Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

Tworzymy własny skracacz linków (URL shortener)

· Wojtek Pietrusiewicz · 11 komentarzy

Skracanie linków

Być może niektórzy z czytelników zauważyli nowy skracacz linków, który wprowadziłem trochę ponad tydzień temu. Obecnie wykorzystuję go przede wszystkim na Twitterze i BLIPie, jednak w tym drugim wypadku wbudowany shortener niestety je ukrywa.

Od tygodnia pada pytanie o przepis na własny skracacz i od tygodnia mówię, że w końcu coś o tym napiszę …

Domena

Pierwszą rzeczą w jaką musimy się wyposażyć to jakąś sensowną domenę. Propozycji jest sporo, wiele kuszących, ale głównym celem jest skracanie linków. Zwróćcie uwagę na następujące przykłady i poszukajcie własnych dla inspiracji:

  • blog.moridin.pl — morid.in
  • wpbeginner.com — wpbeg.in
  • macstories.net — mcstr.net
  • twitter.com — t.co
  • google.com — goo.gl
  • sfgate.com — sfg.ly
  • instagram.com — instagr.am

Wziąłem kilka pierwszych z brzegu przykładów, ale nad swoją własną skróconą domeną zastanawiałem się dobrze ponad tydzień. Rozważałem wiele różnych opcji i dopiero jak byłem zdecydowany to wyjąłem kartę kredytową z portfela. Domeny .pl są akurat tanie (oraz mają bardzo interesujące promocje), ale takie jak chociażby .fm kosztują kilka razy więcej. Znalazłem też kilka propozycji kosztujących rocznie więcej niż średnia miesięczna w Polsce … Warto spisać sobie kilka propozycji na kartce czy gdziekolwiek Wam wygodniej.

Jeśli jednak nie macie żadnych konkretnych pomysłow to koniecznie polecam bardzo fajne narzędzie przeznaczone właśnie do tego celu: Domainr (www.domai.nr). Własną domenę też mają fajną. Po wejściu na stronę wystarczy wpisać nazwę swojej witryny, bloga czy czegokolwiek. W moim przypadku była to moja ksywka „Moridin”.

Domainr zaproponuje w liście też kilka pozycji na czarno. To co znajduje się po domenie to po prostu katalog na serwerze. Na przykład: http://mor.id/in. Możliwości w każdym razie macie sporo.

Serwer

Do naszego własnego skracacza linków przyda się oczywiście własny hosting, czyli serwer wirtualny (są też oczywiście inne, kolokowane, itp.), na którym mamy dostęp do dwóch wymaganych rzeczy:

  • bazy danych MySQL
  • pliku .htaccess

Bez tych dwóch rzeczy nie macie nawet czego szukać. Upewnijcie się czy dostawca to oferuje jeśli nie wiecie. Zapewne znajdziecie coś na temat w dziale pomocy, w opcjach panelu administracji lub po prostu zadzwońcie na telefon wsparcia technicznego (powodzenia z tym ostatnim tak przy okazji).

Yourls.org

Osobiście zdecydowałem się na yourls.org jako narzędzie do skracania linków. Jest to „program”, który instalujemy na naszym serwerze. Sprowadza się to do przekopiowania kilku plików oraz edycji pliku konfiguracyjnego, w którym podajemy takie dane jak login dla administratora (nas), nazwę bazy danych, jej hasło i tak dalej. Instrukcja na stronie jest dosyć precyzyjna, więc nie powinniście mieć problemów.

Wskazówka: Na wstępie od razu stwórzcie pusty plik .htaccess w główny katalogu (lub podkatalogu jeśli z takowego korzystacie) i ustawcie mu prawda zapisu/odczytu zgodnie z instrukcją. Wtedy skrypt instalacyjny, który uruchamiamy na samym końcu procedury automatycznie dopisze niezbędny kod do pliku. Jeśli tego nie zrobimy to trzeba go będzie ręcznie edytować. Awaryjnie znajdziecie przykładowy plik .htaccess na stronach Yourls.org.

Dlaczego Yourls.org?

Na wszystkich swoich instalacjach WordPressa korzystam z pluginu WP to Twitter, który automatycznie tworzy odpowiedni wpis na Twitterze. Wspiera on jednocześnie własny serwer z instalacją Yourls, więc była to dla mnie zwyczajnie najwygodniejsza opcja.

Yourls również oferuje własny plugin do powiadamiania serwisów społecznościowych o nowych treściach na blogu, więc możecie z nim poeksperymentować. Osobiście nie sprawdzałem jego funkcjonalności.

Działa?

Bardzo rzadko, ale czasami zdarza się, że pojawia się nowe Tweety w mojej linii czasu, ale bez skróconego linku. Ba! Bez żadnego linku. Zmusza mnie to, rzadko bo rzadko, do żmudnego wklejania go ręcznie.

Wstępne poszukiwania wskazują na to, że winowajcą jest WPBlipBot, który spełnia tą samę rolę co WP to Twitter, tyle że dla BLIPa. Na razie z tym żyję, ponieważ nie miałem czasu zająć się problemem, który zdarza się raz na 15-20 wpisów.

Efekt końcowy

Jeśli ktoś bardziej szczegółowo przyglądał się moim tweetom to zauważył zapewne też, że są one „via Morid.in”. Ten element układanki wynika z faktu konieczności podpięcia się do API Twittera, aby WP to Twitter prawidłowo funkcjonował z OAuth. Procedura jest prosta i plugin prowadzi przez całą drogę krok po kroku.

Voila!

Komentarze pozostawiam do Waszej dyspozycji — jeśli macie pytania, problemy albo odpowiednik wybuchu bomby atomowej to piszcie — postaram się pomóc. Szczegółowo tylko proszę! :-)

Smacznego skracania!

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.