Podczas tegorocznego sneak peak nowego OS X, nazwanego po raz pierwszy nazwą inną niz dużego kota, zaprezentowano również aplikację najpierw znaną z iPada, potem z iPhone’a. Pomimo, że nie spodziewałem się tego, to naturalnym krokiem jest rozszerzenie platformy również na OS X. Na pewno nie będzie to aplikacja, z której będę korzystał, ale są ludzie, którym może bardzo przypaść do gustu.
Ciekawostką w przypadku nowego OS X jest to, że Apple nigdzie poza przypisami i informacjami technicznymi, nie odnosi się do niego „numerkiem.” Nie jest to OS X 10.9 Mavericks. Po prostu „Mavericks.” Zobaczymy czy to się zmieni po premierze …
Nigdy nie lubiłem czytać na ekranie komputera. Nie jest to w żadnym wypadku wygodne, szczególnie jeśli doświadczyliśmy takich urządzeń jak iPad czy Kindle. Sam zresztą korzystam z tego pierwszego przy każdej możliwej sytuacji, nawet jeśli siedzę przed komputerem. Jeśli mam stronę, na której tekst zajmuje więcej niż jeden ekran, to przeważnie biorę iPada i na nim ją otwieram — albo przez iCloud tabs w Safari, a czasami poprzez Pocket. Jeśli natomiast chodzi o książki to preferuję Kindle, ale w pełni też akceptuję iPada — nawet jedną książkę przeczytałem w pełnym słońcu bez większych problemów. Biorąc pod uwagę powyższe, nie spodziewam się, że kiedykolwiek w życiu podejmę próbę czytania książki ani na MacBooku, ani na stacjonarnym Maku.
iBooks w chmurze
Jedna z największych zalet ekosystemu Apple daje sobie tutaj o sobie znać — iCloud spisał się idealnie i wyświetlił wszystkie moje kupione książki. Części z nich, wrzucanych ręcznie, oczywiście nie ma i to może być problematyczne jak się ma kilka komputerów, dlatego łatwiej jest mieć całą bazę iTunes tylko na jednym. Niemniej jednak nie traktuję tego jako wadę, chociaż miła byłaby możliwość dodawania książek do naszego iClouda wzorem z chmury Amazonu i Kindle. Aha — kategorie książek i innych PDFów również automatycznie przeniosły się na komputer.
Czytanie
Książki, po ich otwarciu, wyświetlają równocześnie dwie kartki, co ma sens. Gdybym był zmuszony do czytania w ten sposób, to nawet nie byłoby to tragedią, szczególnie w trybie fullscreen, ale nie jestem. W preferencjach możemy dodatkowo wybrać czy chcemy mieć tekst justyfikowany czy wyrównany do lewej. Jest też opcja podziału wyrazów w tym pierwszym przypadku, co widać na powyższym screenie. W przypadku tej książki nie ma opcji zmiany fontu, ale istnieje taka opcja w ustawieniach. Niestety nie dotyczy to żadnej z posiadanych przeze mnie pozycji.
W aplikacji iBooks można również wybrać motyw jaki nas interesuje w zależności od otaczających nas warunków. Podobnie jak w wersji pod iOS, można mieć motyw biały, sepię (którą widać powyżej) lub tryb nocny (poniżej).
Podręczniki
O ile iBooks dla OS X w moim przypadku jest zupełnie zbędne, to mogą idealnie spisać się u osób, którzy korzystają z podręczników oferowanych w iBookstore. Możliwość odwołania się do nich bezpośrednio z komputera, podczas odrabiania prac domowych lub pisania referatów może okazać się bardzo wygodna. Dodatkowo synchronizowane są nasze notatki i fragmenty, które zaznaczyliśmy w książce, więc bardzo szybko można je odnaleźć ze stosownego, wysuwanego bocznego panelu w aplikacji.
* * *
Sam prawdopodobnie nie będę z tej aplikacji korzystał, ale cenię sobie fakt, że istnieje. Będę za to mógł kupować sobie książki bezpośrednio z komputera, aby potem je czytać na iPadzie.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.