W zeszłym roku napisałem, że „to prawdopodobnie ostatni raz, w którym pojawiłem się w Dreźnie w Apple Store.” Nawet w sumie nie wiem jak to się stało, że w tym roku zdecydowałem się jechać, ale wszyscy zainteresowani podjęli decyzję o powrocie do Drezna, więc… I went with the flow. Nawet przez moment próbowałem chłopaków namówić na wyjazd do Berlina, abyśmy mieli jakieś inne, być może lepsze doświadczenia, ale oni cenią sobie hotel obok Apple Store oraz całodobowego McDonalda, w którym można się zagrzać. Samemu do Berlina nie chciało mi się jechać…
Na miejscu pojawił się pracownik Apple, importowany prosto z Cupertino.
Na miejscu pojawił się pracownik Apple, importowany prosto z Cupertino. Rozmawialiśmy przez dobre 15 minut i próbowałem się od niego paru rzeczy dowiedzieć na temat organizacji. Fakt jego pojawienia się był bezpośrednio powiązany z zadymą jaka była w zeszłym roku – jeśli jeszcze nie czytaliście, to koniecznie zerknijcie na wpis sprzed roku. Tym razem mieli się bardziej postarać i inaczej ogarnąć cały temat. Oprócz niego pojawiła się również Ulrika Urbańczyk – chyba tak miała na imię – szefowa firmy ochroniarskiej Altmarkt Galerie. Pomagała ona pracownikowi Apple w organizacji wszystkiego.
Psychologia tłumu jest jednak niesamowita, w negatywnym tego słowa znaczeniu.
Kolejka zaczynała się na zewnątrz przy Nordsee, około 100 metrów od samego sklepu Apple. Staliśmy, pod czujnym okiem ochrony, otoczeni barierkami do 4:30 rano, kiedy to nagle ludzie z tyłu zerwali się na równe nogi z bliżej niewyjaśnionych przyczyn. Psychologia tłumu jest jednak niesamowita, w negatywnym tego słowa znaczeniu – pomimo, że do otwarcia drzwi pozostało jeszcze półtorej godziny, ludzie zaczęli napierać jakby to w jakiś magiczny sposób miało cokolwiek przyśpieszyć. Ochrona od 6:00 rano zaczęła nas wpuszczać w grupach po 5-10 osób, zatrzymując je w połowie drogi do Apple Store, aby wybrali sobie kartoniki z modelem telefonu, który ich interesuje. Następnie spacerowali już pod sam sklep, bez żadnego biegania czy innych, poniżających wyczynów. Pozostało już tylko czekać do 8:00 na otwarcie samego sklepu.
Jasiek dzielnie się jednemu postawił i chwała mu za to – nie daje sobie w kaszę dmuchać.
Wrażenia z kolejki w tym roku były znacznie lepsze i popsute tak naprawdę tylko arabami, którzy przepychali się w kolejce na koniec. Jasiek dzielnie się jednemu postawił i chwała mu za to – nie daje sobie w kaszę dmuchać. Aha – na stanie było około 500 iPhone’ów 5S; czterysta space grey i po pięćdziesiąt białych i złotych.
Wybrałem białą 32–kę. Jest piękna i z jakiegoś powodu bardziej szlachetnie wygląda od poprzedniczki. Zapewne dlatego, że jest moja.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.