Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

Seks, dzieci, rodzice i technologia

· Wojtek Pietrusiewicz · 19 komentarzy

Jeden ze śledzonych przeze mnie twitterowiczów podał dzisiaj linka do przerażającej historii dziewczynki, która wysłała swoje zdjęcie chłopakowi, który wpadł jej w oko. Co w tym złego? Była na nim naga. Skończyło się bardzo niedobrze, ale lepiej niż się spodziewałem. Na szczęście.

„Kiedy byłem … kiedy byłem małym chłopcem”, w podstawówce papierosy paliło kilku ósmoklasistów, a komunikacja odbywała się za pomocą telefonii naziemnej. W liceum powoli wkraczałem w erę internetu, ale byłem pionierem wśród rówieśników i jednym z nielicznych, do którego można było wysłać emaila. Na skrzynkę Taty. Pełna kontrola, ale raczej wynikająca z faktu, że to wszystko kosztowało. Pierwszy telefon komórkowy miałem w wieku 17-18 lat. Motorola StarTac — kochałem ten telefon. Był bardziej cool niż iPhone w 2007 roku. Tylko, że aż jedna osoba decydowała się na niego dzwonić — ponownie koszty. SMSy to też była rzadkość …

A dzisiaj? Twitter, Facebook, Foursquare, Gowalla, Blip, GG, Google Talk i niezliczona ilość for, chatroomów, stron internetowych i innego badziewia, czychającego na dzieciaki. Anonimowość zapewniona, wystarczy kliknąć potwierdzenie, że jest się dorosłym. Swoją drogą chyba tylko kompletny debil z pryszczem zamiast mózgu nie wykombinuje, że materiały dla dorosłych stoją otworem dla każdego. Do tego kamerki internetowe, livechaty i jeszcze więcej filmów. Pół biedy jeszcze jak dziecko będzie patrzyło na nagie piersi czy penisy w formie nieruchomej — gorzej jak dotrze do hardcore’owych materiałów video, które mogą wpłynąć negatywnie na psychikę do końca życia. Dziecko nie zdaje sobie sprawę, że to są aktorzy, że Pani jest … a zresztą co będę tutaj mówił. Fetyszystów jest mnóstwo i to w najprzeróżniejszych, dla większości niewyobrażalnych, dziedzinach. Wsród nich niestety można też znaleźć bezwzględnie najgorszy gatunek — pedofilów.

Nie mam jeszcze dzieci, chociaż zawsze chciałem mieć dziewczynkę. Starzeję się już, a czas ucieka i co raz bardziej zaczynam się nad pewnymi rzeczami zastanawiać — nie chcę być tatą-dziadkiem. Pewnie teraz myślicie, że nie chcę na ten zły świat sprowadzać kolejnej duszy. Otóż nie — zastanawiam się jak rodzice dzisiaj chronią dzieci. Jak panują nad wszystkimi, wyrastającymi jak grzyby po deszczu, nowinkami technologiczno-informatycznymi. Jak i czy w ogóle kontrolują dzieci.

Czy moje dziecko powinno mieć konto na Facebooku? Czy powinno mieć konto na Twitterze? Komputer? Komórkę? Mam blokować, zakazywać i nie pozwalać? Ufać i wierzyć, pamiętając jednocześnie własne młodzieńcze wybryki? Czy mam przeglądąć SMSy i maile? Instalować spyware? Gdzie leży granica? Skąd wiem czy jej nie przekraczam? Skąd mam wiedzieć, że dbanie o własne dziecko nie staje się obsesją? Skąd mam wiedzieć, że przeginam już na maksa i je krzywdzę? Na ile mogę mu ufać? A może w ogóle nie powinienem myśleć o dziecku, bo przecież i tak będę złym ojcem? To są wszystko pytania, które zapewne zadaje sobie sporo więcej osób. To są też pytania, na które odpowiedzi są prawdopodobnie bardzo indywidualne, zależące od charakteru, znajomych, szkoły czy miejsca zamieszkania. Najważniejszym jednak pytaniem dla mnie pozostanie: skąd mam do jasnej cholery wiedzieć czy czynię dobrze czy źle? Jak się już wydarzy tragedia czy jak zamknę dziecko w złotej klatce?

Nie będę teraz wnikał czy jestem czy nie jestem gotowy na potomka (dziewczynkę!!!), czy jestem za młody czy za stary, ale chętnie poznam Wasze spojrzenie na temat, niezależnie czy macie dzieci czy nie. Jak Wy sobie radzicie z erą web 2.0 i buntem swoich pociech?

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.