Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

Gdy „nie” oznacza „tak”

· Wojtek Pietrusiewicz · 7 komentarzy

Steve Jobs już nie raz udowodnił, że potrafi kłamać. Było tak w przypadku iPod Video, iPhone i paru innych produktów. Oczywiście było to podyktowane chronieniem tajemnic Apple. Aby wyprzedzać konkurencję nie wolno zdradzać swoich planów. Wszystko oczywiste. Być może jednak wbrew zasadzie głoszonej nastolatkom, że „nie” nie oznacza „tak”, bywa dokładnie odwrotnie?

Chciałbym przedstawić Wam wizję, która być może zmaterializuje się wkrótce … Ciekawy też jestem Waszej opinii.

iPhone OS obecnie obsługuje dwie rodziny produktów Apple — iPhone/iPod touch oraz iPad. Bardzo zbliżone, jednak o różnych zastosowaniach. iPhone jest naszym typowym przedstawicielem samochodów typu BMW M3 — mały, zwinny i szybki. iPad to z kolei M5 — nadal piekielnie szybki, ale nie tak łatwy do zaparkowania i trochę droższy w obsłudze. W tej rodzinie jednak nadal brakuje kliku klas, w tym serii 7. Nie zaliczyłbym do tej ostatniej komputerów z Mac OS. Ta klasa to raczej Maybach, czy może nawet jacht w porcie Monte Carlo.

Brakuje nam zatem prostego w użyciu komputera, który potrafiłby ciut więcej niż iPad, ale nie był jednocześnie pełnoprawnym PC. Nie mówię również o klasie netbook — mam na myśli dużego iMac/MacBooka, jednak bez konieczności babrania się w zawiłościach OS X. Coś dla mojej mamy. Dla twojego wujka. Coś co ma myszkę i klawiaturę, normalny monitor, ale prosty i zamknięty OS. iPhone OS w wersji hi-res.

Jak widać po iPadzie, skalowalność systemu jest spora. Czasami wystarczy nawet prosta aplikacja i jailbreak, aby apps potrafiły funkcjonować w pełnej rozdzielczości. Ograniczenie zależności od dotyku i przestawienie UI na myszkę nie powinno sprawić kłopotu. Zyskalibyśmy pełnoprawny, bezpieczny, ale zamknięty system. Kompromis na zasadach Apple. Konkurencję dla ChromeOS, która nie jest uzależniona od chmury. Być może kiedyś w przyszłości to sam iPad byłby procesorem, który dokujemy w domu do ekranu i osprzętu.

Nawet dzisiaj znaczna większość ludzi nie potrzebuje pełnoprawnego komputera. Wystarczy klient poczty i kilka podstawowych aplikacji. Po co wydawać fortunę na 27″ iMac skoro moglibyśmy kupić 20″ iPadPro, spełniającego niemal wszystkie nasze potrzeby? Po co przepłacać za procesory skoro kilkurdzeniowy Apple A4 dałby radę?

Oczywiście pomijam tutaj profesjonalne zastosowania typu edycja video, ale nie widzę problemu, aby wypuścić odpowiednik iLife w wersji Lite, tym bardziej że iWork udało się przepisać bez większych wpadek.

Steve nie raz mówił „nie”. Być może brak OS X na WWDC 2010 nic nie oznacza. Ale nie daje mi to spokoju … a poniekąd nawet taka koncepcja zaczyna mi się podobać. A Wam?

Sent from my iPad.

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.