Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

Plastikowy iPhone zamiast 4S i jako nowy iPod — moje przemyślenia

· Wojtek Pietrusiewicz · 5 komentarzy

Sprzedaż iPodów spada. Co roku, ku rozpaczy między innymi Norberta, znajdują coraz mniej chętnych. To poniekąd smutne, ponieważ w pewnym momencie nadejdzie dzień, w którym nie będzie można kupić żadnego. Prawdopodobnie pierwszym modelem, który trafi pod młotek będzie Classic, który nadal ma 30–pinowe złącze. Jeśli zatem zastanawiacie się nad jego zakupem, to może być to dobra chwila — niewykluczone, że na jesieni br. zniknie on z oferty. Czekamy, co prawda, na tę chwilę już od kilku lat, ale to właśnie Lightning może go pogrzebać raz na zawsze. Mam nadzieję, że tak się jednak nie stanie.

Dzisiaj rano, jadąc samochodem, zastanawiałem się nad plastikowym iPhonem, na temat którego jest już tak dużo plotek, że coś musi być na rzeczy. Oczywiście wszyscy cały czas zakładają i mówią o nim „tani iPhone,” na szczęście coraz częściej umieszając istotne słowo w nawiasie. Mnie jednak zastanawia kilka ciekawych zbiegów okoliczności, o których już wspominałem, ale stają się one jeszcze ciekawsze, jak połączymy te fakty ze spadkiem sprzedaży iPoda touch oraz paroma innymi rzeczami.

Apple niedawno wprowadziło nowe złącze Lightning, zastępując nim 30–pinowe złącze Dock, które służyło nam wiernie przez tyle lat. Wiele osób krytykowało Apple za tę decyzję, ale od dawna już nie słyszę złego słowa na ten temat. Prawda jest taka, że było to konieczne, a nowe złącze nie dość, że jest sporo mniejsze, to przy okazji jest znacznie wygodniejsze. Koniec z uważaniem na odpowiednie ustawienie kabla. Jestem nim zachwycony, a każda sekunda oszczędzona jest na wagę złota. Zrozumiecie to po trzydziestce.

Drugim ważnym wydarzeniem było wprowadzenie iPada 4, na którego wiele osób również narzekało. Głównie dlatego, że pojawił się tak szybko po 3–ce, ale decyzja za tym stojąca dzisiaj jest oczywista — chodziło przede wszystkim o Lightning oraz szybszy SoC, aby o przynajmniej rok (pod względem wydajności) wyprzedzić Nexusa 10.

Trzecim z kolei jest 4″ ekran w iPhonie 5, co poniekąd powoduje problemy dla developerów, którzy teraz muszą projektować aplikacje na ekrany w dwóch różnych rozmiarach. iOS akurat już sam w sobie dobrze sobie z tym radzi, ale każda aplikacja z customowym UI ma problem. Podejrzewam, że dla niektórych gier nie ma w ogóle sensu przygotowywać wersji specjalnie pod iPhone’a 5, tylko lepiej od razu wypuścić kolejną wersję.

Czwartą rzeczą, która ma znaczenie, jest fakt, że Apple niedawno wycofało w końcu iPoda touch 4G, który miał ekran 3,5″ i na jego miejsce wprowadziło, okrojonego z aparatu, iPoda touch 5G, wyposażonego w 4″ ekran oraz złącze Lightning, o pojemności 16 GB.

Ostatnią ciekawostką jest fakt, że na rynku w okolicach jesieni 2013, po pojawieniu się następcy iPhone’a 5, będzie już tylko jeden produkt wyposażony w ekran 3,5″ — iPhone 4S. Dotychczas wyglądało to tak, że wprowadzając nową generację iPhone’a, Apple nadal produkowało dwie poprzednie generacje, w podstawowych konfiguracjach pojemnościowych, które były sprzedawano odpowiednio o $100 i $200 taniej. Przykładowo, gdy zaprezentowano iPhone’a 4S, to cena iPhone’a 4 została obniżona do $99 (z dwuletnim kontraktem oczywiście), a iPhone’a 3GS do $1. Jeśli Apple zachowałby ten modus operandi to po premierze iPhone’a „5S” pozostaną w ofercie jeszcze dwa modele: 4S za $1 i 5–ka za $99.

Nietrudno zauważyć, że ten przedostatni jest problematyczny: po pierwsze ma złącze 30–pinowe, a po drugie ma ekran 3,5″. Wymiana tego pierwszego prawdopodobnie nie wchodzi w grę, ponieważ wiązałyby się z tym spore koszty zaprojektowania od nowa płyty głównej, aby dostosować ją do Lightning. Po drugie, i tak miałby ekran 3,5″ …

A co by było gdyby …

Apple ma tutaj świetną okazję do usunięcia z oferty modelu 4S i może spełnić się jeden z dwóch scenariuszy: zastąpią go iPhonem 5 za $1 lub wprowadzą „taniego” i plastikowego iPhone’a na jego miejsce (iPhone 5 wtedy kosztowałby $99).

Sam jestem zwolennikiem tej drugiej opcji, z kilku powodów. Po pierwsze, byłby to telefon najprawdopodobniej oparty o podobny hardware jak iPhone 5, czyli posiadałby Apple A6 na pokładzie, który znacznie lepiej wspiera dynamiczny UI iOSa 7. Po drugie, byłby to „darmowy” iPhone, który wygląda jak iPod touch, a ma przy okazji GPS, modem i lepszy aparat. Sprawdzi się lepiej dla młodych, którzy dzisiaj zapewne rodzicom długo i zawile tłumaczą dlaczego potrzebują być cały czas podłączeni do internetu. Przy okazji mogą też mieć jedno urządzenie zamiast dwóch — tani telefon i iPod is so last century. Poza tym musimy też pamiętać o krajach „trzeciego świata,” czy też „rozwijających się,” gdzie znacznie mniejszy odsetek osób stać na zakup najnowszego iPhone’a, a w których rzekomo świetnie sprzedaje się właśnie iPhone 4. Głównie dlatego, że to nadal bardzo dobry telefon i sporo lepszy niż Androidowy low–endowy badziew, który ledwo zipie przy pobieraniu kilku aplikacji z Google Play.

Cóż — pozostaje mi teraz czekać, aby zobaczyć czy moje przewidywania się spełnią. A Wam jak się wydaje?

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.