Co z tym zrobią futurystyczni programiści – zobaczymy z ciekawością.
Pozostaje nam poczekać do marca 2013 – datę już sobie zapisałem w kalendarzu.
Mam tylko nadzieję, że Apple jeszcze coś wymyśli…
Jak my wszyscy, ale postarajmy się zachować chociaż dozę realizmu.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.