Wszystkie dzieci lubią McDonalds, bo dają tam hamburgery. Zawsze też smakują tak samo, niezależnie gdzie na świecie człowiek się znajduje – dominuje oczywiście sztuczność i chemia. Od paru lat w Polsce jednak pojawiła się moda na prawdziwe burgery, w których znajduje się 100% wołowina, a z fast foodem mają tyle wspólnego co tania prostytutka z elegancją.
Najbardziej jednak cenimy sobie Bydło i Poidło przy Kruczej, niedaleko Pięknej – ich sztuka z guacamole i zwykły cheeseburger rozwalają czachę.
Od paru lat z Iwoną staramy się odwiedzać różne burgerownie celem wyrobienie sobie zdania na temat produkowanych tam pyszności. Nasz pierwszy, który nas rozdziewiczył – Burger Bar na Olkuskiej w Warszawie – to niebo w gębie, pomimo że jedzenie robione jest przez ludzi wyglądających jakby dopiero co wyszli z więzienia… na przepustkę. Z czasem zaczęliśmy chodzić do Barn Burgera, Warburgera i ostatnio często odwiedzamy Bobby Burger, bo jak odwiedzamy siostro-szwagierkę to nie mamy innego wyboru. Ten pierwszy, przy Złotej, jest wyjątkowy – najczęściej decyduję się tam na Sira z serem. Warburger niestety nie ma wygodnych warunków siedzeniowych, a jako, że przy Puławskiej jest głośno, to sugerujemy udawać się tam gdy jest ciepło na dworze. A jeśli chodzi o Bobbiego to korzystamy z lokalu przy Woronicza – niestety mają bardzo, bardzo słabe frytki i tylko nieco lepsze bułki. Najbardziej jednak cenimy sobie Bydło i Poidło przy Kruczej, niedaleko Pięknej – ich sztuka z guacamole i zwykły cheeseburger rozwalają czachę. Do dzisiaj…
(…) niebo w gębie, zraszane łzami jednorożców i obłożone delikatnym futerkiem maleńkich arktycznych foczek.
Za namową Pawła Orzecha udaliśmy się, pomimo że nie było nam po drodze, na Nowy Świat do Brooklyn Burgers & Wings. Zdecydowałem się na cheeseburgera podczas gdy Iwona postanowiła sprawdzić Brooklyn BBQ. Jej zdaniem to był drugi najlepszy burger jaki jadła – Burger Bar pozostał na pierwszym miejscu. Mój cheeseburger z kolei wybił się nawet ponad tego z Bydła i Poidła – niebo w gębie, zraszane łzami jednorożców i obłożone delikatnym futerkiem maleńkich arktycznych foczek. Moje jedyne zastrzeżenia są do rozmiarów bułki – ta w Bydle i Poidle jest mniejsza, przez co nie zapycham się niepotrzebnie pieczywem. Cała reszta, w tym świeżuteńkie warzywa w dużych ilościach i 200 gramów 100% wołowiny, były znakomite.
Mój ranking burgerowni
- ★★★★☆ – Brooklyn Burgers & Wings, Nowy Świat, Warszawa
- ★★★★☆ – Bydło i Poidło, Krucza, Warszawa
- ★★★☆☆ – Burger Bar, Olkuska, Warszawa
- ★★★☆☆ – Warburger, Puławska, Warszawa
- ★★★☆☆ – Barn Burger, Złota, Warszawa
- ★★☆☆☆ – Bobby Burger, Woronicza, Warszawa
Ponoć codziennie przed Panoramą, na parkingu tego centrum handlowego, parkuje jakiś food truck, który wygrał ostatnio konkurs na najlepszego burgera – nazwy nie pamiętam, ale muszę koniecznie go spróbować.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.