O wearables mówi od roku, jeśli nie ciut dłużej. Dyskusje na ten temat są znacznie częstsze w drugiej połowie 2014 roku, niewątpliwie dlatego, że zbliżamy się do premiery takiego urządzenia od Apple. Jestem absolutnie przekonany, że takowe zobaczymy, niezależnie od jego formy.
Pierwszy raz otagowałem wpis jako „iWatch” w lutym 2013 roku i niedawno przemianowałem go na „iWearable” – czas najwyższy. Od wielu tygodni, pomimo zakładu z Norbertem, nie uważam, aby to koniecznie i absolutnie musiało być urządzenie noszone na ręce. Pomimo tego, wierzę, że tak będzie wyglądało jedno z nich – bo jest szansa na kilka produktów z Cupertino. Niewątpliwie trochę ulegam tutaj swoim marzeniom, ale cóż – najwyżej będę się przyznawał do błędu. Do keynote już niedaleko – trochę ponad tydzień…
Przez ostatnich kilka dni pojawia się co raz więcej potwierdzeń tego, że zobaczymy iNosidełko od Apple. Wszystko zaczęło się na poważnie od Johna Grubera i jego żartu, a potem zostało „potwierdzone” z innego źródła przez Johna Paczkowskiego. Kolejny news mówił o tym, że do sprzedaży trafi dopiero w 2015 roku, a w międzyczasie Gruber ponownie „żartował” o nowej platformie płatniczej, która ma zostać pokazana 9/9/2014 na scenie Flint Center. Obaj Panowie wiedzą o czym mówią i pomimo, że część rzeczy muszą sobie sami dopowiadać, bo nie mają pełnego obrazu, to są na tyle bystrzy, że nie lekceważyłbym ich słów.
Wczoraj natomiast pojawiła się pierwsza informacja o cenie iWatcha / iOpaski / iWieluUrządzeńNaCiało – rzekomo w Apple trwają rozmowy na ten temat i rozważana jest kwota $400 – ta informacja ponownie pochodzi od Paczkowskiego. Przez cały wczorajszy wieczór zastanawiałem się nad tą kwestią i obserwowałem reakcje ludzi na Twitterze – bardzo często padało porównanie do informacji, która pojawiła się przed premierą pierwszego iPada, że będzie on kosztował $999. Ten news wtedy pojawił się z ust analityka Shawa Wu. Zupełnie inne źródło; zawsze mówiłem, że analitykom nie należy ufać. Patrząc natomiast na ceny różnych lifeloggerów na rynku, to kwota $400 jest sporo wyższa niż Jawbone UP24 czy jakiś FitBit. Różnica jednak polega na tym co one potrafią. Nie znamy jeszcze pełnych możliwości produktu, które Apple ma pokazać, więc ciężko oceniać tę kwotę. Wiele osób jednak pomija zegarki dla sportowców, które mają większe możliwości od takiego Jawbone’a – mają one wbudowane czujniki tętna, które są nawet stosunkowo dokładne, a przy okazji posiadają GPSa i rozbudowany software do nawigacji po obcym terenie. One wszystkie mają jedną wspólną cechę – są to produkty plastikowe niemające wiele wspólnego z modą. Może poza Jawbone, pomimo jego gumowatego wyglądu.
Dawno temu, w 2009 roku, pisałem o iPodach jak modowym akcesorium. Kobiety w szczególności zwracają uwagę na takie rzeczy, a większość z nas – facetów siedzących w technologii – nie ma o tym bladego pojęcia. Głównie dlatego, że jedyne co nosimy na sobie to zegarki, ewentualnie bransolety lub sygnety i obrączki. Płeć piękna ma kolczyki, kolie, naszyjniki, broszki, pierścionki, więcej kolczyków, bransolety, opaski, kapelusze i sporo więcej słów, które codziennie dobierają przed wyjściem z domu. Mężczyźni od niedawna mają do dyspozycji jeszcze jedną rzecz, którą mogą podkreślić swój styl lub indywidualizm – słuchawki. Świetnym przykładem są Beatsy, które nota bene Apple niedawno kupiło, oraz moje ulubione B&O H6. Obie te firmy rozumieją, że nie sprzedają tylko słuchawek – sprzedają coś znacznie więcej. Apple od wielu lat też to rozumie, bo wraz z fizycznymi produktami dostarczają również emocje, a tych nie da się wyprodukować w fabryce. Dobrym przykładem jest tutaj również Motorola 270, która łączy zegarek z Android Wear – nadal nie widzę żadnego problemu, które to urządzenie by rozwiązywało, ale od strony designu poszło im znacznie lepiej niż konkurencji. To stąd zachwyt nad nową Moto – bo ma styl.
Już wkrótce poznamy co też ekipa pod Timem Cookiem i Jony Ivem stworzyła i nie będę zdziwiony jeśli będzie to seria produktów posiadająca różne funkcje i wykonująca różne zadania – elegancja bransoleta lub naszyjnik na wieczorne wyjścia, słuchawki mierzące tętno dla biegaczy, opaska dla osób pływających czy zegarko-podobne urządzenie wyposażone w GPS dla trekkingowców. Nasza wyobraźnia nie ma ograniczeń, ale niestety technologia tak – wszystko będzie się rozbijało o czas pracy na baterii i możliwość upakowania niezbędnych czujników w tych urządzeniach.
Prawdopodobnie się mylę w powyższym jeśli chodzi o ilość tych produktów, ale nie zmienia to faktu, że $400 za wyjątkową jakość, klasę i lepsze materiały to kropla w morzu tego co ludzie wydają na zegarki czy biżuterię. Srebrna obrączka nieznanego pochodzenia kosztuje jakieś 50 złotych. Taka sama, stworzona przez Cartiera i wykonana z platyny już bliżej dziesięciu tysięcy. Zegarek Casio czy Swatch – 200 PLN. Rolex? Dodajcie przynajmniej trzy zera do tej kwoty.
Apple od dawna stoi na skrzyżowaniu liberal arts i technologii. Kilka lat temu pojawił się tam trzeci drogowskaz, któremu dzisiaj przewodzi Angela Ahrendts. Ciekawi mnie gdzie to ich zaprowadzi…
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.