Wczoraj miałem przyjemność pierwszy raz uczestniczyć w imprezie na Stadionie Narodowym. Momentami wydaje się dosyć, mały i przesadnie nie imponuje – spróbujcie spojrzeć na niego chociażby spod Kolumny Zygmunta. Stadiony zresztą nigdy przesadnie nie robiły na mnie wrażenia – zdecydowanie preferuję potęgę starszej architektury sprzed wielu lat, często setek. Niemniej jednak nie sposób pozostać obojętnym na potęgę wrażeń, gdy widzisz i słyszysz wokół siebie 50 tysięcy osób generujących poziom decybeli wyższy od kilku startujących obok siebie Jumbo.
Krytykowany Narodowy takim zapewne pozostanie, dopóki ludzie się do niego nie przyzwyczają. Z nowymi budynkami tak zazwyczaj bywa – zagraniczni zachwycają się nimi, a lokalni ich nienawidzą. Przywykną. Z czasem. Tak jak w innych miejscach na świecie. Nie zmienia to jednak faktu, że siedząc na trybunach, Narodowy imponuje. Bardzo. Iglica zawieszona w powietrzu to coś niesamowitego i wyobrażam sobie jak musi wyglądać przy otwartym dachu. Organizatorzy zdaje się również poradzili z temperaturą w środku – klimatyzacja utrzymywała stały poziom nie powodujący pocenia się, pomimo kakofonicznych wysiłków. Zadziwiające jest też przestawienie się na oglądanie meczu bez komentarza – po parunastu meczach widzianych w telewizji jest to zaskakujące, pomimo, że to nie pierwszy mój mecz na żywo. Powinienem był poszukać stacji z Zimochem …
Największe wrażenie jednak robi ponad 50 tysięcy osób, spacerujących ulicą w kierunku centrum miasta …
A Wy byliście na jakimś meczu? Jakie wrażenia?
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.