Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

Samsung NX10 — recenzja i drugi film poklatkowy [timelapse]

· Wojtek Pietrusiewicz · 10 komentarzy

Samsung NX10 Limited Edition

Samsung NX10 dotarł do mnie trzy tygodnie temu z trzema obiektywami, przy czym dwa mnie najbardziej zaintrygowały, a trzeciego nawet nie wyjmowałem z pudełka. Pierwszy to szeroki 20 mm f/2.8 typu pancake, a drugiemu prawie-standard 30 mm f/2 — po przeliczeniu na pełną klatkę odpowiednio mamy 30 mm i 46 mm. Sam aparat ma matrycę 14.6 MP o rozmiarze APS-C, czyli taką jaką Fuji X100, Nikon D7000 czy Canon 60D — brakuje mu za to lustra i wizjera optycznego. Do wyboru pozostaje korzystanie z elektronicznego odpowiednika lub ekranu AMOLED.

Aparat jest przede wszystkim mały i nadzwyczaj dobrze wykonany. Obudowa sprawia bardzo solidne wrażenie, znacznie lepsze od mniejszego brata, modelu NX100, który jest stanowczo zbyt plastikowy. Całość leży poprawnie w ręce i swobodnie mieści się do większych kieszeni. Oczywiście istnieje możliwość montażu „dużych” obiektywów, ale wtedy rozmiarami (głębokością) zbliżamy się do normalnych aparatów. Cena jest również bardzo konkurencyjna — z kitowym obiektywem1 można go już kupić w rejonie 2 tys. PLN — dwa razy taniej od Fuji i w zbliżonej cenie do Olympusa z serii PEN, który jednak ma sporo mniejszą matrycę.

Obiektywy, które testowałem, charakteryzują się kilkoma cechami: są jasne, tanie i plastikowe. Ta ostatnia cecha może trochę odstraszać, ale nie sprawiają wrażenia jakby miały się zaraz rozlecieć. Stałki są w miarę proste w konstrukcji i nie miałem większych zastrzeżeń do sposobu ich rysowania — bokeh wprowadza trochę niepokoju momentami, ale nie ma tragedii. Na każdym dodatkowo znajduje się przycisk, który nie był wykorzystywany przez NX10 — więcej na temat jeśli w moje ręce wpadnie NX11, z którym on współpracuje.

Aparat utrwala całkiem przyjemne zdjęcia — przynajmniej w formacie RAW — na kartach SD. Jedno waży średnio 25 MB, więc przygotujcie sporej pojemności karty … na 8 gigowego Sandiska zmieściło mi się zaledwie 280 zdjęć. Same fotografie powinny być bardzo porównywalne do aparatów typu Canon 600D — zresztą zerknijcie sobie na DxO Mark obu aparatów. Myślę, że realnie nie należy wykraczać poza ISO 800, chyba że chcemy się zdecydować na B&W — dotyczy to zresztą wielu aparatów w tej klasie.

Autofocus działa całkiem sprawnie — na pewno lepiej niż w moim Panasonicu LX3. Szału oczywiście nie ma, ale jest poprawny. Aparat za to ma kolosalną przewagę nad Fuji, która spowodowała, że system bardzo przypadł mi do gustu — ostrzenie ręczne działa genialnie! Po przełączeniu aparatu w tryb MF, jak zaczynamy kręcić mechanicznym pokrętłem na obiektywie to NX10 automatycznie robi zbliżenie obrazka na LCD, aby można było precyzyjnie określić punkt ostrości. Całość powraca do pokazywania pełnego kadru po muśnięciu spustu migawki. Mechanika jednak znacząco wpływa na wyczucie — nie jest może tak łatwo złapać właściwą odległość jak w lustrzance z dobrym wizjerem, ale w każdym razie sprawuje się to o niebo lepiej niż w Fuji.

W aparacie bardzo zabrakło jednej funkcji — interwalometru, aby ułatwić robienie filmów poklatkowych. Jest co prawda opcjonalnie dostępny wężyk, ale niestety bez elektroniki pozwalającej ustawić interwałów, aby cierpliwie poczekać na zakończenie robienia serii zdjęć.

W tym roku ma się jeszcze ukazać jeden ciekawy obiektyw do serii NX: 85mm f/1.4 — w komplecie z powyższymi można stworzyć ciekawy i kompaktowy zestaw mieszczący się do dwóch większych kieszeni.

Warsaw Time Lapse

Wersja HD dostępna jest tutaj.

  1. 18-55mm.

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.