Minęło 11 dni, 4 godziny i 2 minuty odkąd odebrałem Aira od sprzedawcy i korzystam z niego w zasadzie codziennie, razem z iMakiem, iPadem mini i iPhonem 5. Każde urządzenie ma swoje miejsce i swój czas, a które biorę do ręki (lub przed którym siadam) zależy od tego co w danym momencie robię.
Inne wpisy w temacie Neptune, mojego Aira
- Air zamówiony
- Air odebrany — wyjmujemy z pudełka!
- MacBook Air 11,6″ CTO (mid 2013) — wyniki MacMark
- MacBook Air (Neptune) — pierwsza konfiguracja (1)
- MacBook Air 11,6″ (mid 2013) — pierwsze wrażenia
- Polskie znaki w OS X za pomocą prawego ⌘ zamiast ⌥
- Weekend bez ładowarki z MacBookiem Air 11.6″ (mid 2013)
- MacBook Air 11.6″ (mid 2013) — kolejne spostrzeżenia
- MacBook Air (Neptune) — Moje Aplikacje
- Recenzja MacBooka Air 11.6” po ponad 300 dniach (mid 2013)
- Recenzja MacBook Air 11.6″ (mid 2013) – pierwsze urodziny
Pozostałe wpisy dotyczącego mojego MacBooka Air 11,6″ znajdziecie pod tagiem Neptune.
Przez moment myślałem, że Air 11.6″ zastąpi mi całkowicie iPada mini. Tak na szczęście się nie stało i z tego pierwszego nadal korzystam dużo, ale ciut mniej niż wcześniej. Air stał się maszyną do pisania oraz zastępczym komputerem w takich sytuacjach jak dzisiaj — uciekłem z domu do kawiarni, aby kraść im klimatyzowane powietrze, bo w mieszkaniu mam ponad 35 stopni, a iMac jest zajęty renderowaniem Testu Nawigacji.
iPad nadal służy do czytania — poczty, RSSów, książek, Pocketa oraz przeglądania stron internetowych i YouTube’a. Ma oczywiście więcej zastosowań, ale to jego główne zadania. Jest po prostu w tym znacznie wygodniejszy z paru względów. Po pierwsze, trzymając iPada przed twarzą nie pochylam głowy, co robię patrząc na ekran Aira, którego mam na wysokości brzucha, gdy trzymam go na kolanach. Po sześciu godzinach zaczyna boleć szyja — odczułem to tylko raz, gdy rzeczywiście bardzo długo i praktycznie bez przerwy siedziałem przed komputerem. Po drugie, ma pionowy ekran, który jest wygodniejszy do czytania niż 16:9 w Airze.
Mniejsza jednak o wykorzystanie. Przez te półtora tygodnia zauważyłem poważną zależność pomiędzy jasnością ekranu, a wydajnością baterii. Niestety jest lato, więc pracując na balkonie, czy gdziekolwiek gdy słońce jest na niebie, ekran praktycznie cały czas świeci na 100%. To skraca czas pracy dosyć poważnie. Przykładowo, dzisiaj mam non–stop włączony ekran od godziny 11:00 do 15:37, a na liczniku pozostało tylko 62% (i 4:30). W praktyce prawdopodobnie skończy się na trzech i pół lub czterech godzinach. To i tak świetny świetny wynik, ale nie tak dobry jak może być, gdy ekran pracuje bliżej 50% jasności. Warto o tym pamiętać. Jeśli do tego dodamy obróbkę zdjęć, montaż wakacyjnych wideo czy oglądanie filmów, Flasha i parę innych baterio–zabijaczy, to czas pracy może spaść do 6–7 godzin. Nie jest to zły wynik, ale nie jest to obiecane 9 godzin.
Model 11.6“ w moim przypadku to był strzał w dziesiątkę, ale nadal uważam, że to nie jest rozmiar dla każdego, a w szczególności nie jako jedyny komputer. Osoby, które korzystają z ekranów 20”+ też będą miały problem z przesiadką na komputer z mniejszą od 15″ matrycą. Tutaj polecam stosować zewnętrzny ekran. Szkoda tylko, że ciężko mi zrezygnować z iPada … za dużo tych gadżetów się robi do uaktualniania.
Chcesz zwrócić mi na coś uwagę lub skomentować? Zapraszam na @morid1n lub na forum.