Zawsze miło wspomniałem wszystkie wyjazdy po iCokolwiek. Zawsze była to przygoda, która dawała satysfakcję, ponieważ się ją przeżyło. Zawsze były to miłe chwile z fanami, znajomymi i mniej znanymi. Jak zlot. Tweetup. Spotkanie ze znajomymi. Do dzisiaj …
Do Drezna dotarłem dosyć późno, bo kilka minut przez drugą w nocy. Ilośc czekających już sięgała kilkuset. Ale to przecież nie problem – jestem wpisany na listę z numerem 33, co dodatkowo pokrywa się z moim wiekiem. To znak.
Problemy zaczęły pojawiać się ze strony Rosjan, którzy za nic mieli listę. Niektórzy, mocno podchmieleni, nie mieli żadnych oporów przed dobitnym wyrażeniem swojego zdania. Muszę niestety w tym miejscu również zwrócić uwagę na rodaków, którzy też nie byli wzorem dobrego zachowania.
Bałagan rozpoczął się o godzinie 05:30, kiedy ochroniarze otworzyli wewnętrzne drzwi do Altmarkt Galerie – zewnętrzne pozostawały nadal zamknięte w tym momencie. Wszyscy Rosjanie jednak zerwali się z miejsc i ruszyli ku nim niczym drewniane tarany sprzed lat. Sardynki. Zaczęło się.
Gdy w końcu o 06:30 otworzono drzwi do środka, większość ruszyła biegiem, przepychając i poychając kazdą przeszkodę. To była chwila, w której postanowiłem zachować resztki honoru. Szybkim krokiem poszedłem więc przed siebie, zdeterminowany. „Nie będę biegł!” To oczywiście kosztowało mnie wywalczone wcześniej miejsce. Znalazłem się docelowo ponad 30 miejsc za osobami, z którymi stałem na zewnątrz. To jednak nie było najgorsze.
Rosjanie do spółki z Arabami, Niemcami i paroma innymi chuliganami – Ci wszyscy, którzy zostali na tyłach – postanowili okazać swoje niezadowolenie poprzez pchnanie i napieranie na tłum przed nimi. Jako, że do Apple Store wpuszczano jedynie po kilka osób równocześnie, skończyło się na tym, że ledwo byliśmy w stanie oddychać i jedyne co mogłem zrobić to poddać się temu co działo się wokół. Chciałbym podziękować postawniejszym rodakom, którzy starali się odpychać w przeciwnym kierunku.
To co wydarzyło się w tej kolejce spotkało mnie pierwszy raz. Niestety, bałagan jaki panował był praktycznie nie do opanowania. Niestety, ale ludzie w tej sytuacji zachowali się jak bydło, ale to pracownicy Apple Store powinni byli się na to przygotować. Przejrzyjcie moje tweety z dzisiejszego dnia – tam byłem znacznie bardziej bezpośredni. Niezależnie, powiedziałem co o tym wszystkim myślę osobie, która wystawiała mi rachunek za iPhone’a 5. Przeprosiła mnie. Dało się zresztą wyczuć napięcie w powietrzu – niemal przepraszająco przyjmowali klientów, którym w końcu udało się wejść do środka. Widzieli ich zmęczenie. Ich niezadowolenie. To wszystko jednak nie powinno było mieć miejsca.
To prawdopodobnie ostatni raz, w którym pojawiłem się w Dreźnie w Apple Store. Niech burako-handlarze tłuką się między sobą. Szacunek dla tych, którzy próbowali zapobiec stratowania kobiet, starszych i słabszych.
Jestem już ponad trzydzieści pięć godzin bez snu, więc wybaczcie ewentualne błędy.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.