Istnieją obecnie dwie główne i popularne metody wyciągania pieniędzy z internetu – abonament lub opłata w jakieś formie oraz sprzedawanie użytkownikom reklam. Ta pierwsza jest mało popularna z oczywistych względów… A tej drugiej nie lubimy, bo niby dlaczego ma ktoś zbierać dane na nasz temat?
Wczoraj wieczorem na Twitterze pisałem o Facebooku i Google+. Korzystałem z nich wczoraj intensywniej niż zwykle i pierwszym moim doświadczeniem w obu przypadkach była frustracja. Być może to po prostu moja wina i łatwo się irytuję, ale nie zmienia to faktu, że jeśli mam czekać po kilkanaście sekund na załadowanie się strony to raczej coś jest nie tak. Pomijając jednak szczegóły i podsumowując doświadczenia pomiędzy FB i G+ mogę śmiało powiedzieć, że wolę tego drugiego. Niestety ma jedną wadę – ludzie z jakiegoś powodu nie przepadają za nim.
Pomyślałem, że jeśli jego syn pracuje w Google’u to na pewno zrozumie o co mi chodzi.
Przy okazji moich wczorajszych frustracji z obsługą sieci społecznościowych napisał do mnie na Twitterze Maciej Żurkowski, którego syn pracuje w Google’u. Zaproponował, że może jemu przekazać feedback w moim imieniu – nie wiem w jakim dziale pracuje, ale z kontekstu wynikało, że ma coś wspólnego z Google+. W skrócie odpisałem mu, żeby “przestali sprzedawać swoich userów”, a skupili się na rozwoju usług, aby zachęcić ludzi do korzystania z nich. Pomyślałem, że jeśli jego syn pracuje w Google’u to na pewno zrozumie o co mi chodzi. Niestety, to Maciek nie zrozumiał, poczuł się osobiście tym dotknięty i w odpowiedzi usłyszałem, że “piszę bzdury, tak po polsku”. Cóż – każdy ma prawo mieć swoją opinię, ale zastanówmy się nad kilkoma rzeczami najpierw…
Po pierwsze, dumny tata niepotrzebnie broni honoru syna. Ani go nie znam, ani go nie atakowałem, więc nie za bardzo jest co bronić. Ponadto, nie wątpię, że gdyby syn chciał się do mnie odezwać i porozmawiać to zrobiłby to – możliwości technicznych dzisiaj nie brakuje.
Albo się na to godzimy, albo po prostu powinniśmy przestać z nich korzystać.
Po drugie, Google sprzedaje nas, jego użytkowników. To fakt. Zbiera o nas dane, jakiekolwiek może, które następnie trafiają do reklamodawców, z których firma żyje. To w końcu ich główne źródło dochodów. Czy to złe? To zależy zapewne od punktu widzenia. Przykładowo na obecny stan rzeczy akceptuję to – korzystam w końcu z ich usług. Przed niektórymi rzeczami się bronię różnymi metodami, ale summa summarum korzystam, więc płacę zmniejszoną prywatnością. Albo się na to godzimy, albo po prostu powinniśmy przestać z nich korzystać. Proste jak budowa cepa, prawda? Wiem, że alternatyw brak, ale nie zmienia to faktu, że jak ktoś chce to może.
Po trzecie, taki model biznesowy ma również Facebook i do pewnego stopnia Twitter. Oni żyją z reklam – nie są oczywiście jedynymi, którzy tak postępują. To, że takowy wybrali nie oznacza też, że te firmy to zło wcielone. Pomijam tutaj ostatnio wątpliwe prawnie afery z Googlem jak chociażby zbieranie danych przez ich samochody z sieci Wi-Fi, które były w ich zasięgu. Chyba do dnia dzisiejszego zresztą temat nie został rozwiązany, a Google nadal nie skasował zebranych danych, pomimo sądowego nakazu… To właśnie takie rzeczy negatywnie wpływają na ich wizerunek… Mniejsza jednak o to, bo nie to jest tutaj istotne…
Na “fejsie” to algorytmy decydują o tym co widzimy, a co nie.
Google nie ma swojego “Twittera”, ani “Facebooka”. Tak, Google+ istnieje i promują go jak tylko się da – ostatnio chociażby koniecznością komentowania na YouTubie za jego pomocą – ale nie za bardzo im to wychodzi. G+ ma wielu użytkowników, ale w większości tylko dlatego, że zostali oni zmuszeni do założenia konta przy okazji korzystania z innych usług. Są to w każdym razie w większości użytkownicy bezczynni. Kończy się to niestety tym, że nawet jak ktoś chce korzystać z G+ to nie ma za bardzo z kim wchodzić w interakcje. Tak, są małe społeczeństwa, ale to kropla w morzu tego co dzieje się na Twitterze czy Facebooku. Ten drugi zresztą pozwala, nie bez irytacji dodam, oddzielić prawdziwych bliskich znajomych i rodzinę od internetowych “followersów”. Twitter pod tym względem jest wolną amerykanką, ale to z kolei jedyny, który potrafi sprawnie czytać timeline, który jest całkowicie pod naszą kontrolą. Na “fejsie” to algorytmy decydują o tym co widzimy, a co nie, a Google+ z kolei nie pokazuje gdzie skończyliśmy czytać dnia poprzedniego. Ciekawostką Google+ jest to, że przypadkowo udało im się przyciągnąć wiele osób zainteresowanych fotografią.
Całość rozbija się o to, że “wszyscy wraz z Waszą babcią” wiedzą o Facebooku.
Największym problemem Google’a na obecną chwilę jest to, że nie istnieją w tym segmencie. Facebook i Twitter biją rekordy popularności i to pomimo, że G+ ma lepszy produkt od tego pierwszego. Całość rozbija się o to, że “wszyscy wraz z Waszą babcią” wiedzą o Facebooku podczas, gdy zwykły użytkownik nie ma pojęcia czym jest G+. Wątpię, aby moi rodzice w ogóle wiedzieli o jego istnieniu i to pomimo, że śledzą mnie na różne sposoby, a Mamie nawet chyba zainstalowałem na iPadzie ich aplikację. Eric Schmidt ostatnio wypowiedział następujące słowa:
“The biggest mistake that I made was not anticipating the rise of the social networking phenomenon — not a mistake we’re going to make again.”
Nie ma wątpliwości, że firmie bardzo zależy na rozwoju tej sieci – to w końcu jeden z lepszych sposobów na sprzedawanie reklam i zdobywaniu kolejnych informacji na temat ludzi. Problemem jest jednak sposób w jaki będą starali się rozwijać tę platformę oraz to czy pojawią się na niej reklamy. Po pierwsze, zamiast ulepszać ją tak, żeby oni mieli z tego więcej, powinni przede wszystkim skupić się na ulepszaniu całości tak, aby to użytkownicy chcieli tam przebywać. Po drugie, jeśli reklamy będą w formie w jakiej są na Twitterze – jako sponsorowane Tweety – to nie będzie tragedii. Jeśli jednak zaczną wstawiać boxy pomiędzy wpisy, to wizualnie odrzuci to wielu. Facebook obecnie podąża ścieżką, która jest absolutnie tragiczna i powoduje, że gdyby nie to, że prowadzimy tam fanpage’a, to już dawno zrezygnowałbym z niego. To, że to oni decydują co mam zobaczyć, a czego nie, na swoim timelinie jest absolutnie karygodne. Obawiam się, że G+ też w pewnym momencie się na to zdecyduje – od razu mówię, że świadomi userzy chcą sami kontrolować swój przepływ informacji, a jakiekolwiek ograniczenia w tej kwestii odbijają się bardzo negatywnie na ich postrzeganiu danej platformy.
Brak dążenia do perfekcji i ciągłego ulepszenia swoich produktów to największy problem tej firmy.
Największym moim zarzutem dla Google, i dotyczy to w zasadzie wszystkich ich produktów, jest fakt, że jak zaczynają coś tworzyć, to doprowadzają to do pewnego stadium, które jest „wystarczające”. Nie jest też niestety dobre, ani wyjątkowe. Gmail na Androida do dnia dzisiejszego nie ma możliwości posiadania wspólnego inboxa dla kilku kont. Android nadal nie ma dobrego klienta pocztowego porównywalnego z Apple Mail na iOS – takiego, który wspierałby konta IMAP oraz POP, wspólny inbox i przy okazji byłby atrakcyjny wizualnie oraz miał ergonomiczny interfejs. Podobnie jest z wieloma innymi rzeczami i tak też niestety wygląda polityka firmy – tworzą coś i potem zostawiają produkt samemu sobie. Ciężko też jest jak zaczniemy na czymś polegać, a chwilę potem okazuje się, że ta usługa nie jest już rozwijana lub zaraz zostanie zamknięta. Brak dążenia do perfekcji i ciągłego ulepszenia swoich produktów to największy problem tej firmy.
Cóż – Facebook staje się z każdym dniem gorszy, a Google+ nie korzysta z tego faktu i nie stara się przejąć niezadowolonych użytkowników. Na szczęście mamy Twittera… Mam tylko nadzieję, że Maciek jednak zrozumie, że wyrażenie niezadowolenia z pewnych rzeczy nie jest równoznaczne z atakowaniem jego syna.
Na sam koniec mam kilka pytań do Was, z czystej ciekawości:
- Dlaczego korzystacie z Facebooka lub Google+?
- Którego z nich wolicie i dlaczego?
- Czego Wam najbardziej brakuje w nich?
- A co Was najbardziej denerwuje?
- Czy płacilibyście abonament za to, żeby FB/G+ nie zbierały na Wasz temat danych i nie serwowały reklam?
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.