Od dłuższego czasu słyszeliśmy informacje o iOS in the Car, którego Apple w końcu ochrzciło CarPlay. Google Automotive Alliance również istnieje w archiwach internetu od dawna, a jednak dopiero niedawno zaczęły się pojawiać na ten temat bardziej szczegółowe informacje. To co jednak mnie najbardziej interesowało to jaki będzie podział producentów pomiedzy obozami z Cupertino i Mountain View. Oraz fakt, że być możę ja w ogóle nie chcę tego mieć w swoim samochodzie.
Audi ogłosiło, że wprowadza również wsparcie dla CarPlaya.
Niedawno pisałem o tym iż Audi wybrało rozwiązanie Google i wyrażałem swoje ubolewanie z takiego obrotu spraw, ale w międzyczasie ogłoszono rozwiązania firm trzecich, którymi można się posiłkować, jak chociażby Pioneera czy Alpine’a. To trochę złagodziło sprawę… do dzisiaj. Audi ogłosiło, że wprowadza również wsparcie dla CarPlaya. Ta informacja przychodzi kilka dni po analogicznych informacjach od Volvo, przy czym u nich było odwrotnie – kilka miesięcy temu CarPlay, a niedawno Android Auto.
Cieszy mnie fakt, że producenci opowiadają się po obu stronach, bo dzięki temu łatwiej będzie każdemu wybrać samochód i dostosować go do swoich potrzeb bez kompromisów. Gorzej oczywiście będzie to wyglądało na rynku wtórnym, gdzie oprócz wyszukania odpowiedniego koloru, przebiegu, stanu technicznego i rozmiaru felg, trzeba będzie też znaleźć sztukę z właściwą konfiguracją audio.
Nigdy w życiu nie wybrałbym Android Auto.
Nie podoba mi się jednak fakt, że są dwa rozwiązania. Co więcej, nigdy w życiu nie wybrałbym Android Auto i nie ma to absolutnie nic wspólnego z faktem, że preferuję iPhone’a. Pamiętacie Google Reader? A Google TV? Wave? Jest tego więcej. Niestety ta firma często pozostawia pewne rzeczy niedokończone lub z nich rezygnuje po pewnym czasie. Logitech coś o tym wie – stracił na Google TV miliony. Muszą najpierw zdobyć moje zaufanie, że nie przestaną wspierać swojego produktu za rok lub trzy.
Doliczono się w najgorszym przypadku, że kierowca bodajże BMW przez dwie minuty, bez przerwy, nie patrzył na drogę.
Nie jestem też przekonany do CarPlaya. Kiedyś w Auto Motor und Sport był genialny test, zaraz po tym jak zaczęły się mnożyć takie interfejsy jak MMI, Command czy iDrive. Test był prosty – do czterech samochodów redaktorzy wsadzili kierowców, którzy nigdy nie mieli styczności z danym systemem. Bazą był Mercedes 190 ze standardowym radiem i wieloma przyciskami, do którego porównano Audi, BMW i nowoczesnego Mercedesa. Kierowcy dostali proste zadania jak zmienić temperaturę klimatyzacji, zamknąć obieg powietrza, zapamiętać stację radiową i kilka innych, podobnych rzeczy, a oni sami byli w tym czasie nagrywani przez kamery. Doliczono się w najgorszym przypadku, że kierowca bodajże BMW przez dwie minuty, bez przerwy, nie patrzył na drogę. Na szczęście była prosta… Zaprogramowanie stacji radiowej w MB 190 zajęło jednemu z uczestników 19 sekund (wraz z dojściem do tego jak to zrobić). W Audi trwało to o ponad minutę dłużej.
Samochody są obecnie przeładowane elektroniką, a mnogość opcji w ich UI przyprawia o mdłości. Uważam, że MMI w moim jest skomplikowane, ale tegoroczne modele oferuję wszystko od pierdyliarda ustawień fotela aż do dokładnego czasu po jakim czasie mają zgasnąć światła po zamknięciu samochodu. Trzynaście sekund? Czternaście? Hmm… a może jednak dwanaście… U mnie jest domyślnie coś w rejonie minuty i grzeje mnie to czy mogę to przestawić na 54 czy 63. Who cares? Są też oczywiście mocno geekowskie elementy układanki, ale to akurat mało istotne przy innym problemie…
Ekran dotykowy zmusza nas do patrzenia, często tępego, w ekran.
Magią wielu przycisków na desce rozdzielczej jest to, że możemy do nich sięgnąć i je wcisnąć. Bezwzrokowo. Po paru dniach w samochodzie poznajemy ich układ i raczej nie zapominamy go. Pomimo, że mam ekrany LCD w obu samochodach to mają one nadal wystarczającą ilość przycisków, abym nie musiał odrywać wzroku od drogi. Ekran dotykowy zmusza nas do patrzenia, często tępego, w ekran, aby upewnić się, że wciskamy to co chcemy wcisnąć. Czy to gorsze niż SMSowanie w trakcie jazdy? Na pewno zbliżone.
Dzisiaj kilka funkcji mamy przeniesione na kierownicę, ale to tylko podstawa – odebranie połączenia, zmiana glośności i tym podobne. Ale zarówno CarPlay jak i Android Auto dodają obsługę głosową. Czy to coś zmienia? Zapewne tak i wszystko zależy od tego jak sprawnie będą rozpoznawały nasz głos. Jak coś dyktuję to zdarza się zarówno Siri jak i Google Now pomylić wybrane słowa i zastąpić je czymś innym. „Jakiej pogody spodziewać się jutro?” pytam się, a na ekranie pojawia się „Jakiego państwa stolicą jest Bogota?”
Lost in translation…
To oczywiście czubek góry lodowej, bo nie podyktujemy adresu w Polsce, gdy język jest ustawiony na angielski… lub odwrotnie.
Nie spotkałem jeszcze nawigacji na smartfona, która była lepsza od fabrycznej.
Kolejną rzeczą jest nawigacja samochodowa oraz ceny fabryczny systemów audio. Topowa konfiguracja Hi-Fi w Audi dzisiaj kosztuje blisko 10 tysięcy. Euro. Do tego dochodzi sama nawigacja za kolejnych 2-5 tysięcy. Za tą kwotę można już kupić samochód. Lekka przesada? Owszem. Ale przeważnie to wszystko działa świetnie. Nie miałem jeszcze w życiu sytuacji, aby fabryczny GPS zgubił swoją lokalizację. A w telefonie? Jakieś 10 razy w HTC na ostatniej trasie pomiędzy Wrocławiem i Warszawą. Niestety nad głową mam baterię słoneczną, której zdarza się skutecznie blokować sygnał, więc to nawet nie kwestia producenta smartfona. Mniejsza jednak o to – istotne jest, że nie spotkałem jeszcze nawigacji na smartfona, która była lepsza od fabrycznej.
iPhone czy Nexus 5 jest tańszy od powyższych nawigacji kosztujących krocie. Ale jestem w stanie się założyć, że integracja z CarPlayem lub Android Auto również będzie kosztowała przynajmniej tysiąc euro w markach typu Mercedes czy Audi, a realnie spodziewam się dwóch lub trzech.
Cieszę się, że będziemy mieli wybór. Cieszę się, że takie rzeczy powstają. Problem w tym, że nadal zastanawiam się czy ja w ogóle coś takiego chcę mieć…
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.