Jeszcze za czasów PC-ta lubiłem pobawić się montażem video. Sprawiało mi to zawsze przyjemność i wynagradzało w pewnym sensie. Pod Windowsami jednak korzystałem z dużo bardziej zaawansowanych narzędzi. Ale jak zwykle było coś za coś – duże możliwości konfiguracyjne oraz średni interfejs wydłużały cały proces do wielu godzin.
Przygodę z iMovie zacząłem od wersji ’08 – ta była naprawdę prosta, żeby nie nazwać jej ograniczoną. Nie było praktycznie żadnych możliwości poza wrzucaniem kolejnych klipów oraz dodawaniem przejść i muzyki.
Wersja ’09 wprowadza jedną, z pewnościa dla wielu przełomową, nowość – stabilizację obrazu. Jednak to nowość tylko dla iMovie. Wiele pół i profesjnalnych narzędzi miało tą funkcję od wielu lat, chociażby Adobe Premiere, żeby daleko nie szukać.
Stabilizacja obrazu:
Apple podszedł do tematu w typowy sposób – cropem. Dla mnie ta metoda jest kiepska ze względu na utratę rozdzielczości. Można co prawda regulować ile klipu ma zostać potraktowane cropem, ale nie zmienia to faktu, że odkąd pracuję z filmami w 720p to każdy piksel jest na wagę złota, żeby nie było potem pikselozy na telewizorze 1080p.
Nie zmienia to jednak faktu, że niektóre ujęcia są bezużyteczne z powodu nadmiernej energii kamerzysty i wtedy stabilizacja ratuje naszą skórę. Lepiej mieć ujęcie jak ktoś zalicza glebę na nartach niż odebrać sobie i znajomym możliwość pośmiania się z tego za parę lat.
Wiele testów nie robiłem pod tym kątem, jednak z tego co widziałem to jest ona bardzo skuteczna. Czasami wymagane jest zastosowanie większego cropa, ale obraz jest przynajmniej stabilny.
Precision editor:
Niestety w wypadku tej funkcji nie miałem jeszcze możliwości się nią pobawić, ale na swój Makowy sposób, Apple dał nam możliwość edycji i przycinania dźwięku niezależnie od obrazu. Metoda uzyskania owej edycji jest znacznie prostsza niż w profesjonalnych nieliniowych systemach edycyjnych, jednak patrząc ile kosztuje nas iMovie i do kogo jest skierowane to oprogramowanie, to nie miałbym żadnych zastrzeżeń. Tym bardziej, że funkcjonalność jest bardzo przyjazna dla użytkownika i przede wszystkim intuicyjna – tak jak spodziewałbym się tego po Apple.
Mapy a’la Indiana Jones:
Funkcja map jest prawie idealna – niestety nie ma różnych mniejszych miejscowości w stylu Pec pod Śnieżką, gdzie ostatnio jeżdżę na nartach, więc nie mogę z niej skorzystać podczas montażu tych filmów, jednak na pewno spisze się bez zarzutu podczas ambitniejszych wakacyjnych wojaży …
Wyniki exportu filmów do mp4 H.264 do mojego Playstation są zachwycające. Materiał pochodzi z Panasonica LX3 i nigdy nie spodziewałbym się, że takie małe …. robi takie fajne filmy. Oczywiście można uzyskać dużo lepsze efekty stosując prawdziwe kamery video, ale nie zmieszczę jej niestety do kieszeni spodni.
Update (poprawiony):
Jeszcze jeden filmik w 640×360 (wyświetlany w 550px szer.):
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.