Pamiętam jeszcze czasy moich pierwszych kroków w internecie na Polibudzie – mieć go w domu 15 lat temu to było coś! Niestety prędkość modemów i wspaniałe łącza TP powodowały, że łączenie się za ich pomocą było skazane na wysokie rachunki i często zrywane połączenia …
W tamtych czasach gry internetowe praktycznie nie istniały, poza MUDami (Multi User Dungeon) w które z uwielbieniem grałem jak i programowałem. Była to nie tylko świetna zabawa, ale również dobra praktyka języka C (a dokładnie to jego odmiany – LPC – skrót od Lars Pensjo C). Dla ludzi lubiących fantastykę, a w szczególności światy Tolkiena i pokrewnych, była to okazja do zanurzenia się w tekstowym świecie wyobraźni oraz prawdziwego role playing (wczuwania się w rolę). Może i to było geekowate, ale dawało ogromne pole manewru wyobraźni ponieważ gracze widzieli jedynie opisy otaczającego ich świata.
Naturalnym była ewolucja MUDów do młodego gatunku jakim jest MMORPG (Massively Multiplayer Online Role Playing Game), a jego czołowym przedstawicielem zapewne na jeszcze długi okres pozostanie World of Warcraft – jedna z najwspanialszych i uzależniejących gier jaką w życiu grałem. Nigdy nie sądziłem, że mógłbym spędzać więcej czasu w wirtualnym świecie niż w rzeczywistym. Oczywiście każdy ma swojego WoW – niektórzy nie potrafią oderwać się od GaduGadu, inni BLIPują calutki dzień, a jeszcze inni spędzają go na wszelkiej maści forach internetowych.
Ludzie są dzisiaj uzależnieni od internetu. Kropka. Podczas awarii dostawców nasze komputery nagle stają się bezużyteczne, nie mamy kontaktu ze znajomymi, nie możemy dodać kolejnych zdjęć do Naszej Klasy, przeczytać emaili, wiadomości ze świata – katastrofa. Ba – nie mogę nawet popełnić wpisu bezpośrednio na blogu ponieważ rezyduje on na serwerze do którego nie mam dostępu, a iPhone staje się zwykłym telefonem gdyż większość aplikacji polega na jakimkolwiek dostępie do sieci – nawet niektóre gry liczą czas jaki upłynął od ostatniej naszej sesji na podstawie zegara, który znajduje się w odległym kraju (Mafia Wars).
Jeśli do tego wszystkiego dodamy Cloud Computing to dochodzimy do potencjalnie ogromnych problemów – szczególnie w przypadku firm, których pracownicy nagle nie mają dostępu do swoich kontaktów, emaili – tragedia. Sam przyznaję się bez bicia – gdy dostawca ma problemy to zazwyczaj komputer leży nieużywany …
Dlatego polecam wszystkim obejrzenie jedenego specyficznego odcinka SouthPark, który idealnie obrazuje problem. Polecam go nawet jeśli słabo lub w ogóle nie znacie angielskiego …
Link: SouthPark – Overlogging
Miłego oglądania!
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.