Udałem się dzisiaj na lotnisko, aby odbyć krótką podróż samolotem. Tradycyjnie wszystko rozpoczęło się od nadania bagażu oraz odbioru karty pokładowej. Następnie dotarłem do kolejki o długości podobnej do tej w której stało się parę lat temu po papier toaletowy. W każdym razie zmuszony do czekania w niej zwróciłem uwagę na sposób postępowania ludzi. Jak wiadomo, musimy rozebrać się z kurtek, pasków do spodni oraz wszelkich metalowych przedmiotów, które następnie wkładamy do plastikowego pojemnika i przepuszczamy przez wszystko-widzące urządzenie. Problem w tym, że dwie blondynki (z zachowania też) postanowiły stanąć na samym końcu taśmociągu i bez pośpiechu prężyć swoje silikonowe ciała podczas demontażu setek zbędnych akcesoriów. Nie byłem tym zachwycony. Ani kilka osób za mną. Postanowiliśmy wszyscy równocześnie obejść te puste lolitki i udać się trzydzieści metrów bliżej strażniczki, która spoglądała z mieszaniną nienawiści i obrzydzenia na kobiety opóźniające kolejkę. Za mój czyn dostałem klapsa ręcznym detektorem po tyłku – niby niechcący, ale błysk w jej oku (oraz szelmowski uśmiech) mówił co innego. Mam nadzieję, że nie spotkam jej wracając – sprawiała wrażenie, że lubi BDSM. O czym to chciałem … Ach tak – skoro inżynierzy potrafią stworzyć samochód napędzany ogniwami paliwowymi czy też wysłać człowieka na międzynarodową stację kosmiczną to czemu mają problemy z bramkami? Dzisiaj każdy ma telefon, pasek przy spodniach, iPoda i portfel – czemu tego po prostu nie zaprogramują odpowiednio?
Całkowicie zdegustowany udałem się z Terminala 2 do pierwszego, gdzie czekał na pasażerów autobus, który zawiózł nas do samolotu przy T2. Powstrzymam się od komentarza.
Po zajęciu miejsca zwróciłem uwagę na Pana obok, który z zazdrością spoglądał na to co robię na swoim iPhone. Najpierw założyłem słuchawki i puściłem ulubiony rock & roll, a następnie sprawdziłem Twittera, Blipa oraz wysłałem dwa krótkie SMS do rodziny. Potem z powodu groźnego spojrzenia stewardessy włączyłem tryb samolotowy i przystąpiłem do pogrania w nowy nabytek – Bejeweled 2. Ów Pan postanowił sprawdzić co też może zrobić na swoim HTC i po minucie eksperymentowania zrezygnował – stewardessa widać światowa kobieta, bo kazała mu wyłączyć telefon. A mi nie. Od tamtego czasu patrzył na mnie z nienawiścią i mam nadzieję że opublikuję ten wpis zanim mnie zlikwiduje. Oraz że nie widzi co piszę.
Przyjaciel niedawno sprzedał mi kawał:
Idzie facet wzdłuż rzeki i widzi wędkarza. Pomyślał sobie że podejdzie i zapyta się:
– „Jak ryby? Biorą?”
Jeśli wędkarz odpowie „tak” to rzeknie:
– „Bo takim bucom jak Ty zawsze biorą!”
Jeśli jednak padnie „nie” to odpowie:
– „Bo takim bucom jak Ty nigdy nie biorą!”
Jak pomyślał tak zrobił:
– „Jak ryby wędkarzu? Biorą?”
Wędkarz nie odwracając nawet wzroku odpowiedział:
– „Spierdalaj bucu!”
Na podobną odwagę zdobył się sąsiad, który w końcu zapytał się mnie czemu nie zdecydowałem się na prawdziwy smartphone posiadający multitasking i inne niezbędne funkcje. Również stwierdziłem, że nie warto się wdawać w dyskusję nad zaletami jednego nad drugim i odpowiedziałem:
„Spróbuj to zrozumiesz.”
Niestety zostałem wychowany lepiej niż się zachowałem i natychmiast chciałem cofnąć te słowa – nie lubię być niemiły bez podstaw. Po prostu nienawidzę wojen między-markowych (Canon/Nikon, Porsche/Lambo, Windows/Mac) – są one nam tak samo potrzebne jak gangrena … Poza tym po co się kłócić skoro jedna marka jest ewidentnie lepsza od drugiej? Zanim jednak zdążyłem zareagować, pasażer wyciągnął swoje brudne łapy (utytłane w maśle i cholera wie czym jeszcze z kanapki pokładowej) uważając, że zapraszam go do pomacania mojego cacuszka. Nienormalny czy co?
Może jednak jestem tylko czyścioszkiem czy już tak źle ze mną?
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.