Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

Skazani na Androida →

· Wojtek Pietrusiewicz · 31 komentarzy

Ewa Lalik:

Nie jestem “superpoweruserem” – smartfon służy mi do interenetu, ale i tak okazjonalnie, bo komputer zawsze wygodniejszy, do komunikacji głosowej i tekstowej, do sieci społecznościowych, muzyki, odbierania poczty, robienia zdjęć tego, co jest dookoła czy do prostych, niewymagających posiadania dużych ilości czasu gier.

Ustaliliśmy zatem, że ma być to maksymalnie prosty smartphone dla osoby, która nie potrzebuje nie-wiadomo-czego.

Lubię za to wygodę. Mimo że używam telefonu do raczej podstawowych zadań, to możliwość podłączenia go na szybko do komputera i zrzucenia kilu plików, ustawienia na ekranie głównym widżetów do najczęściej używanych funkcji w systemie, czy nawet jednorazowa zmiana launchera na taki, który odpowiada gustowi (wszyscy chcemy, żeby system nam się podobał) jest całkiem przydatna. A w niespodziewanych sytuacjach, gdy okazuje się, że przydałoby się użyć telefonu jako źródła obrazu bez specjalnych kombinacji i własnego komputera, to miło jest mieć taką możliwość bez szukania komputera z zainstalowanym iTunes czy Zune’em.

Ja też cenię sobie wygodę. Dlatego właśnie nawet nie muszę podłączać telefonu do komputera – za pliki odpowiada iCloud lub Dropbox i wszystko dzieje się automagicznie. Siłą rzeczy launchera nie zmienię, bo jestem przeciwnikiem JB, ale Androida też trzeba rootować, więc dla chcącego nic trudnego. A co do Zune czy iTunes – kompletnie nie rozumiem po co.

Próbowałam innych systemów, jednak konieczność instalacji dodatkowego oprogramowania żeby zrzucić zdjęcia “na szybko” jest dla mnie sporą niedogodnością.

Ja też. Nie pamiętam kiedy ostatni raz jakiś telefon, w tym WP7 i iOS, nie pojawiły się po prostu jako pendrive, z którego bez żadnego dodatkowego oprogramowania mogłem zrzucić zdjęcia.

Wymóg wchodzenia do ustawień, by wyłączyć WiFI, zmienić sposób łączenia się z siecią w celu oszczędzenia baterii (bo smartfony z Androidem, WP7 czy iPhone’y w mojej okolicy zdychają szybko, o wiele szybciej, niż te w miastach), czy inne ograniczenia sprawiają, że Android jest jedynym, sensownym wyjściem.

Ciekawe jak często się to robi, bo jeszcze nigdy nie miałem takiej potrzeby. Tyle, że mieszkam w dużym mieście. Hmm … jednak nie przypominam sobie, jak bywałem na urlopach w miejscach, gdzie zasięg był słaby, abym musiał takie czynności wykonywać.

Niby nic wielkiego, jednak okazuje się, że przy słabym zasięgu żaden smartfon nie jest w stanie wytrzymać więcej, niż te maks. 10 godzin częstego użytkowania po 3g (“nawet” iPhone). I wtedy zapasowa bateria jest jak znalazł…

Nigdy nie widziałem nikogo, poza moim ojcem za czasów Nokii vel „banan”, kto nosiłby ze sobą drugą baterię. Ciekawe czy autorka takową posiada?

Dlatego nie mam wyjścia i muszę na stałe używać Androida.

Współczuję. Nie chciałbym być niewolnikiem systemu …

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.