Nowy D5100 wchodzi w segment poniżej niedawno pokazanego model D7000 i jednocześnie zastępuje D5000. Przejmuje matrycę z tego pierwszego, co z jednej strony jest dobrą rzeczą, ale znacie moje zdanie na temat takich ilości megapikseli. Oto moje słowa z recenzji D7000 i myślę, że niewiele się zmieni przy tym nowym graczu:
O swoich przekonaniach względem upychania sporej ilości megapikseli na małych matrycach wspominałem nie raz. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem tego typu marketingowych zabiegów ze względu na pogarszanie się jakości zdjęć i przekraczaniem zdolności obiektywów do naświetlenia tak ciasno upakowanych pikseli. Weźcie też pod uwagę, że podpinałem pod D7000 bardzo drogie i dobre obiektywy … strach się bać co stałoby się w przypadku najtańszych. Niestety tak wygląda marketing i to on rządzi tym segmentem … ale przejdźmy do konkretów.
Tak więc nowy model, względem D5000, zyskał 4 mln pikseli (16.2 vs. 12.3 MP), możliwości kręcenia filmów w 1080p, rozszerzone ISO (100-25,600), 14-bitowe RAWy i ruchomy ekran LCD wzorem z Canona 60D. Matryca to oczywiście APS-C, czyli należy wartość na obiektywie przemnożyć przez 1.5, aby uzyskać rzeczywisty kąt widzenia aparatu. Dołożono 11-punktowy system AF zwany Multi-CAM 1000.
Z nowości mamy tak zwane Effect Modes, czyli filtry które możemy nałożyć na zdjęcie bezpośrednio w aparacie. Jak dodadzą moduł 3G i możliwość publikowania zdjęć w internecie to będziemy mieli kolejne drogie narzędzie do zdjęć w stylu jakie oferuje Instagram. Najciekawszy wydaje się być selective colour, dzięki któremu możemy pozostawić jeden wybrany kolor, a z reszty zrobić zdjęcie B&W. Najbardziej przerażający z kolei to zdecydowanie miniature effect, który stara się udawać obiektyw T/S. W lustrzance. Emulator obiektywu T/S w lustrzance … Emulator T/S! W lustrzance! Niektórych może też ucieszyć tryb HDR, korzystający z dwóch zdjęć, aby rozszerzyć dynamic range. Szkoda, że tylko z dwóch.
Ciekawostka jest pogoń za klientami, których interesuje kręcenie video. Do oferty trafił nowy mikrofon o symbolu ME-1, zasilany prosto z aparatu i wyposażony w technologię redukcji szumów spowodowanych wiatrem. Profesjonaliści zapewne będą chcieli dokupić lepszy jakościowo sprzęt, ale dla amatorów może to być ciekawa propozycja, pod warunkiem, że cena będzie rozsądna. Patrząc na moduł GPS od Nikona, nie spodziewałbym się, aby w tym przypadku była atrakcyjna.
Wizjer w D5100 to ewidentnie jeden z elementów, na którym starali się ograniczyć koszty — jest nawet ciut mniejszy od tego w Canonie 600D i bardzo daleko mu do rozmiarów wizjera w D7000. Nie ma też 100% pokrycia kadru, co mnie akurat nie dziwi. Biorąc pod uwagę jak istotny jest ten element — w końcu przez niego patrzymy na to co chcemy sfotografować — zalecam mocno się zastanowić nad droższym bratem D5100, żebyście zaraz nie zdecydowali się na wyższą półkę.
Zapraszam jeszcze do przykładowych zdjęć w galerii na DPReview: D5100 Sample Gallery
Jakby nie patrzeć, jest to zacny upgrade względem poprzednika, ale szkoda, że marketingowcy nadal trzymają pieczę nad numerkami — jakby matryca miała w rejonie 10-12 MP to jakość niewątpliwie poprawiłaby się znacznie, a obiektywy (lub przynajmniej ich zdecydowanie większa część) byłyby w stanie sensownie przetworzyć tą rozdzielczość. Nie raz widzieliście okładki magazynów ze zdjęć mających 4-6 MP i nie wiedzieliście nawet o tym … A niektórzy nawet oszukują … przeczytajcie ostatnie kilka akapitów tego artykułu.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.