Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

The Great Gatsby – moje krótkie spojrzenie na tę produkcję

· Wojtek Pietrusiewicz · 4 komentarze

Na film poszedłem zupełnie nieświadomy tego co mnie spotka. Hmm … trochę kłamię, ponieważ Żona zdradziła mi fragment jednej recenzji, negatywnej nota bene, a @yasiek_ na Twitterze również wyraził, jeśli dobrze pamiętam, swoją dezaprobatę. Przyznam, że te dwa głosy mnie trochę zniechęciły do tego filmu. Kolejnym problemem był fakt, że film trwa dwie i pół godziny. Nie uśmiechało mi się tak długie siedzenie na jednym seansie, do którego, przypominam, zostałem zniechęcony. Okazało się, że byli w błędzie1 i pomimo, że nie przesiedziałem w kinie tego czasu z zapartym tchem, to było wiele elementów, które bardzo przypadły mi do gustu.

Niesamowita była przede wszystkim muzyka. Współczesna i znana, „dostosowana” do lat XX-tych. Nie wiem jak to inaczej nazwać, ale całość zdała egzamin wzorowo. Z jednej strony spodziewałem się zupełnie czego innego, a z drugiej, podczas skupiania się na dialogach, gdzieś tam z tyłu głowy rejestrowałem utwory znane mi z radia … i nie raziło to w żadnym wymiarze. Genialne posunięcie. Jeśli pójdziecie to koniecznie zwróćcie uwagę na oprawę muzyczną.

Zdjęcia z kolei to połączenie rzeczywistych plenerów z fantazją CGI. Klimat niektórych scen trochę przypominał mi Sin City czy Sky Captain and the World of Tomorrow. Ciepłe, magiczne i nierealne kolory połączono z bardzo mocno wygładzoną cerą aktorów. Ponownie to nietypowe połączenie spełniło swoje zadanie i pasowało do całości. Sceny z samochodami, pościgi czy przejażdżki, były zupełnie oderwane od rzeczywistości i ewidentnie przyśpieszone. Celem jednak było podkreślenie emocji panujących w danej scenie. Trochę nietypowy zabieg, ale … tak, ponownie … pasowało to do całego utworu.

Po obdarciu filmu z całego splendoru, efektów specjalnych i wszelkich innych zabiegów grafików komputerowych, pozostaje historia absolutnej i bezgranicznej miłości oraz poświęceń bohatera, aby ją osiągnąć. Nie jest to wyciskacz łez, ale harmonijnie pokazana droga do osiągnięcia najważniejszego celu.

A takie historie przecież uwielbiamy … Polecam, koniecznie obejrzyjcie. Paniom w szczególności powinno się spodobać.

* * *

  1. Oczywiście z mojego punktu widzenia.

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.