Cwartego dnia wstaliśmy o absurdalnie wczesnej porze, bo pogoda wskazywała na to, że będzie słońce od jego wschodu do południa. Praktycznie biegiem udaliśmy się na wzgórze do punktu widokowego nad Piazza del Popolo. Słońce, pomimo bardzo wczesnej pory, świeciło bardzo ostrym światłem – liczyłem na zdecydowanie bardziej miękkie promienie. Następnie udaliśmy się do Watykanu, bo bilety mieliśmy kupione na godzinę 9:30 i nie chcieliśmy się spóźnić. Po wielu godzinach we wnętrzach tego przepięknego muzeum udaliśmy się na taras widokowy na Kapitolu, na górze Monumento nazionale a Vittorio Emanuele II.
Wszystkie zdjęcia z Rzymu znajdziecie tutaj – będzie ich przybywać z każdym dniem.
Dzień 4
Biegiem do punktu widokowego nad Piazza del Popolo.
Nie dość, że na niebie już zbierały się bardzo nieciekawe chmury, to słońce było bardzo ostre.
Kopułę Bazyliki widać z zaskakująco wielu miejsc, nawet gdy jest się „na dole”.
Pomnik na Kapitolu zapiera dech w piersi – jest ogromny!
Funkcja robienia panoramy w iPhonie 5S jest zaskakująco dobra – genialnie naświetla kolejne zdjęcia, z których się składa, a przy okazji robi to wszystko w czasie rzeczywistym. Po jej zakończeniu zdjęcie jest po prostu gotowe.
Szybkim krokiem pokonaliśmy dystans do najbliższego mostu. Po drodze przechodzi się obok Museo dell’Ara Pacis – nowoczesnej bryły, która wyglądałaby pięknie w każdym mieście… poza Rzymem. Jej prostota i nowoczesność po prostu uświadamia jakie ludzie kiedyś mieli zdolności.
Idąc wzdłuż wybrzeża na Zatybrzu mija się piękny kościół, którego zdjęcia nie zrobiłem, bo nie było jak go podejść przez zaparkowane wszędzie samochody. Kawałek dalej jest jednak Corte Suprema di Cassazione – Sąd Najwyższy.
Budynek Sądu niesamowicie imponuje swoją potęgą.
Idąc dalej w kierunku południowym spotkaliśmy taki oto rząd drzew – niestety jeszcze nie doszły do siebie po zimie.
Bazylika Św. Piotra – jest to zdecydowanie najbardziej imponujący budynek jaki widziałem.
Od Placu Św. Piotra do wejścia do Muzeów Watykańskich jest niecałe dwa kilometry, więc nie należy tej odległości traktować lekko. Praktycznie biegliśmy, aby zdążyć na 9:30… niepotrzebnie. Dobre 500 metrów przed wejściem stała już kolejka do kas – to dla ludzi, którzy chcą kupić bilet na miejscu. Nasze kupiliśmy przez internet, na stronie Watykanu, za 16 euro za osobę. Płacąc kartą obowiązuje dodatkowa opłata 4 euro, dająca w sumie 20 od osoby. Warto! Zdecydowanie polecam tę formę, ponieważ weszliśmy do środka bez kolejki.
Dosyć długo czekałem, aby uwiecznić ten piękny sufit nad schodami, ale nie wytrzymałem – pozdrawiamy Panią na zdjęciu.
Muzuem Watykańskie zawiera zaskakującą ilość historii pochodzącej z Egiptu i tamtych rejonów. Może to i dobrze, że wtedy się nakr… że tyle tego „wzięli w przechowanie”, bo dzisiaj część z tego prawdopodobnie nie istniałaby już, patrząc po tym co się dzieje na Bliskim Wschodzie.
Te korytarze i galerie są nieprawdopodobnie piękne.
Zwróćcie uwagę na motyw „kasetonów” – identyczny z tym w Panteonie.
Uroczy dziedziniec łączący trzy sekcje pierwszej części muzeum.
Połowę czasu spędziłem z zadartą głową, podziwiając sklepienia.
Nie wszędzie da się niestety wejść. Część muzeum jest obecnie też w trakcie renowacji.
Można godzinami patrzeć na detale i zdobienia – nigdy nie widziałem takiego bogactwa.
Motyw kasetonów tutaj jest znacznie bardziej rozbudowany.
Warto przyjść do muzeum jak najwcześniej rano, aby uniknąć kolejek i tłumów.
Weszliśmy parę minut po 9:30 rano i już było sporo osób. Jak wychodziliśmy kilka godzin później to na wejściu i w początkowych korytarzach ludzie byli upchani jak sardynki.
Polecam zarezerwować przynajmniej dwa pełni dni na Musei Vaticani. Mówię całkiem serio.
Iwona twierdzi, że powinniśmy byli wziąć przewodnika – osobistego, tylko dla nas.
Jestem skłonny się z nią zgodzić, tym bardziej że nie jest to specjalnie wygórowana kwota.
Próbowaliśmy zwiedzić muzeum z przewodnikiem papierowym, ale jest po prostu za dużo informacji do przyswojenia. Tak przy okazji – patrzycie na obraz Jana Matejki przedstawiającego Jana III Sobieskiego pod Wiedniem. Namalowany został w latach 1882-1883. Został wręczony Papieżowi Leonowi XIII jako dar narodu polskiego przez autora. Rama i sufit zrobiły na mnie nie mniejsze wrażenie…
Po połowie dnia spędzonym w tych wnętrzach kręciło mi się w głowie od nadmiaru wrażeń wizualnych.
Cortile del Belvedere – w pewnym momencie przechodzi się galerią nad placem, którego przeznaczono na parking. Na jego środku znajduje się Fontana del cortile del Belvedere dei Palazzi Vaticani.
Iwona miała jeszcze trudniejsze zadania, bo poza samym patrzeniem i podziwianiem, starała się do wszystkiego dopowiedzieć najistotniejsze fakty wyciągnięte z naszego przewodnika.
Nie pomagał fakt, że obraliśmy trochę inną trasę niż autor wspomnianego przewodnika. Na zdjęciu – okiennica.
Korzystaliśmy z wydawnictwa National Geographic w tym zakresie i możemy go polecić. O ile nie wszystkie ich produkcji są dobre, o tyle ten był znakomity.
Korzystając z okazji, gdy podziwiacie te piękne sklepienia, odpowiem na jedno pytanie, które zadawaliście w komentarzach. Pytaliście się nas o to gdzie spaliśmy. Otóż po znajomości wynajęliśmy mieszkanie…
Przyjaciółka poleciła nam Rome City Center. Ceny na stronie są podane za niski sezon – marzec jest już traktowany jako wysoki. Mieliśmy stosowną zniżkę na szczęście. Samo mieszkanie było bardzo przytulne i przede wszystkim czyste.
Podobnych ofert znajdziecie mnóstwo i jeśli ktoś z Was nie wymaga spania w hotelu to możemy tę formę zdecydowanie polecić.
Jako, że my wychodziliśmy o 6:00-8:00 rano z mieszkania i wracaliśmy dopiero na wieczór, po 12-13 godzinach, to było to znacznie rozsądniejsze rozwiązanie. Tym bardziej, że na wyposażeniu były Crostini na szybkie śniadanie, kawa i herbata oraz wino.
Piękny przykład drzwi w amfiladzie. Niestety tymi korytarzami przewalał się tłum ludzi. Strażnika nie starałem się nawet prosić o przesunięcie się i jestem szczęśliwy, że udało mi się w ogóle nie mieć turystów na nim (zdjęciu, nie strażniku). Podpowiem tylko, że zablokowałem przejście swoim ciałem, a Iwona mnie od tyłu broniła, żebym nie dostał po łbie. Ludzie się lekko niecierpliwili i wcale im się nie dziwię.
Cortile della Pigna – dziedziniec z kawiarnią, w której można chwilę odpocząć. Kawa kosztuje około 2.5 euro jeśli dobrze pamiętam. Mówiąc „kawa” mam na myśli maleńkie espresso.
Fontana della Pigna (niewidoczna na tym zdjęciu) znajduje się pod statuą Pigna, czyli szyszki, która ma 4 metry wysokości. Kiedyś woda wypływała z jej czubka.
Sfera w Sferze, stworzona przez włoskiego rzeźbiarza, Arnaldo Pomodoro.
Cortile della Pigna.
Schody wyjściowe z Muzeów Watykańskich.
Le scale a spirale del Vaticano widziane od dołu.
Mogłem się powstrzymać przed kolejnym zdjęciem, ale nie chciałem.
Wracając do miasta znowu natknęliśmy się na Castel Sant’Angelo.
Piazza del Campidoglio widziana ze schodów Basilica di Santa Maria in Ara coeli, która z nim graniczy.
Wnętrze Basilica di Santa Maria in Ara coeli warte jest zobaczenia.
Wjechaliśmy na górę, na taras widokowy Monumento nazionale a Vittorio Emanuele II. Koszt wynosi 7 euro od osoby, ale jest warty tego. Nie obowiązuje tutaj niestety Rome Pass. Widok ma cały Rzym jest w każdym razie absolutnie niesamowity. Przypadkowo udało mi się uchwycić zupełnie wyjątkowo wyglądające chmury. Budynek z arkadami, po prawej stronie zdjęcia to Teatro di Marcello.
Widok na Plac Wenecki oraz Via del Corso, która prowadzi do Piazza del Popolo. Szkoda, że wszędzie na fasadach remontowanych budynków są reklamy nowoczesnych produktów. iPhone 5C był w wielu miejscach i zupełnie nie pasował. Jeśli się dobrze przyjrzycie to zobaczycie obelisk na wspomnianym Placu Wszystkich Ludzi.
Bazylika Św. Piotra.
Kopuła Panteonu wyróżnia się nawet wśród starych budynków Rzymu.
W tle widać ogrody Willi Borghese, gdzie rano robiliśmy zdjęcia. Ten mały budyneczek wśród drzew to restauracja, którą fotografowaliśmy z bliska drugiego dnia naszego pobytu. Na lewo od niej, tam gdzie jest taki biały murek na tle drzew, jest punkt widokowy, z którego pochodzą zdjęcia z poranka.
Wieża tego kościoła jest rzeczywiście piękna, ale to drugi plan przykuł moją uwagę – wszechobecna zieleń to coś czego brakuje u nas. No i te piękne wysokie drzewa, które nie są sosnami (Iwona: „Są sosnami!!!”).
Forum Romanum i Palatyn – z góry wyglądają jeszcze lepiej.
Koloseum, niestety w trakcie renowacji.
Te drzewa wystają z dziedzińca Pałacu Weneckiego. Takich miejsc w Rzymie jest mnóstwo i jest to coś czego zdecydowanie dzisiaj brakuje, szczególnie w Polsce. Takie ogrody powinny być obowiązkowe przy każdej inwestycji. W tle znowu Panteon.
Forum Romanum z innej perspektywy.
Detale na elewacji Monumento nazionale a Vittorio Emanuele II.
Piąty dzień spędziliśmy bez aparatu – waga i zniechęcenie robi swoje – ale z iPhonem, więc będzie zdecydowanie mniej zdjęć. Głównym powodem jednak był fakt, że miało cały dzień padać. Wybraliśmy się na Zatybrze i zwiedziliśmy urocze Trastevere.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.