Jeśli chcecie mnie wesprzeć to zapraszam do kupna mojego poradnika "Jakim jesteś Makiem?".

MSFT, Microsoft, Misfit

· Wojtek Pietrusiewicz · 45 komentarzy

Steve Ballmer, między innymi w liście do swoich pracowników, ogłosił, że odchodzi z Microsoftu w przeciągu najbliższych dwunastu miesięcy. Sama informacja o czasie potrzebnym do jego odejścia wywołała falę żartów — musicie przyznać, że aż się prosiło.

“Steve potrzebuje 12 miesięcy, bo czeka aż Windows Update skończy instalować aktualizacje.”

„Ballmer odejdzie dopiero po roku ponieważ musi najpierw poczekać aż komputer mu się wyłączy.

Jeśli przypadkiem zgodzę się na update to mam najbliższe pół godziny do godziny z głowy. Serio. Tyle trwa zainstalowanie dwóch lub trzech łatek.

Było ich wiele, wiele więcej i pomimo, że ich wartość humorystyczna zależy od punktu widzenia, to sam fakt, że żarty poruszają kwestie, które prawdopodobnie nie tylko mnie irytują, jest zastanawiający. Tak — mam laptopa z Windowsem. Thinkpad stary, działający jeszcze pod kontrolą Intela Core Duo z 2 GB RAM i ekranem 1600×1200 w rozmiarze 15,4″. Kloc. Gruby, tłusty, ciężki kloc. Sprzęt w dzisiejszych czasach praktycznie nadający się do muzeum, ale potrafi jeszcze pociągnąć Windows 7, pomimo, że karierę rozpoczął jeszcze przed Vistą. O ile sam system działa tak jak działa i pomimo, że narzekałem na niego nie raz, to nienawidzę w nim dwóch rzeczy: gdy pojawia się komunikat o uaktualnieniach oraz czasu bootowania, który wynosi ponad pięć minut. Ten ostatni przypadek jest zrozumiały, nikt przecież nie lubi czekać. Ten pierwszy to jednak jakieś nieporozumienie, wywołujący u mnie na przemian fal gorąca i dreszczy. Jeśli przypadkiem zgodzę się na update to mam najbliższe pół godziny do godziny z głowy. Serio. Tyle trwa zainstalowanie dwóch lub trzech łatek.

Rozumiem co Microsoft chciał tym osiągnąć, ale problem polega na tym, że stworzyli coś, czym klienci nie są specjalnie zainteresowani.

W końcu nadeszła era Windows 8 i już dawno nie widziałem takiej ilości krytyki na temat systemów operacyjnych. Nie spędziłem z nim dużo czasu, ale ten który mu poświęciłem, był najeżony frustracją i zdenerwowaniem. Po pierwsze, dotykowe ekrany w laptopach to pomyłka. Próbowałem z tego korzystać, ale nie jest to ani wygodne, ani intuicyjne. Po drugie, Microsoft tworząc ten interfejs próbował jednocześnie rozpocząć walkę z OS X i iOS, pokazując, że potrafią stworzyć coś świeżego i unikalnego. “Metro,” jak brzmiała jego nazwa robocza, rzeczywiście jest wyjątkowy, niekoniecznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu, ale na takiej platformie jak Windows Phone 7/8 zdaje egzamin. Nie jest idealny, a Microsoft przy okazji spieprzył fakt, że nie wymusił na developerach ścisłej integracji z hubami, ale w telefonie jest stosunkowo prosty i intuicyjny. Tablet i laptop to jednak coś zupełnie innego. Tak samo jak różnie korzystamy z iPhone’ów i iPadów, tak samo to wygląda w przypadku ich większych braci. Oczywiście będą od tego wyjątki, ale obie kategorie urządzeń mają swoje słabe i mocne strony, niekoniecznie w tych samych dziedzinach. Microsoft próbuje zjednoczyć te dwie kategorie oferując Windows 8 na takich urządzeniach jak własny Surface, dostępny zresztą w dwóch wersjach — RT i Pro — pod kontrolą dwóch różnych od siebie systemów operacyjnych — Windows RT i Windows 8. Po pierwsze, różnice były dla wielu zwykłych użytkowników kompletnie niezrozumiałe, a po drugie, wykonanie WinRT było żenujące — mnogość problemów z wydajnością było strzałem w kolano. Rozumiem co Microsoft chciał tym osiągnąć, ale problem polega na tym, że stworzyli coś, czym klienci nie są specjalnie zainteresowani. Tak — Windows 8 będzie dostępny na coraz większej ilości komputerów, ale będzie to głównie wynikało z faktu, że zostanie z takim systemem dostarczony.

Patrząc na to jak Steve Ballmer kompletnie nie zrozumiał potencjału iPhone’a w 2007 roku, mam wrażenie, że jego firma do dzisiaj nie rozumie potrzeb ludzi.

There’s no chance that the iPhone is going to get any significant market share. No chance. It’s a $500 subsidized item. They may make a lot of money. But if you actually take a look at the 1.3 billion phones that get sold, I’d prefer to have our software in 60% or 70% or 80% of them, than I would to have 2% or 3%, which is what Apple might get.

Prawie dwa lata później pojawił się Windows Phone 8, który nie był kompatybilny ze swoim poprzednikiem.

Ciekawostką jest fakt, że mógłby równie dobrze mówić o swoim własnym systemie operacyjnym, który w bieżącym roku ma udziały w rynku na poziomie 3–4%. Och ironio! Wracając jednak do samej firmy i jej produktów — Apple trafia w gusta szerokiej skali konsumentów od 2001 roku, po debiucie iPoda. Zune nigdy nie zbliżył się do jego sukcesu, pomimo że miał potencjał, głównie za sprawą kolejnych błędów giganta z Redmond. Potem pojawił się iPhone i iPad. Kontrą Microsoftu, był Windows Phone 7, który na rynku zadebiutował dopiero w listopadzie 2010 roku, blisko rok po premierze iPada. Prawie dwa lata później pojawił się Windows Phone 8, który nie był kompatybilny ze swoim poprzednikiem, co zapewne nie ucieszyło wielu developerów. Tymczasem podwaliny iOS zostały dobrze przemyślane i do dzisiaj stanowią jądro systemu — mam nawet na swoim iPhonie 5 grę, która debiutowała w App Store w iOS 2 i od tamtej pory nie była uaktualniana. Działa do dzisiaj, a minęło już blisko pięć lat.

Ich produkty nie mają tego czegoś, co przyciąga. Tego pierwiastku, którego nie da się określić. Młodzi używają słowa “cool,” a ja używam słowa “pożądanie.”

Nie jestem fanem Microsoftu, bo nie robią dobry produktów, z paroma wyjątkami oczywiście. Ich konsumenckie propozycje jednak mnie kompletnie nie interesują. Windows Phone nie ma aplikacji, Windows RT na Surface oferuje mniej niż iPad z klawiaturą (również ze względu na brak aplikacji), Surface Pro jest za duży i za drogi, a Windows 8 jest dla mnie kompletną pomyłką. Zdaję sobie jednocześnie sprawę, że są ludzie, którym te produkty odpowiadają z takich czy innych względów. Najczęściej chodzi o integrację z jakimś workflow, a ten jest praktycznie indywidualny dla każdego człowieka. Nie zmienia to jednak faktu, że ich produkty nie mają tego czegoś, co przyciąga. Tego pierwiastku, którego nie da się określić. Młodzi używają słowa “cool,” a ja używam słowa “pożądanie.”


Microsoft nie ma w ofercie absolutnie niczego co wywoływałoby u mnie jakiekolwiek pozytywne emocje. To prawdopodobnie wynika z ich kultury. A mieli zaawansowany projekt takiego produktu. Nazywał się Courier … i został zabity przez Ballmera & Spółkę.


misfit |ˈmɪsfɪt|
noun

  • a person whose behaviour or attitude sets them apart from others in an uncomfortably conspicuous way: a motley collection of social misfits.
  • archaic something that does not fit or that fits badly.

Zdjęcie: MNML

Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.