Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

Problem z premierami nowych produktów Apple

· Wojtek Pietrusiewicz · 17 komentarzy

Apple ma jeden ogromny problem i przykro mi to mówić, ale są to osoby z krajów arabskich, azjatyckich oraz z Rosji. Brzmi to brzydko, ale takie są fakty – azjaci okupują USA, a Rosjanie do spółki z Arabami są obecni w Niemczech. Nie wątpię, że w innych krajach jest podobnie, ale z przykrością do tego ostatniego grona muszę również doliczyć Polaków. A chodzi oczywiście o dni premier nowych iUrządzeń…

Można to nazywać rasizmem, ale z mojego punktu widzenia to zwykły zdrowy rozsądek oraz próba dostarczenia urządzeń do osób, które rzeczywiście je chcą.

Problem ten występuje przy każdej premierze iPhone’a i iPada. W USA, pracownicy sklepów w bardzo delikatny sposób dają do zrozumienia osobom, które ewidentnie nie handlują iSprzętami na masową skalę, że mogą kupić więcej niż dwie sztuki na osobę. Spotkałem się z tym osobiście – Pan w niebieskiej koszulce zabrał ode mnie jeden bilecik na iPada, a przyniósł dwie sztuki. Jak już skasował te dwa iPady to nagle zauważył, że posiadam jeszcze ten drugi i zapytał jakie modele ma przynieść… Modele, nie model. Można to nazywać rasizmem, ale z mojego punktu widzenia to zwykły zdrowy rozsądek oraz próba dostarczenia urządzeń do osób, które rzeczywiście je chcą. Otóż w kolejce stały osoby, które nawet nie wiedziały po co stoją ani co mają kupić. Gdy w końcu dotarł do nich pracownik, znikąd pojawiał się “tłumacz” i kolejne dwa iPady wędrowały do bagażnika dużego SUVa przed Apple Store na Fifth Avenue w Nowym Jorku. Kilka godzin później przypadkiem widziałem zawartość tego bagażnika, gdy pakowane były kolejne pudełka – dobijała spokojnie do tysiąca sztuk, a azjaci ze świeżą dostawą wędrowali również z innych manhattańskich Apple Store.

Problemem nie są oczywiście osoby stojące w kolejce – to przeważnie biedni imigranci, a za każdą dostarczoną sztukę dostają $100. To dużo jak na dobę “pracy”. Istota w osobach znacznie bardziej majętnych, które hurtowo skupują co się tylko da i następnie wysyłają je za granicę na wschód, gdzie ze względu na brak dostępności modelu jest ogromny popyt i tym samym absurdalnie wysoka cena.


Niejaki Obi-Jan Urbanowicz jako jedyny im się postawił, ale z osiłkami na sterydach nie da się niestety rozmawiać.

W Niemczech jest jeszcze gorzej, bo Arabom i Rosjanom brak podstaw jakiejkolwiek kultury. Niestety nie bez winy jest tutaj ochrona oraz sami “zwykli” ludzie, którzy pozwalają się im przepychać bezkarnie. Z tego co pamiętam na ostatniej premierze 5S skupili ponad 100 sztuk w te dwie godziny, po których już zbierałem się do kraju. Niejaki Obi-Jan Urbanowicz jako jedyny im się postawił, ale z osiłkami na sterydach nie da się niestety rozmawiać – na ich twarzach w żadnym momencie nie zagościła żadna inteligentna myśl. Niemniej jednak należy mu się pochwała za solidną postawę obywatelską.

Do Niemiec niestety również podróżują rodacy autobusami, prawdopodobnie również wspierani przez rodzimych “biznesmenów”. Ci na szczęście mają sporo więcej kultury niż rzezimieszki, o których wspominałem, ale są na granicy – była przynajmniej jedna awantura w kolejce.

My wszyscy jedziemy tam, bo chcemy kupić je dla siebie, a przy okazji przywozimy po sztuce dla osób, które nie mogły tam same pojechać.

Część z Was ma również pretensje do fanów o to, że jadą na “handel”. Pozwolę się jednak z tym nie zgodzić, bo przywiezienie jednego dodatkowego telefonu czy iPada dla osoby, która naprawdę go chce, nie traktuję w tych samych kategoriach. My wszyscy jedziemy tam, bo chcemy kupić je dla siebie, a przy okazji przywozimy po sztuce dla osób, które nie mogły tam same pojechać. Kilkoro z Was również czepiało się mnie za to, że “biorę” za tę przyjemność 500 złotych. Sama benzyna do Drezna i z powrotem kosztuje mnie ponad 1300 PLN, więc teoretycznie dokładam do interesu. Tak – moje “1.8” żłopie paliwo, nic na to nie poradzę.


W każdym razie istotniejsze jest to co Apple może w tym temacie zrobić, bo to niepotrzebna męczarnia dla osób, które chcą mieć najnowszy model w dniu premiery. “Poczekaj” powiecie. Nie ma takiej opcji niestety, chyba że Apple wprowadzi w końcu sprzedaż w dniu światowej premiery w polskim Apple Online Store z szybką dostawą, a nie 2–3 tygodnie… lub otworzy fizyczny Apple Store oczywiście.

Ta metoda funkcjonowała przy okazji premiery iPhone’a 4, po którego z Norbertem pojechaliśmy do Londynu.

Jedyne rozwiązanie jakie mi przychodzi do głowy to rezerwacja telefonu w wybranym przez siebie sklepie, w dowolnym kraju, na podstawie swojego Apple ID. Mogą nawet wymagać przypiętej karty kredytowej. Mogą też te konta weryfikować, że rzeczywiście należą do Appleuserów lub że występuje na nich aktywność w ich sklepach. Szczerze mówiąc to nie obchodzi mnie to wszystko pod warunkiem, że będę mógł sobie dojechać do Drezna lub Berlina w swoim czasie i nie będę musiał tam sterczeć całą noc w kolejce, a jedynie wejdę, potwierdzę swoją tożsamość oraz rezerwację i wyjdę w cieplusieńkim iSprzętem. Ta metoda funkcjonowała przy okazji premiery iPhone’a 4, po którego z Norbertem pojechaliśmy do Londynu. Na szczęście wybraliśmy sklep w Brent Cross, gdzie nie dość, że wpuścili nas godzinę wcześniej to jeszcze staliśmy w osobnej kolejce dla osób z rezerwacjami.


Mam nadzieję, że przy tegorocznych premierach będzie lepiej niż dotychczas, a cała procedura przekształci się na lepsze, bo jak na razie, pomimo wszechobecnej technologii niewiele się zmieniło przez ostatnie kilkadziesiąt lat – kolejki jak były, tak nadal są.

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.