Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

Hobbit – walka o najbardziej spektakularny scenariusz

· Wojtek Pietrusiewicz · 0 comments

Mając kilkanaście lat pierwszy raz w życiu przeczytałem „Władcę Pierścieni” autorstwa J.R.R. Tolkiena. Wkrótce potem dorwałem się do „Hobbita”. Przez dwie ostatnie dekady zrobiłem to ponownie kilkukrotnie. Przez większość dzieciństwa grałem we wszelkiej maści MUD-y, RPG i inne gry, których akcja rozgrywała się w Śródziemiu. Byłem Nazgulem, byłem orkiem… hobbitem i człowiekiem. Wcielałem się w różne role online, a w chwilach gdy byłem poza tym światem, czytałem wszystko co mi wpadło w ręce na jego temat. Kochałem Śródziemie i na szczęście nic się w tej kwestii nie zmieniło – Peter Jackson nie zniszczył we mnie tych wspomnień.

HBT2-fs-318110.DNG

Miałem wyjątkową okazję uczestniczyć w prapremierze trzeciej części Hobbita w kinie IMAX dzięki uprzejmości Cinema City oraz pewnego osobnika – wiesz kim jesteś. Nie spodziewałem się takiej organizacji, tak jak nie spodziewałem się, że dwóch orków napadnie mnie na schodach prowadzących do sali kinowej. Na szczęście uratowała mnie jakaś elfka z dużym dekoltem – działo się i było okazale! Ale wracając do samego filmu…

HBT3-fs-341051.DNG

Nie był to „Hobbit” J.R.R. Tolkiena, ale dzieło Petera Jacksona – dla mnie zupełnie odrębne i niezależne, jedynie luźno nawiązujące do historii Śródziemia.

Nie było to opowiadanie, którego się spodziewałem. Nie był to „Hobbit” J.R.R. Tolkiena, ale dzieło Petera Jacksona – dla mnie zupełnie odrębne i niezależne, jedynie luźno nawiązujące do historii Śródziemia. Seria jest o tyle ciekawa, że jako całość wydaje mi się stanowczo za długa i momentami niepotrzebnie rozciągnięta, ale wiele pojedynczych scen i wydarzeń przypadło mi gustu – nawet bardzo. Jest to film, na który zdecydowanie powinniście pójść, aby wyciągnąć własne wnioski – podejrzewam, że wcześniejsze doświadczenia z tym światem każdego z nas będą miały decydujący wpływ na całość. Miałem zresztą świetną okazję zaobserwować jak Tytus Hołdys, który zajmował fotel obok mnie, skrajnie różnie odbierał przedstawienie. Jedno jest pewne – podobnie rozbawiły nas wszelkie „magiczne stworzenia”. Żelaznej świni chyba nic nie przebije… Niezależnie od tego, nie podoba mi się ścieżka jaką obrał Peter Jackson ze względu na moje wcześniejsze doświadczenia w tym świecie. Równie nie podobają mi się wybrane, absurdalne i dziecinnie bezsensowne, sceny z każdego filmu. Z drugiej strony, jeśli traktować to jak bajkę dla dzieci… problem w tym, że filmy są przeznaczone dla trzynastolatków i starszych, którzy w większości już potrafią zrozumieć, że jeśli drewniana platforma spadnie kilkadziesiąt metrów w przepaść to szanse na przeżycie są nikłe, nawet jeśli po drodze będzie spadała prawie idealnie poziomo. Cieszy mnie natomiast obecność Legolasa i Tauriel – najbardziej przypadły mi do gustu, co jest zaskakujące, bo nigdy specjalnie nie wcielałem się w elfie role.

Teraz czekam aż „nowa trylogia” ukaże się na Blu-rayu, aby móc zrobić sobie w domu maraton i zobaczyć czy cokolwiek w moich odczuciach ulegnie zmianie… Najbardziej jednak pragnę odwzorowania historii świata Tolkiena w kilkudziesięciu półtoragodzinnych odcinkach, ale nie w stylu Game of Thrones – ta seria zdecydowanie za dużo skraca z książek.

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.