Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

Brak synchronizacji

· Wojtek Pietrusiewicz · 10 komentarzy

Posiadanie wielu gadżetów jest równocześnie przyjemnym i frustrującym przeżyciem. Mac, Pecet, iPhone, Android, iPad … każdy z nas ma większe lub mniejsze ilości gadżetów. Chociaż od razu na wstępie przyznam, że większość nie osiągnęła poziomu geekostwa niektórych czytelników czy chociażby yours truly. Jestem zdecydowanym wegetarianinem1, chociaż akceptuję inne dania od czasu do czasu2. Posiadanie wielu urządzeń z tymi samymi lub chociażby podobnymi aplikacjami oraz fakt wzajemnego przenikania się ich funkcjonalności powoduje szereg problemów, które na dzień dzisiejszy można w zasadzie rozwiązać tylko w jeden sposób. Nie jest to metoda, którą jestem w stanie zaakceptować, tak więc nadal będę szukał, czekał i błagał … tak długi aż problem zostanie rozwiązany.

Ale o czym mówimy?

Mam na myśli oczywiście taką niby prostą czynność jak śledzenie Twittera, BLIPa3 i tym podobnych. Z pozoru wszystko wydaje się być proste — mamy na każdym urządzeniu odpowiedniego klienta lub interfejs WWW. Siedząc przy biurku czytamy nowe wpisy na komputerze, kanapa jest domeną iPada lub innego tabletu. Spacer, tramwaj, taksówka czy metro — smartphone.

Walczę z tym od dłuższego czasu, próbowałem zmusić się do korzystania tylko i wyłącznie z jednego urządzenia do ogarnięcia wiadomości, ale zwyczajnie nie zdaje to egzaminu.

Schody dopiero zaczynają się gdy próbujemy zapanować nad (dla celów tego wpisu wezmę Twittera jako przykład) wszystkim tweetami. Część przeczytam z poziomu Echofon, potem w biegu chwycę telefon i niepotrzebnie będę marnował czas na czytanie tych samych wiadomości, a jak już wrócę do domu i podniosę iPada to oczywiście nie będę pamiętał w którym miejscu skończyłem … Lubie czytać chronologicznie, czyli od dołu do góry, co dodatkowo sprawia problem, bo najpierw muszę przescrollować listę w dół i znaleźć odpowiednie miejsce zaczepienia …

Walczę z tym od dłuższego czasu, próbowałem zmusić się do korzystania tylko i wyłącznie z jednego urządzenia do ogarnięcia wiadomości, ale zwyczajnie nie zdaje to egzaminu. Na szczęście dzięki MobileMe większość innych czynności jest zautomatyzowanych. Jak dodam kontakt na komputerze to po kilku sekundach mam go już wszędzie, nawet na komputerze w biurze. Emaile również, dzięki protokołowi IMAP. To samo tyczy się bookmarków4 oraz kalendarza.

Jedyna skuteczna metoda

Jak już wspominałem powyżej, wydaje się, że jedyna rzeczywiście skuteczna metoda to zdecydowanie się na jedno urządzenie do Twittera lub [wstaw swój ulubiony serwis społecznościowy tutaj]. W moim przypadku wydaje mi się, że tylko iPhone byłby w stanie sprawdzić się w takiej roli. iPada nie zawsze mam ze sobą, a do iMaka jeszcze nie mam odpowiedniej walizki. Tragarza też nie. Ani odpowiedniego, przenośnego zasilania. Może Tony Stark pożyczy mi swój arc reactor kiedyś. Dopóki to nie nastąpi to jestem skazany na frustrację lub ograniczoną twórczość.

Idealna synchronizacja

Na świecie jednak istnieje firma, która powyższy problem rozwiązała niemalże wzorowo, a w każdym razie nie mam osobiście niczego do czego mógłbym się przyczepić. Miliony osób korzysta z tego produktu na co dzień. Przez WWW, za pomocą wszelkiej maści telefonów, komputerów i tabletów, przez interfejs setek różnych programów. Niezależnie z ilu urządzeń korzystają równocześnie to zawsze znajdują się w miejscu, w którym skończyli.

Czytnik RSSów firmy z Mountain View jest jedynym z niewielu przykładów prawidłowego klienta synchronizującego się z wszystkimi naszymi gadżetami.

Mówię oczywiście o Google Reader. Czytnik RSSów firmy z Mountain View jest jedynym z niewielu przykładów prawidłowego klienta synchronizującego się z wszystkimi naszymi gadżetami. Oczywiście jest też Instapaper, który działa na podobnej zasadzie oraz pewnie znajdziecie jeszcze kilka podobnych produktów … Pamiętajmy jednak, że z Facebooka korzysta kilkaset milionów ludzi, a brakuje mu tej funkcji. Twitterowi również. Taką funkcjonalność można oczywiście rozszerzyć na o wiele więcej zastosowań, jak chociażby narzędzia typu Office — zaczynam pisać w pracy, a jak wracam do domu to kontynuuję w miejscu, w którym przerwałem. Można ten problem poniekąd rozwiązać poprzez trzymanie danych w Dropboxie — mam tak zresztą taki workflow podczas pisania artykułów. Są zapisywane do Dropboxu i zawsze mam dostęp do nich, nawet z iPada.

Nie wątpię, że wcześniej czy później otrzymamy to czego pragnę najbardziej — pełnej synchronizacji danych i stanów aplikacji pomiędzy różnymi urządzeniami. Tylko czemu to tak długo trwa?

  1. Mac, iPhone i iPad.
  2. Windows na starym laptopie w domu.
  3. Z której już od jakiegoś czasu nie korzystam.
  4. W Safari — pełnym i mobilnym.

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.