Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

Wybielanie obudów starych Macintoshy

· Wojtek Pietrusiewicz · 8 komentarzy

Zapraszam do przeczytania gościnnego wpisu Michała Polaka, który poratował mnie między innymi myszką do mojego Macintosh Classica. Jeszcze nie miałem czasu się nim zająć – niezwłocznie dam znać jak to się stanie. A tymczasem oddaję głos Michałowi…


Niemal wszystkie komputery domowe z lat 80’ i początku lat 90’ posiadały obudowy i akcesoria wykonane z jasnego, beżowego lub szarego plastiku. Był to materiał stosunkowo dobrej jakości, znacznie lepszy od tandety, która zalała rynek PC w późniejszym czasie. Jasny plastik miał jednak tę wadę, że był wrażliwy na działanie słońca i z czasem zmieniał odcień na żółty.

Tym ostatnim, do których i ja się zaliczam, zależy aby komputer był kompletny i wyglądał jakby przed chwilą przywieziono go z Pewexu.

Wiele osób pozbyło się już „zabytków” wymieniając sprzęt na nowszy. Niektórzy do dziś posiadają swój pierwszy 8-bitowy komputer schowany gdzieś na dnie szafy, który wyciągają tylko od wielkiego święta albo wcale. Są też tacy, którzy lubią częściej „odpalić” stary sprzęt i powspominać dawne dzieje, a kultowe komputery zajmują zaszczytne miejsca na ich biurkach lub w gablotach. Tym ostatnim, do których i ja się zaliczam, zależy aby komputer był kompletny i wyglądał jakby przed chwilą przywieziono go z Pewexu.

Jakiś czas temu upolowałem na jednym z serwisów aukcyjnych dobrze zachowanego Macintosha SE z 1988 roku z kompletnym wyposażeniem (klawiatura, mysz, okablowanie, podręczniki itd.). Stwierdziłem, że będzie świetnie wyglądał w mojej kolekcji. Niestety wkrótce okazało się, że obudowa Maka jest mocno pożółknięta. Na dodatek przebarwienia były niejednolite – boki obudowy narażone na silniejsze działanie słońca były bardziej żółte niż pozostałe. Całość wyglądała raczej nieciekawie.

Zależało mi na tym, aby nie wypalić plastiku żadną chemią, a jedynie pozbyć się żółtego nalotu.

Postanowiłem poszukać skutecznej i bezinwazyjnej metody na wybielenie obudowy Maka oraz akcesoriów. Zależało mi na tym, aby nie wypalić plastiku żadną chemią, a jedynie pozbyć się żółtego nalotu. W końcu znalazłem dobry sposób, a efekty zadowoliły mnie w stu procentach.

Poniżej przedstawiam Wam krótki poradnik, który szczegółowo opisuje w jaki sposób skutecznie i tanio pozbyć się śladów czasu pozostawionych na starym sprzęcie.

Krok 1 – Oddzielamy elektronikę

Jeśli nie czujecie się silni w rozkręcaniu sprzętu, albo po złożeniu całości zawsze zostają Wam nieużyte śrubki, możecie pominąć ten krok. Pamiętajcie jednak, że czyszczenie będzie dokładniejsze i bezpieczniejsze dla sprzętu jeśli wcześniej oddzielicie obudowę od elektroniki. Decydując się na czyszczenie bez rozkręcania koniecznie zabezpieczcie ekran, gniazda i wloty taśmą malarską. Pożółkniętą klawiaturę proponuję rozebrać bardzo dokładnie, oddzielając każdy klawisz. Jest z tym dużo pracy, ale efekt jest tego wart.

Krok 2 – Usuwamy zabrudzenia

W pierwszej kolejności czyścimy plastik ze zwykłych zabrudzeń. Najlepiej użyć do tego wilgotnej i suchej szmatki bez żadnych specjalnych dodatków chemicznych. Kiedy zabrudzenia są spore, można sięgnąć po wodę z mydłem lub wilgotne ściereczki do wycierania mebli. Jeżeli komputer nie został wcześniej rozebrany nie przesadzamy z ilością wody.  W żadnym wypadku nie stosujemy silnych środków chemicznych takich jak CIF czy płyn do mycia szyb. Wszystkie szczeliny i trudno dostępne miejsca można wyczyścić patyczkami kosmetycznymi albo szmatką i wykałaczką.

Krok 3 – Tajny składnik – woda utleniona w kremie

Udajemy się to najbliższego fryzjera lub hurtowni zaopatrującej salony fryzjerskie po wodę utlenioną w kremie. Specyfik ten można nabyć też przez Internet, ale koszty wysyłki są często równe cenie samego środka. Woda dostępna jest w różnych stężeniach: 12%, 15% oraz 18%. Nadaje się każda, ale ja proponuję użyć tej najsilniejszej, czyli 18%. Dokonując zakupów warto zaopatrzyć się też w gumowe rękawiczki, ponieważ długotrwały kontakt środka ze skórą jest nieprzyjemny (szczypie przez pewien czas, a skóra robi się całkiem biała). Inne nazwy wody utlenionej w kremie, z jakimi możecie się spotkać, to oxydant albo utleniacz (również w kremie). Litrowa butelka wystarcza na prawdę na długo i kosztuje ok. 10 zł.

Krok 4 – Nakładamy krem

Zanim wybieliłem Maka przetestowałem tę metodę na mniej ważnym sprzęcie. Na warsztat poszła stara klawiatura i mysz. Początkowo oxydant nakładałem szmatką i rozcierałem, ale po usunięciu środka widać było smugi. Najlepszą techniką okazało się kremowanie za pomocą zwykłej gąbki do mycia naczyń (najlepiej nowej). Bez dodawania wody, wyciskamy trochę kremu na obudowę, rozcieramy cienką warstwę, a następnie „pukamy” gąbką miejsce przy miejscu tak, aby z kremu powstał równy „baranek” przypominający nieco chropowatą fakturę plastiku. Dzięki takiemu sposobowi całkowicie unikniemy smug, a jeśli zdarzą się gdzieś jaśniejsze lub ciemniejsze miejsca to są one mniej widoczne (mają postać drobnych kropek, a nie pasków).

Krok 5 – Kąpiel słoneczna

Na samym wstępie poradniki powinienem wspomnieć, że na eksperyment koniecznie wybieramy słoneczny dzień! Nie musi to oznaczać zupełnie bezchmurnego nieba, ale światła musi być dużo. Mamy teraz wiosnę, potem lato, więc jest to dobry moment.

Nakremowaną obudowę wystawiamy na działanie słońca i pozostawiamy na około dwie godziny. Można postawić obudowę np. na balkonie lub parapecie. Można też wybielać przez szybę okna trzymając sprzęt w domu. Ważne tylko, aby do miejsc które chcemy wybielić docierało silne słońce. Podejrzewam, że w pochmurne dni można posłużyć się lampą UV, ale nie jestem pewien.

Krok 6 – Sprawdzamy efekty

Po zdjęciu plastików ze słońca wycieramy krem suchą szmatką. Oxydant będzie miał formę suchej piany, która dość łatwo się usuwa. Następnie przecieramy całość na mokro i znów na sucho, żeby pozbyć się do końca kremu.

W normalnym świetle pomieszczenia sprawdzamy czy wybielanie przyniosło spodziewany rezultat. Miejsca poddane wybielaniu powinny być wyraźnie jaśniejsze od tych, których nie ruszaliśmy. Następnie powtarzamy czynności z kroków 4 i 5 dla pozostałych części obudowy. Proces można powtarzać wielokrotnie, bez obaw że wybielimy komputer za bardzo. Niemożliwa jest raczej zmiana pierwotnego koloru plastiku, a jedynie bardziej dokładne pozbycie się przebarwień.

Krok 7 – Składamy całość i cieszymy się widokiem nowego, starego komputera

… i to już koniec. Jeśli uzyskaliśmy jednolity, naturalny kolor we wszystkich widocznych miejscach obudowy to znaczy, że eksperyment się udał! Pozostaje nam poskładanie komputera, sprawdzenie czy nadal działa i wyeksponowanie go w specjalnie przygotowanym miejscu.

Uwagi

  1. Wybielanie tą metodą sprawdzi się tylko w przypadku sprzętu odbarwionego w skutek długotrwałego oddziaływania promieni UV. Nie pomoże raczej komputerowi zżółkniętemu od dymu papierosowego albo od innych środków.
  2. Wszystkie napisy i loga naniesione na obudowę komputera nie powinny zostać uszkodzone przez krem ani oddziaływanie słońca. W przypadku mojego Maka nasmarowałem wszystko łącznie z napisem „Macintosh SE” oraz metalowym, tęczowym jabłuszkiem. Jeśli jednak macie obawy lepiej zabezpieczcie te miejsca taśmą malarską.
  3. Na pierwszy ogień weźcie sprzęt, na którym zależy Wam najmniej. Może to być stara mysz, klawiatura lub napęd CD-ROM. Dobrym sposobem jest zaklejenie jednej części testowanego plastiku taśmą, żeby móc później sprawdzić skuteczność wybielania.

Poniżej przedstawiam Wam mojego Maka i Commodore 64 po czyszczeniu. Życzę Wam podobnych lub lepszych efektów!

blogDSCN1161_2000px

blogIMG_0153_2000px

blogIMG_0156_2000px

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.