Ponad 500 dni temu opisywałem, na łamach styczniowego wydania iMagazine, Mujjo iPad mini Sleeve przeznaczonego, jak nazwa wskazuje, dla iPada mini. To był jeden z powodów – niewielki, ale zawsze – dla którego zdecydowałem się nie zmieniać iPada na Aira przy okazji zeszłorocznego odświeżenia linii. Używam go niemal codziennie, nie oszczędzam specjalnie, a on trwa… jak bateria Duracell. Wróć! Lepiej…
Problem z nią – torebką, nie Iwoną – jest fakt, że nie jest ona specjalnie pojemna.
Największe baty zebrał podczas tegorocznego wyjazdu do Rzymu. Iwona nosiła go z iPadem w środku od rana do wieczora w swojej torebce. Służył nam jako Mi-Fi i pomimo, że nie była z tego faktu zadowolona, to upychała go w niej. Problem z nią – torebką, nie Iwoną – jest fakt, że nie jest ona specjalnie pojemna. To z kolei spowodowało, że skóra się lekko pomarszczyła na rogach. Nie odebrało to uroku Mujjo, co najwyżej dodało trochę szlachetności, ale przyznam, że z początku zmartwił mnie ten fakt.
Przez blisko półtora roku udało mi się go pochlapać niezliczoną ilość razy, w tym dzisiaj sokiem z arbuza – był przepyszny, słodki i chrupiący… arbuz oczywiście. Pomimo tego nie została na skórze żadna widoczna plama, a filc nawet specjalnie się nie zmechacił. Co więcej, do dnia dzisiejszego przyciąga uwagę i się podoba – noszę go często ze sobą na ulicy i często padają dwa pytania: co to jest oraz jaka firma to produkuje. Jak wyciągam iPada to przeważnie wywołuję zaskoczenie… co z kolei mnie zaskakuje.
W zeszłym roku iPad mini Sleeve był dostępny w dwóch kolorach: brązowa lub biała skóra z antracytowym filcem. W tym roku drugi model zastąpiono modelem całkowicie czarnym. Oba kosztują €44.95 i oba warte są tej ceny. Aha – zmieniła się też nazwa, od teraz brzmi iPad mini Envelope Sleeve.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.