Rzuciłem się na głęboką wodę instalując OS X Yosemite Developer Preview 1 na swoim MacBooku Air. Jak można było się spodziewać nie wszystko działa – Final Cut Pro X się nie odpala i parę innych aplikacji odmawia współpracy, ale generalnie jest dobrze. Bardzo dobrze. Mam wrażenie iż bugów jest mniej niż na DP1 Mavericksa, którego nie byłem w stanie używać.
Dzisiaj trochę żałuję, że zdecydowałem się na nadinstalowanie Mavericksa na moim Neptune – wiecie jak to jest, wieczorem się poszaleje, a rano żałuje pewnych decyzji… Chociaż zazwyczaj dotyczy to zupełnie innych sfer życia. Cóż – w najgorszym wypadku czeka mnie reinstall na czysto jak pojawi się GM lub finalna wersja w Mac App Store. Mam nadzieję, że nie będę musiał przez to przechodzić.
Ekran bootowania
Ciekawostką jest fakt, że na swoim MacBooku miałem czarny ekran logowania z białym logiem Apple do dnia dzisiejszego, w którym to zresetowałem PRAM, mają nadzieję na rozwiązanie paru innych problemów. Wrócił biały z szarym logo, którego zdecydowanie preferuję. A Wy jaki macie?
UI
Największe zmiany są oczywiście te, które widać. Apple przeobraziło interfejs użytkownika, jeszcze nie w całości, na podobny do tego, którego znamy sprzed roku. Nie każda decyzja mi się obecnie podoba, ale w końcu jest to dopiero DP1 oraz work in progress – całościowo jest funkcjonalnie i estetycznie; jestem usatysfakcjonowany. Najbardziej szokujący jednak jest fakt jak mało dyskusji się na ten temat prowadzi. Czy to kwestia przyzwyczajenia przez ten rok? A może to tylko iOS wywołuje tyle emocji?
Dla pań odpowiedniejsze może będzie porównanie nowobogackiego cwaniaka z gentlemenem – obaj są ładnie ubrani, ale to tylko ułamek tego co ich definiuje.
Zacznijmy od porównania Yosemite do Aero (czy jak mu tam) z czasów Windows Vista. To tak jakby porównać tirówkę, która “bierze do paszczu za dychu” z “dziewczyną do towarzystwa” za dwa tysiące. Za godzinę. Albo gejszą. Podobieństwa owszem istnieją, ale różnice są gigantyczne… Dla pań odpowiedniejsze może będzie porównanie nowobogackiego cwaniaka z gentlemenem – obaj są ładnie ubrani, ale to tylko ułamek tego co ich definiuje. W każdym razie fakt, że w obu tych interfejsach jest szkło nie czyni nich analogicznymi. Mieszkanie wykończone boazerią z lat 80-tych w końcu nie porównacie do nowoczesnego domu, w którego wnętrzu wykorzystano deski z ekskluzywnego drewna. Mleczne szkło jest i rzeczywiście wizualnie zwiększa przestrzeń roboczą, szczególnie gdy pracujemy na małym ekranie. Jednocześnie górne paski w oknach są niższe niż poprzednio co również zwiększa komfort pracy i to pomimo mizernych 768 pionowych pikseli na 11” Airze. Zmiana jest w każdym razie bardzo zauważalna i pracuje mi się po prostu lepiej.
Centrum Powiadomień
Boczny pasek powiadomień, wysuwany z prawego boku analogicznie jak w Mavericksie, zyskał drugi widok, znany z iOS 8 – Today View. W nim znajdziemy nowe Extensions / Rozszerzenia od Apple oraz w przyszłości od developerów. Sam z powiadomień pod OS X rzadko kiedy korzystam – wystarczają mi chmurki w rogu ekranu – i czyszczę go średnio raz na tydzień. Nowy Today View jednak znacząco poprawia użyteczność tej dodatkowej przestrzeni – podgląd wydarzeń z Kalendarza, pogody czy giełdy powoduje, że nie sięgam teraz po iPhone’a lub iPada. To ma ogromny potencjał i nie mogę się doczekać, aby zobaczyć jak developerzy go wykorzystają.
Powiadomienia teraz stały się, na wzór Androida, interaktywne – podobnie jak pod iOS 8. Różnica względem mobilnego systemu Google będzie jednak w ich wykorzystaniu – mają znacznie większy potencjał i wystarczy trochę kreatywności od firm trzecich, aby ułatwiły nam codzienne życie. Oto prosty przykład wymyślony przeze mnie na kolanie dla powiadomień w iOS 8: robimy check in w Foursquare i wychodzimy z aplikacji; pojawia się powiadomienie, że nasz znajomy również jest w tym miejscu od 10 minut, a na nim są dwa przyciski – “Zadzwoń” oraz “Wyślij Wiadomość”. OS X pod tym względem oferuje mniejsze możliwości, ale wierzę, że ktoś mnie czymś jeszcze zaszokuje… A za rok nie będę rozumiał jak mogłem bez tego żyć.
Spotlight
Nowy wygląd oraz możliwości Spotlight ewidentnie zapożyczają to co dobre z Alfreda, ale jednocześnie nadano mu indywidualny charakter mocno powiązany z UI Yosemite. Nie ma na obecną chwilę pełnej funkcjonalności – brakuje chociażby przeszukiwania Wikipedii – ale już jestem nim zachwycony. Nie uważam też go za konkurenta dla Alfreda, który oferuje (w połączeniu z PowerPackiem) znacznie więcej – mówię oczywiście o wersji 2, która nie jest dostępna przez Mac App Store.
Safari
Nowy wygląd Safari również przypadł mi do gustu i to pomimo, że ma jeszcze kilka bugów z funkcją, którą prezentował Craig Federighi podczas keynote na WWDC 2014. Chodzi mi o pasek ulubionych (Favourites Bar wywoływany lub chowany skrótem ⇧⌘B), który pojawia się po przejściu do pola adresu (skrót ⌘L) – nie wyświetla moich folderów niestety. A może to nie bug… Niezależnie, pasek ulubionych pojawia się po podjechaniu kursorem do górnej części ekranu, a to powoduje, że podczas przeglądania stron internetowych jest schowany, co z kolei daje większą pionową przestrzeń – a tej zawsze brakuje, a w zasadzie brakowało, w Airze 11.6”.
Ciekawą funkcjonalność zyskał również sam pasek adresu, w którym teraz możemy jeszcze inteligentniej wyszukiwać pewnych informacji, uniezależniając się od Google’a czy wybranej wyszukiwarki. Przykładowo, jeśli zaczniemy nasze zapytanie od słowa “Apple” to domyślnie wyślemy je do apple.stackexchange.com. Zdecydowanie muszę stworzyć listę tych wszystkich zwrotów – jeśli cokolwiek znajdziecie w temacie to proszę podsyłajcie mi to.
Niezwykle cieszy mnie też, że DuckDuckGo można ustawić jako natywną wyszukiwarkę w Safari – tego mi strasznie brakowało.
Continuity – Handoff
Zdecydowanie najważniejszą funkcją, której jeszcze nie miałem okazji przetestować, jest współpraca z iOS 8, czyli możliwość odbierania i wykonywania połączeń, odbierania i wysyłania SMSów, kontynuowanie pracy w wybranej aplikacji na iPadzie lub iPhonie (lub odwrotnie). Dla wielu osób, które korzystają z aplikacji tego samego developera na OS X oraz iOS, może to całkowicie zmienić sposób pracy. Powoduje też, że przestaniemy rozróżniać, na których urządzeniach pracujemy, a na których się “bawimy”. Potencjał w ten funkcji jest, ponownie, ogromny. Zaryzykowałbym wręcz twierdzenie, że jest…
LEGEN-DARY!
Apple zdaje się rozumieć istotę ekosystemu jak nikt inny. Nie ma na świecie niczego podobnego do tego co jest obecnie w ich ofercie, a przepaść powiększy się do rozmiarów Wielkiego Kanionu Kolorado. Warunkiem jest oczywiście posiadanie przynajmniej dwóch rzeczy od Apple – a z tym to akurat nie mam żadnych problemów.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.