Miejscowości Vagator oraz sąsiadująca Chapora kiedyś były domem dla trace’owych imprez oraz hipisów, którzy przybyli do Goa w ogromnych ilościach – w latach 60-tych i 70-tych emigrowało ich kilkaset tysięcy. Dzisiaj obie te wioski są spokojne i ciche, a nad drugą góruje portugalski fort, który przejął po niej nazwę.
Górki i pagórki w tej okolicy wyglądają przepięknie w porannych promieniach słońca, których czerwona gleba nabiera jeszcze głębszych odcieni. Pomiędzy nimi znajduje się gęsta dżungla, składająca się z palm i drzew liściastych, która bardzo przypomina dżungle Wietnamu czy Laosu.
Ruiny kościoła, znajdującego się wewnątrz murów fortu.
Fort Chapora
Spacer spokojnym krokiem nie powinien zająć więcej niż dziesięć do piętnastu minut, a dodatkową atrakcją są dziko żyjące tu pawie.
Dojazd i dojście do Fortu Chapora wymaga minimum wysiłku i możliwe jest nawet w klapkach, ze wskazaniem na sandały. Samochodem lub rikszą dojedziemy do podnóża wzniesienia, na którym wybudowano fort i dalszą trasę należy pokonać pieszo. Droga nie jest długa ani przesadnie stroma, ale czerwony żwir i piasek, przemieszany z kamyczkami, jest sypki, więc należy uważać, aby nie poślizgnąć się. Spacer spokojnym krokiem nie powinien zająć więcej niż dziesięć do piętnastu minut, a dodatkową atrakcją są dziko żyjące tu pawie.
Legenda głosi, że zdobywcy fortu pokonali jego mury przyczepieni do brzuchów półtora metrowych waranów, które wspięły się po ścianach budowli.
Sam fort został wybudowany w 1617 roku przez Portugalczyków, aby chronić rejon Bardez, który był pod ich kontrolą od 1543 roku. Został zbudowany na muzułmańskiej budowli, skąd wzięła się nazwa miejscowości “Shahpura”, co oznacza “miasto Shaha”. Pomimo, iż był mocno ufortyfikowany, został kilkukrotnie zdobyty przez hinduskich najeźdźców. Legenda głosi, że w 1684 roku fort zdobyto bez oddania ani jednego strzału, a zdobywcy pokonali jego mury przyczepieni do brzuchów ogromnych, półtora metrowych waranów, które wspięły się po ścianach budowli.
Fort został ponownie odbudowany przez Portugalczyków w 1717 roku i przy okazji zyskał dodatkową funkcję – tunele prowadzące do morza, aby móc szybciej uzupełniać zapasy żywności lub pomagające uciec w przypadku klęski. Obiekt ponownie padł łupem Hindusów w 1739 roku, po czym stracił znaczenie strategiczne i został opuszczony finalnie w 1892.
Dzisiaj Fort Chapora to jedynie zewnętrzne mury, które wybudowano z laterytu – ceglastej, niewypalonej glinki, którą w kształcie bloczków wycina się piłami ze spalonej słońcem ziemi. Lateryt, ze względu na swoją porowatość, nie jest użyteczny w warunkach polskich, ale w klimacie na Goa, potrafi przetrwać 500 lat, czego dowodem jest Basilica of Bom Jesus na Old Goa.
Gorąco polecamy odwiedzić to miejsce wczesnym porankiem, około godziny 7:30–8:00, ze względu na piękne widoki i światło.
Pomimo, że Fort Chapora w żadnym wypadku nie można porównać do polskich zamków, ani nawet ich ruin – to w końcu wzniesienie otoczone zniszczonym murem – gorąco polecamy odwiedzić to miejsce wczesnym porankiem, około godziny 7:30–8:00, ze względu na piękne widoki i światło. Na północy, po drugiej stronie rzeki Chapora, widać miejscowość i plażę Morgim, a na zachodzie Morze Arabskie. Na południu zachęcają plaże Vagator oraz maleńkie półwyspy, które tworzą urocze zatoczki, a resztę panoramy dopełnia dżungla – gęste palmy oraz drzewa liściaste. Można dodatkowo zrobić sobie spacer na sąsiednią górkę przez wyrwę w murach na północnej stronie fortu.
Nas najbardziej urzekły żółte i zielone trawy porastające zbocza gór, kontrastujące z niebieskim morzem.
Anjuna
Ta miejscowość zasłynęła w latach 60-tych z pchlego targu, stworzonego przez obecnych tu hipisów. Jako, że zabrakło im środków na zakup tego co hipisi lubią najbardziej to zaczęli sprzedawać swoje markowe ubrania, buty i cokolwiek innego, co interesowało miejscowych Hindusów.
Do dnia dzisiejszego, w każdą środę, zjeżdżają się handlarze z całego stanu i sprzedają absolutnie wszystko. W przeważającej większości są to Hindusi, ale można też spotkać obcokrajowców sprzedających motocykle, którymi zwiedzali Indie.
Sprzedawców i kupujących należy w dniu targu liczyć w tysiącach.
Przez Anjunę byliśmy przejazdem i nie było to w dniu targu. Ilość pustych straganów była jednak szokująca – trudno sobie wyobrazić co tutaj się dzieje, gdy zostają zapełnione lokalnymi wyrobami. Sprzedawców i kupujących należy wtedy liczyć w tysiącach, co zdecydowanie kontrastuje z głuchą ciszą piątkowego popołudnia.
Gorąco polecamy po całym dniu skorzystać z plaży obok targu, na której nie dość, że jest pełna infrastruktura, to woda pozwala zmyć z siebie kurz, którym na pewno będziecie oblepieni po zwiedzaniu zbocz Chapory i targu Anjuna.
Piaszczyste plaże Anjuny są na południe od miejsca, w którym jedliśmy śniadanie.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.