Dzień po oficjalnej premierze Windows Phone 7 miałem ogromną przyjemność odebrać do testów najnowszego Samsunga — model Omnia 7. Telefon odebrałem w stanie … testowym, czyli bez pudełka i tylko z kablem microUSB <-> USB. To jednak absolutnie w niczym mi nie przeszkadzało.
Disclosure: Samsunga Omnię 7 otrzymałem do testów od Polkomtel S.A (lepiej znany jako PlusGSM). Hardware’owo telefon reprezentuje model produkcyjny — dokładnie takiego możecie się spodziewać w listopadzie, kiedy to ma trafić do oferty operatora. Od strony WP71 jestem zobowiązany wspomnieć, że NIE jest to wersja finalna. Aplikacje dostarczone przez Samsunga również mogą nie być ostatecznie dopracowane.
Jako, że dzisiaj spotkała mnie dodatkowo mała nieprzyjemna rodzinna przygoda oraz związana z tym wycieczka, to pozwoliłem sobie zostawić aparat w torbie. Zdjęcia zrobione są iPhonem celem ilustracji pewnych cech systemu. Lepsze zdjęcia będą jak będzie lepsze światło.
Samsung Omnia 7
Całkowicie mnie zaskoczył. Nie byłem zupełnie przygotowany na taki poziom wykończenia obudowy telefonu, której znaczna większość wykonana jest z metalu. Jedynie górna i dolna część jest plastikowa i zapewne kryje anteny — nie mam zastrzeżeń do jakości materiałów. Ekran jest ogromny — 4″ SuperAMOLED o rozdzielczności 800×480 — i bardzo wysokiej jakości. Gęstością pikseli co prawda nie dorównuje iPhone 4, ale taki ekran w zupełności usatysfakcjonowałby mnie — poważnie! Pod LCD znajdują się trzy przyciski, z których jeden jest fizyczny i niemalże identyczny jak ten w telefonie Apple. Ma ciut mniejszą średnicę, ale jego reakcja na wciśnięcie jest praktycznie taka sama. Po bokach mamy dodatkowo dotykowe, podświetlane przyciski Wstecz oraz Szukaj. Mają tak zwany haptic feedback, czyli cały telefon leciuteńko wibruje jak się je dotyka — tylko bez skojarzeń proszę!
Sprzęt świetnie leży w ręce i nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Na tyle, że chciałbym aby to był mój następny telefon …
Jeśli chodzi o numerki to procesor ma 1GHz, a telefon wyposażono w 512MB RAM co jest minimum wymaganym przez Microsoft — wartości identyczne jak w iPhone 4. Dostępnej dla aplikacji pamięci jest za to o połowę mniej w stosunku do modelu 16GB od Apple. Aparat ma identyczną ilość megapikseli i posiada lampę błyskową.
Windows Phone 7
Jak już wspominałem, sam system nie jest jeszcze w swojej finalnej wersji, więc ma kilka niedociągnięć. Całościowo patrząc działa znacznie sprawniej niż bety od Apple, więc nie ma nad czym rozpaczać. Zabrakło mi właściwie tylko implementacji YouTube w Internet Explorerze — jestem przekonany, że pojawi się z czasem.
Największą uwagę zwróciłem na jego reakcję na dotyk — zupełnie jak w iPhone, poza jednym małym szczegółem. Chodzi o scrollowanie: w iOS jak przesuwany dłuuugą listę to możemy przyśpieszyć przesuwanie się strony za pomocą bardziej energicznego ruchu palcem. Nie udało mi się tego zduplikować na Samsungu. Zaznaczę tylko, że to mi się natychmiast rzuciło w oczy — nie schodziłem ze swojej wytyczonej trasy, aby to odkryć. Niekoniecznie też jest to wada — ten typ tak po prostu ma.
WP7 jest naprawdę szybki i jeśli Microsoft będzie dbał o to, aby taki pozostał, to może być to jedna z jego największych zalet. Wszystkie komendy wykonują się natychmiastowo, nie ma zawahań — zupełnie jak kiedyś w iPhone z firmware 1.1.4. iOS w dzisiejszej postaci jest równie płynny, ale mam jednak momentami wrażenie, że jest ciut wolniejszy.
Intuicyjność jest na najwyższym poziomie. Telefon został wręczony w ręce użytkowniczki pierwszego iPhone’a i za zadania miała wysłać SMSa oraz zadzwonić (ręcznie wpisując numer) do kogoś. Pierwszą przeszkodą była blokada ekranu — przesuwała palcem wzorem z slide to unlock. Jakikolwiek dotyk zablokowanego ekranu powoduje, że tapeta lekko podnosi się i odsłania pod spodem menu — druga próba odblokowania okazała się skuteczna. Trzylatek sobie poradzi. Dalej poszło już bez żadnych potknięć — wszystkie czynności zostały wykonane za pierwszym podejściem, pomimo odmiennej filozofii interfejsu użytkownika.
To właśnie UI WP7 jest najbardziej zaskakujące — filozofia stojąca za systemem jest niepodobna do iOS i Android. Zaryzykuję wręcz twierdzenie, że lepsza. Nie mamy listy aplikacji na głównym ekranie, tylko tak zwany huby — miejsca, w których spotykają się wspomniane programy. Nie będę wdawał się w szczegóły — przeczytajcie mój wpis z marca na ten sam temat; huby są dosyć szczegółowo wyjaśnione. Wydaje się, że Microsoft trafił na całkiem ciekawy pomysł i mam nadzieję, że developerzy dostosują się do integrowania apps w hubach, bo dotychczasowymi programami ignorującymi je nie byłem zachwycony.
—
Jutro do południa mam nadzieję opublikować szczegółową wideo recenzję telefonu oraz systemu Windows Phone 7.
Przypominam o skrótcie ⌘+r lub klawiszu F5 (pod Windows). ;-) Do jutra!
—
- Skrót od Windows Phone 7. ↩
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.