Najprzykrzejsze wypadki zdarzają się wszystkim – tylko kwestia czasu, nieuwagi, dzieci czy głupoty – mój Thinkpad już wytrzymał atak zawartości Coca-Coli. Niestety jeszcze gorsze zdarzenie niestety spotkało kolegę BLIPowca, mmmaslova.
Oto jego słowa opisujące całe zajście, jej przebieg, naprawę nowego MacBooka alu oraz porady co robić i jak uniknąć jeszcze poważniejszych konsekwencji:
Czołem,
Moja historia wygląda tak:
W środę 4 marca przy porannej kawie w pracy wywróciłem filiżankę z kawą na macbooka (najnowsza seria alu 2,4GHz, 4GB). Kawa z mlekiem, słodzona, pycha. Przez około 4 sekundy po prostu patrzyłem oniemiały co się dzieje, nie mogąc uwierzyć co się stało. Po tych około 4-5 sekundach podczas, których postarzałem się o 5 lat, zacząłem już zachowywać się tak jak należy, tzn. obróciłem laptopa do góry nogami. W międzyczasie kolega z biurka obok przyniósł mi papierowe ręczniki, które posłużyły do wycierania ściekającej już teraz wszystkimi otworami kawy. Kawa wyciekała np. przez złącza USB i port Ethernet. Podczas tego obracania musiałem nacisnąć przypadkowo przycisk od zasilania, gdyż zanim dotarło do mnie, że powinienem wyłączyć komputer, to na ekranie już był komunikat: „Czy na pewno chcesz wyłączyć komputer?”. Ponieważ nie działał touchpad (płynęła po nim kawa), więc wszystko zrobiłem cały czas działającą klawiaturą. Nawet przytomnie odpowiedziałem na pytanie Firefoxa, który zapytał się czy ma przywrócić karty po ponownym uruchomieniu :) Po wyłączeniu komputera błyskawicznie już zdjąłem klapę od baterii i dysku twardego i wyjąłem baterię. W sumie od zalania do wyjęcia baterii minęły może 2 minuty, wiem długo, dużo za długo, ale nie mam zbytniego doświadczenia w zalewaniu laptopów kawą, działałem intuicyjnie. Dzięki Bogu, że w nowych macbookach wyjęcie baterii zajmuje w sumie 3 sekundy, nie wiem co bym zrobił, jakby to był np. najnowszy 17” MBP Pro, w którym wyjęcie baterii wymaga już niezłych sztuczek, w szczególności odkręcenia całego dolnego panelu.
Kilka kolejnych minut siedziałem oniemiały trzymając macbooka do góry dnem, wycierając kawę, która ładnie spływała w róg komputera (w to miejsce skąd wyciągnąłem baterię). Przez najbliższą godzinę gdy komputer nieco podsechł (a przynajmniej mi się tak wydawało), cudem powstrzymywałem się od włączenia, choćby na chwilkę, żeby sprawdzić czy działa. Okazało się potem, że dobrze zrobiłem.
Pierwsza myśl, zadzwoniłem do kumpla, do którego mam pełne zaufanie w sprawach komputerowych, żeby po drodze do biura przywiózł komplet malutkich śrubkręcików. „Będziemy rozkręcać!”. Tej myśli trzymałem się jakieś 10 minut, po czym uznałem, że tacy z nas specjaliści, że możemy mieć potem problem ze skręceniem, nie mówiąc o wyczyszczeniu. Wpisałem w google’u hasła: „naprawa macbook wrocław” i znalazłem tę stronę:
Zadzwoniłem, chwilę porozmawiałem, w międzyczasie usłyszałem, że jak mam zamiar najpierw sam pogrzebać w komputerze, to ten serwis już się później nie podejmuje dalszych prac. Po chwili wahania, zrezygnowałem z samodzielnego grzebania w zalanym kompie i poprosiłem bardzo uprzejmego Pana o zabranie komputera. Specjalista był u mnie za niespełna godzinę. Spisaliśmy protokół odbioru komputera, zostałem pochwalony za szybkie wyjęcie baterii i mój macbook pojechał na serwis. Jeszcze w międzyczasie odkręciliśmy dysk twardy (jedna śrubka w macu alu), na którym na szczęście nie było ani jednej kropli kawy (oczywiście backupu nie posiadam, jutro nauczony całą tą sytuacją jadę kupić jakiś przenośny HDD i uaktywnić Time Machine). Ja tymczasem usiadłem do jakiegoś starego Asusa i zacząłem dalej pracować. Po pierwsze ujawniła się potęga Gmaila, całą pocztę miałem tak jak wyłączyłem Firefoxa na macu, super sprawa, bez tego byłbym przez te kilka dni ugotowany. Po drugie kto pod Windą wymyślił, że programów nie zamyka się japko+Q, a okien japko+W. W ogóle gdzie jest japko? Dlaczego nie działa multitouch? Dlaczego w Eksploratorze Windows nie mogę złapać katalogu i przeciągnąć go do bocznego panelu tworząc skrót? Z tymi i innymi problemami walczyłem przez kolejne dwa dni jakie pozostały do weekendu.
W międzyczasie byłem na bieżąco informowany z serwisu co się dzieje. Jak usłyszałem przez telefon, że macbook został na tyle skutecznie zalany, że każdy większy chip został z płyty wylutowany, oczyszczony pod spodem i z powrotem wlutowany, to mało nie zemdlałem. No cóż i tak już nie mam po tym zalaniu gwarancji…. Na szczęście potem przyszła informacja, że płyta główna działa, nie wiadomo jeszcze co z klawiaturą, która jest ponoć przymocowana za pomocą 60 śrubek. Gdyby była zepsuta, to Apple nie sprzedaje jej osobno, tylko można kupić, ale z całym topcasem, czyli w zasadzie z całą obudową, koszt drobne 1300 zł! Moje męczarnie trwały cały weekend, już zacząłem liczyć, czy stać mnie w chwili obecnej na nowego maca, ale na szczęście rano w poniedziałek informacja: Oprócz jednego rezystora, który należało wymienić, wszystko inne zostało oczyszczone i działa!. Uff, jedyne co pozostało to bardzo lekki zapach kawy :) podobno zniknie po kilku miesiącach. Miałem szczęście, że bardzo szybko wyciągnąłem baterię i że udało mi się powstrzymać od prób włączenia. Podobno takie eksperymenty bardzo źle się kończą (dym z komputera, itd.). No i miałem też szczęście, że kawa nigdzie nie dostała się do matrycy, gdyż naprawa tego jest już niemalże niewykonalna. To wszysko, bardzo chciałem polecić ten serwis, który uratował mój komputer. Ta kawa kosztowała mnie 1000 zł. Myślę, że załączone zdjęcia pokażą nakład pracy jaki został wykonany. Mając to na uwadze, na uznanie zasługuje tempo w jakim została wykonana naprawa. Kawę wylałem w środę, w poniedziałek przed południem mam maca przed sobą i wszystko działa. Jak dla mnie, to super błysk! Przy okazji dowiedziałem się, że jestem pierwszy w Polsce, który co kolwiek wylał na nowego maca alu i firma ta nie za bardzo miała doświadczenie w naprawie tych modeli. No cóż, po moim przypadku z pewnością tego doświadczenia nabrali :)
Porady sytuacyjne, gdy wylejesz na laptopa jakiś napój:
- obróć go do góry dnem, to nie czas na sentymenty, że kawa czy cola wyleją się na dywan, trudno
- jeżeli pracujesz na zasilaniu, natychmiast odłącz wtyczkę – NATYCHMIAST!
- natychmiast wyłącz komputer
- wyjmij baterię tak szybko jak to tylko możliwe
- wezwij fachowca
Czego nie wolno robić:
- pod żadnym pozorem nie próbuj np. po godzinie gdy komputer nieco przeschnie podłączyć sprawdzić, bo „może jeszcze działa”
Pozdrawiam i życzę nigdy takich przypadków nie doświadczać osobiście.
Pozdrawiam
mmmaslov
Oto nadesłane zdjęcia pechowego, ale już szczęśliwego Maka:
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.