Posiadanie laptopa jako jedyny komputer to problem dla wielu osób. Trzeba myśleć o backupach, o tym gdzie trzymać wszystkie swoje dane. Zdjęcia i filmy niestety zajmują dużo miejsca. Niestety jeden zewnętrzny dysk to nie jest backup, bo jeśli on nam padnie, to stracimy te dane. Wskazane jest korzystanie z kilku systemów w takiej sytuacji. NAS, RAID, DAS… to akronimy, które niestety powinniśmy znać, a i one nie rozwiązują wszystkiego.
Ciągłość pracy
Dla mnie jednym z istotniejszych elementów mojego systemu backupu to możliwość zachowania ciągłości pracy. Jeśli cokolwiek mi padnie jeśli chodzi o dyski – HDD lub SSD – to oczekuję od samego siebie, że będę mógł dalej pracować, a problemem będę mójł zająć się później. Przy okazji oczekuję, że nie stracę swoich danych. To między innymi dlatego codziennie robię obraz systemu na zewnętrzny dysk twardy. Dlatego też, robię drugi obraz dysku na NAS. A przy okazji całość jest regularnie backupowana przez Time Machine. Gdybym miał olej w głowie to w końcu skusiłbym się na Backblaze… ale jeszcze go nie mam. Znaczy się oleju.
Tylko co to ma wszystko wspólnego z recenzowanym Transcendem?
Transcend StoreJet SJM500
To SSD przeznaczony dla Maców1, którego wyposażono w dwa interfejsy – USB 3.0 z UASP2 oraz Thunderboltem 1.0. To przekłada się na teoretyczne maksymalne prędkości na poziomie 5 Gbps w przypadku tego pierwszego i dwukrotnie więcej – 10 Gbps – w przypadku drugiego. W praktyce jednak różnica jest na korzyść USB 3.0, pod warunkiem że mamy Maca, który wspiera UASP.
Thunderbolt jednak daje dwie korzyści względem USB, pomimo że w tym przypadku jest nieznacznie wolniejszy – brak obciążenia dla CPU oraz możliwość podłączenia dysku w łańcuszku, dzięki czemu nie zajmujemy portu. Niestety SJM500 nie ma portu tak zwanego pass-through, więc musi zawsze być na końcu daisy-chain.
Obudowę wykonano z aluminium, a o nasze biurko dbają gumowe podkładki. W komplecie również dostarczono wszystkie niezbędne kable – w tym Thunderbolt3 – oraz pokrowiec, żeby nie porysować obudowy w podróży.
SJM500 to oznaczenie modelu, które jednocześnie nie określa jego pojemności. Dla przykładu StoreJet SJM100 i SJM300 mają w środku HDD o pojemności 2 TB. SJM500 można za to wybrać z trzema różnymi pojemnościami SSD – 256 GB, 512 GB oraz 1 TB. Całość nie waży wiele – 136 gramów jest więcej niż akceptowalne.
Zastosowania
SJM500 w moim przypadku spisywał się znakomicie w trzech różnych sytuacjach. Podczas “normalnej pracy na normalnym wyjeździe” używałem go jako dysk dla Time Machine – dzięki temu miałem dostęp do starszych wersji plików obraz backup wszystkich danych. Przy podróżach fotograficznych trzymałem na nim kopie zdjęć, a podczas przemieszczania się SSD był zawsze trzymany niezależnie od komputera i kart pamięci SD, aby ograniczyć negatywne skutki kradzieży. W trzecim przypadku miałem na nim zrobiony obraz dysku systemowego, aby w razie czego zbootować się z niego i móc pracować dalej.
To trzy sytuacje, które sprawdziły się w moim workflow. SSD w takich przypadkach jest zdecydowanie lepszym wyborem – przede wszystkim backupy trwają ułamek tego co na tradycyjnym HDD.
O ile sam dysk mogę polecić bez większych przeszkód, to ostrzegam że nie jest to tanie rozwiązanie. Ceny zaczynają się od tysiąca złotych za 256 GB, a kończą na trzech za 1 TB.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.